Dziennik zwraca uwagę, że faktycznym zwycięzcą rozmów jest Rosja, która postawiła swoje warunki, a jednym z argumentów była siła. Niemcy i Francja z kolei stawiali wyłącznie na rozmowy pokojowe. Jednym z rezultatów porozumienia jest to, że strona ukraińska zobowiązała się do wprowadzenia zmian do konstytucji w uzgodnieniu z separatystami.

Co więcej - jak zwraca uwagę w rozmowie z "Dniem" kijowski politolog Hryhorij Perepelycia - w wyniku lokalnych wyborów, ci których Ukraińcy obecnie nazywają "terrorystami", staną się legalną władzą. Nie można także oczekiwać, że zostanie zrealizowany kolejny punkt porozumienia, czyli wznowienie kontroli Kijowa nad rosyjsko-ukraińską granicą. Zdaniem eksperta, oznacza to, że na wschodzie Ukrainy powstanie nowe Naddniestrze, które będzie dozbrajane przez Rosję.

>>> Czytaj też: "Rossijskaja Gazieta": Ukraina dostała szansę od Rosji

Reklama

Kijowski politolog ma także wątpliwości, czy zostaną wycofane obce wojska z Zagłębia Donieckiego.

"Jak odróżnić miejscowych separatystów od najemników?" - pyta retorycznie Hryhorij Perepelycia. Jednocześnie obawia się, że po utworzeniu strefy buforowej zostanie ona zajęta przez bojówkarzy, a wczorajsze porozumienia mińskie nie będą dalej realizowane.