Możliwość kłopotów z płacą minimalną w Niemczech była sygnalizowana rządowi jeszcze we wrześniu ubiegłego roku - twierdzi Andrzej Malinowski ze Stowarzyszenia Pracodawców RP. Od początku roku, każdy, kto pracuje na terenie zachodnich sąsiadów musi zarabiać co najmniej 8,5 euro za godzinę.

Ekspert dodaje, że do momentu pojawienia się problemu, nie było żadnego zainteresowania ze strony władz. Pisma o zagrożeniu wysyłało należące do Stowarzyszenia, Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce. Posiada ono pełna dokumentację w tej sprawie. Wynika z niego, że z Kancelarii Premiera nie otrzymano żadnej odpowiedzi. "Tak pewnie byłoby nadal, gdyby nie media" - twierdzi Malinowski.

>>> Czytaj też Spór o niemiecką płacę minimalną. 13 krajów zgłosiło sprzeciw

Reklama

Liczy przy tym, że Niemcy będą zmuszeni do wycofania swoich przepisów. Stanowią one bowiem naruszenia prawa unijnego. Ograniczają swobodę świadczenia usług, o którym mówi artykuł 56 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Dodatkowo, zaprzeczają zapisom znajdującym się w kilku unijnych rozporządzeniach na przykład tym mówiącym o dostępie międzynarodowym do usług autokarowych i autobusowych.

Problem widzi też Komisja Europejska, która poprosiła Berlin o wyjaśnienia, dlaczego nie tylko obywatele Niemiec są objęci nowymi przepisami o płacy minimalnej. Na Odpowiedź Niemcy mają 30 dni.

W sprawie przewoźników premier Ewa Kopacz spotkała się dziś z wicepremierem Januszem Piechocińskim oraz unijną komisarz do spraw rynku wewnętrznego, usług i przemysłu, Elżbietą Bieńkowską.

Szacuje się, że przez teren Niemiec przejeżdża około 100 tysięcy polskich licencjonowanych kierowców TIR-ów.

>>> Czytaj też: Kto przejmie przywództwo na świecie? Nadchodzi era poamerykańska


Bronisław Komorowski wierzy w porozumienie w sprawie przewoźników, ale mediacje w ich interesie powinien podejmować polski rząd - uważa prezydencki minister Olgierd Dziekoński.

Zaznaczył, że aktywność władz jest jak dotąd satysfakcjonująca. Polska wyrosła bowiem na jednego z liderów koalicji krajów domagającej się zniesienia obowiązującej w Niemczech płacy minimalnej dla przewoźników z innych państw. Pokazują to rozmowy premier Ewy Kopacz z kanclerz Angelą Merkel, a także dzisiejsze mediacje z wicepremierem Januszem Piechocińskim oraz unijną komisarz do spraw rynku wewnętrznego, usług i przemysłu, Elżbietą Bieńkowską.
Dziekoński cieszy się też, że w rozwiązanie problemu angażują się ministrowie: infrastruktury Maria Wasiak oraz prac, Władysław Kosiniak-Kamysz,

Zwraca uwagę, że problem zauważyła taż Komisja Europejska. Domaga się ona od Berlina pisemnych wyjaśnień dlaczego tamtejsza stawka minimalna ma również dotyczyć kierowców z innych państw. Na odpowiedź Niemcy mają 30 dni. Minister dodał, że jeśli motyw nadal nie będzie znany, sprawę można zgłosić do Trybunału Sprawiedliwości.

1 stycznia u naszego zachodniego sąsiada weszły w życie przepisy o płacy minimalnej. Na ich podstawie każdy, kto pracuje na terenie Niemiec musi zarabiać co najmniej 8,5 euro za godzinę. Według interpretacji niemieckich instytucji, dotyczy to także zagranicznych, w tym polskich, przewoźników. To uderza w ich konkurencyjność.