Turcja uderza w bojowników Państwa Islamskiego. W ciągu ostatnich dwóch dni turecka armia miała przeprowadzić prawie pół tysiąca ataków na cele związane z radykałami.

Ma to być odpowiedź na wtorkowy zamach w centrum Stambułu, kiedy to zginęło 10 niemieckich turystów, a 17 osób zostało rannych.

To najbardziej zmasowany atak tureckiej armii na islamistów od początku wojny domowej w Syrii. Premier Turcji Ahmet Davutoglu poinformował, że uderzenie rozpoczęło się zaraz po zamachu. - Od kiedy zorientowaliśmy się, że ten tchórzliwy atak został przeprowadzony przez Państwo Islamskie, armia wystrzeliła już prawie 500 pocisków artyleryjskich i czołgowych na ich pozycje w Syrii i w Iraku - mówił Davutoglu. Turecki premier twierdzi, że w atakach zginęło 200 bojowników.

Wtorkowy zamach miał przeprowadzić samobójca z Syrii, który w ostatnich dniach dostał się do Turcji jako uchodźca. Wśród ofiar i rannych są przede wszystkim niemieccy turyści, którzy odwiedzali popularną wśród gości dzielnicę Sultanahmet, gdzie znajdują się słynne meczety Hagia Sofia i Błękitny Meczet.
Od wtorku tureckie władze zatrzymały co najmniej 74 osoby, podejrzewane o związki z Państwem Islamskim. Wśród nich jest m.in. trzech Rosjan. Nie wiadomo jednak, czy ktoś z zatrzymanych ma bezpośredni związek z zamachowcem ze Stambułu.


Od kilku miesięcy Turcja aktywnie włączyła się w wojnę domową w sąsiedniej Syrii. Tureckie władze przeprowadzają m.in. masowe aresztowania osób, podejrzanych o powiązania z Państwem Islamskim. W ubiegłym roku w Turcji doszło do dwóch zamachów przypisywanych radykałom. W eksplozjach w Suruc i w Ankarze zginęło ponad 130 osób.

Reklama

>>> Polecamy: Niemcy nie radzą sobie z uchodźcami. Wracają autobusami do Berlina