Ministrowie finansów eurolandu powątpiewają czy grecki rząd rzeczywiście zrobi to, co obiecuje. W Brukseli trwa kluczowa narada szefów resortów, którzy mają zdecydować czy należy rozpocząć negocjacje na temat nowego programu pomocowego dla Grecji. Choć sam fakt, że w ostatnich dniach władze kraju przedstawiły propozycje reform, uznano za postęp, to wielu ministrom wciąż trudno uwierzyć, że Ateny poważnie myślą o ich wprowadzeniu.

Problem polega na tym, że jeszcze tydzień temu premier Aleksis Tsipras namawiał swoich rodaków, by odrzucili w referendum warunki pomocy finansowej stawiane przez wierzycieli. Teraz zaś sam składa bardzo podobne propozycje. „Mamy poważny problem zaufania, czy rzeczywiście możemy wierzyć, że greckie władze zrobią to, co obiecują? - pytał szef eurogrupy Jeroen Dijsselbloem.

Niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble powiedział, że dzisiejsze negocjacje będą wyjątkowo trudne. „Liczby są złe i zaufanie też jest niskie. Na pewno nie możemy opierać się tylko na obietnicach” - powiedział. Szef francuskiego resortu finansów Michel Sapin zauważył z kolei, że takie podejście wynika nie tylko z zachowania obecnego rządu w Atenach, ale także z błędów jego poprzedników. „Problem zaufania dotyczy wszystkich greckich rządów, które przez lata składały obietnice, których później nie spełniały” - mówił Sapin. Od tego więc czy Atenom uda się przekonać kraje eurolandu, że zapowiadane reformy rzeczywiście ujrzą światło dzienne zależeć będzie przyszłość Grecji w strefie euro.