"Sytuacja jest obecnie bardzo dynamiczna i niepewna. Są olbrzymie różnice, jeśli chodzi o przewidywania wzrostu gospodarczego(...). Ja nie mówię, że nie będzie tak, iż będziemy musieli zmienić zdanie, ale musimy to zrobić wtedy, gdy będziemy mieć poważaną, rzetelną prognozę tego, co będzie w 2009 roku, a nie wstępną, którą będziemy musieli ponownie korygować" - powiedział minister w piątek w radiowej Trójce.

Dodał, że w związku z tym, że rynki światowe są jeszcze nieustabilizowane jakiekolwiek decyzje powinny być podjęte w ostatnim możliwym momencie, gdy resort będzie mieć możliwie najlepsze rozeznanie.

"Wydaje się, że sytuacja się stabilizuje. Mam nadzieję, że jakichkolwiek zmian, o ile byłyby one potrzebne, dokonalibyśmy w grudniu. Ale jest też możliwe, że będziemy w sytuacji, gdy nie będzie możliwe przewidzenie z wystarczającą pewnością, jaki będzie wzrost gospodarczy. Wtedy prawdopodobnie weszlibyśmy w przyszły rok z takim budżetem, jaki mamy, ale ograniczalibyśmy wydatki tak, by mieć pewność, że nie wykroczą poza bezpieczny poziom" - powiedział.

"Potem już analizowalibyśmy sytuację na bieżąco i wprowadzilibyśmy zmiany, gdy już będziemy pewniejsi" - dodał.

Reklama

Rząd zakłada, że PKB wzrośnie w 2009 roku o 4,8 proc. PKB.

T.B.,(PAP)