Sukces ma wielu ojców, porażka jest sierotą. To prawda znana od dawna. W czasach gdy sukces jest drogowskazem, biografie ludzi, którzy go odnieśli, zwłaszcza w biznesie, analizowane są z każdej strony. Amerykański badacz wskazał jeden z brakujących elementów układanki. To odpowiedź na pytanie, dlaczego niektórzy ludziom nie kończy się energia, pomysły przekraczające granice branży, innowacje łączące doświadczenia różnych specjalizacji.

Amerykanin Ron Burt, profesor socjologii i strategii na University of Chicago Booth School of Business od dawna bada, jak sieci społeczne wpływają na konkurencyjność, wzmacniają szanse kariery poszczególnych osób, ale nawet działanie organizacji i rynków.



Badania, których wyniki opisano m. in. w Forbesie, Ron Burton miał powtórzyć w ośmiu różnych populacjach. Wskazały one na jeden czynnik niedoceniany do tej pory zupełnie. W skrócie, można go określić: nie warto się zamykać w swoim świecie, a towarzystwa własnej adoracji mają marne szanse na podbicie świata. Burton udowodnił bowiem, że już zaledwie należenie do dużej otwartej sieci społecznej, zamiast do zamkniętej, jest wyjątkowo dobrym wskaźnikiem przyszłego sukcesu w karierze. W otwartej sieci, nikt nie zna wszystkich. W rezultacie, osoby uczestniczące w nich przemieszczające się pomiędzy różnymi klastrami i działają jak agenci łączący odmienne światy, negocjatorzy, tłumacze.

Z kolei w zamkniętej sieci, jak na zamkniętym osiedlu, relacje między jej uczestnikami już nie są dynamiczne. Gdy między tymi samymi osobami krążą te same pomysły, maleją szanse, że ze zderzenia nowych idei coś zaiskrzy. Ludzie upewniają się wzajemnie co do starych pomysłów, w które już i tak wierzą, osiadają w usypiającym komforcie.



Doświadczenie rekruterów potwierdza odkrycia profesorów socjologii. Magdalena Masluk-Meller, doradca kariery i trener w serwisie kariery międzynarodowej 8careers, zgadza się, że warto unikać błędu zamykania się na ludzi i inne opinie. Przyznaje, że warto pozwolić różnorodnym osobom stać się częścią życia, ale zastrzega, że jej zdaniem szeroka sieć społeczna może, ale nie musi mieć wpływu na rozwój kariery. Zawsze natomiast będzie wzbogacać życie, przez co łatwiej jest być optymistą. Dodała żartobliwie, że szczęście rzadko uśmiecha się do pesymistów: a nawet, jeśli się uśmiecha, oni tego nie widzą.

>>> Czytaj też: Cel - kariera. Jak najskuteczniej ją zepsuć? O najpoważniejsze błędy zapytaliśmy rekrutera

Oddech, doskonałe wyczucie czasu oraz tłumaczenie rzeczywistości

Co daje poruszanie się między różnymi społecznościami? Według wspomnianego już Rona Burta, osoby przekraczające te granice, nazwijmy ich brokerami sieci (network brokers), mają trzy zalety: oddech, doskonałe wyczucie czasu oraz umiejętność tłumaczenia. Oddech, to dostęp do informacji z różnych źródeł. Co do wyczucia czasu, nawet nie muszą jako pierwsi usłyszeć danej informacji w jednej sieci, wystarczy, że jako pierwszy przekażą ją w innym kręgu. Mają też doniosłą rolę tłumaczy, gdy ćwiczą się w umiejętności tłumaczenia wiedzy jednej grupy na język drugiej – jak na przykład osoby poruszające się między światem naukowców i biznesmenów.

Jakie niesie to zalety, oprócz ogólnie ujętych „większych szans na sukces”? Im sieć jest bardziej różnorodna, odpada presja wpasowywania się w wąskie grono znajomych, tłumaczy rekruterka Magdalena Maśluk-Meller. Tym samym łatwiej jest podążać własną drogą. Szeroką sieć najlepiej traktować jako źródło inspiracji, wiedzy i informacji. Dzięki kontaktom z różnych dziedzin i branż możemy myśleć interdyscyplinarnie, być bardziej innowacyjnym, a w rezultacie zwiększyć swoje szanse na awans, twierdzi rekruterka.

Oprócz dostarczania cennych informacji innym, to my jednak mamy do nich dostęp w pierwszej kolejności. Łączy się to z przywilejami docierania do informacji o wolnych etatach lub też konkretnych stanowiskach do obsadzenia w sferze wpływu naszych kontaktów – i naszych zainteresowań. Ekspertka zastrzega jednak, że swoimi talentami i informacjami – warto się dzielić. Jeśli ktoś z natury nie jest dobrym samarytaninem, może go przekonać argument, że ludzie pomocni sami łatwiej ją, w razie potrzeby, otrzymają.

Pora na wskazanie ciemniejszej strony tego rozwiązania. Przemieszczenie się między grupami może skazywać też na pewną samotność, o której wspominał także Forbes. Z jednej strony, jest tu korzystanie ze zróżnicowanych źródeł, z drugiej jednak osoby w ciągłym ruchu między środowiskami nie zakotwiczają w żadnym z nich, co oznacza bycie pewnego rodzaju outsiderem i łączy się z mniejszą stabilizacją.

W dobie Internetu, rozwijanie sieci społecznych i przemieszczanie się między nimi w oczywisty sposób jest związane właśnie z siecią internetową. W Polsce szlaki dla portali społecznościowych przecierała Nasza Klasa, wyparta potem skutecznie przez Facebooka, następnie weszły portale bardziej już przeznaczone dla biznesu niż rozwijanie jedynie życia towarzyskiego, jak Goldenline, czy LinkedIn. Oprócz źródła informacji biznesowych i rekrutacyjnych, one też są źródłem informacji o prowadzonej rekrutacji. Generalnie, zdaniem Joanny Gąsiorowskiej z GoldenLine, takie portale dają wyczucie tego, co się dzieje na rynku i informacje jeszcze często w fazie „nieoficjalnej”.

Wprawdzie w życiu realnym i w internecie kontakty rozwija się nieco inaczej, ale zarówno rekruter, jak i przedstawiciel portalu społecznościowego przyznają, że dodawanie do grona znajomych wszystkich poznawanych osób, bez względu na to, czy coś nas z nimi łączy, czy nie, nie ma sensu. Te kontakty się nie rozwiną i nie przyniosą korzyści żadnej ze stron.

„W realu” kontakty rozwija się na imprezach branżowych czy towarzyskich. Sieć pomaga w podtrzymywaniu ich. Joanna Gąsiorowska wskazuje, że w Internecie można nawiązywać kontakty przez grupy dyskusyjne, a ludzi poznanych w sytuacjach oficjalnych łatwiej zaprosić do grona znajomych w portalu biznesowym, niż np. na bardziej prywatnego Facebooka.

Na koniec, wskazówka. Rozwój sieci networkingowej polega między innymi na pielęgnowaniu kontaktów, byciu na bieżąco z informacjami o tych osobach, czym się aktualnie zajmują, jakie mają plany. W nawiązywaniu kontaktów pomaga szukanie wspólnego mianownika z rozmówcą, nie tak znowu częste w Polsce, jak podobna cecha charakteru, doświadczenia, zainteresowania, znajomość tej samej branży. Ciekawość i otwartość na cechy, które są w rozmówcach inne… To już jednak jest rada chyba na całe życie, nie tylko do rozwoju sieci społecznej.

>>> Czytaj też: Oto najdziwniejsze pytania, które padają podczas rozmów rekrutacyjnych w Polsce