Kto powiedział, że gospodarki strefy euro nie rosną wystarczająco szybko? Irlandia w 2015 roku zanotowała wzrost PKB na poziomie 26,3 proc. Żaden zachodni kraj nie osiągnął takiego tempa wzrostu w tym stuleciu. Gospodarka małego, bogatego w ropę państwa - Azerbejdżanu wzrosła w 2006 roku o 34,5 proc. ze względu na rosnące ceny ropy naftowej. Niestety w przypadku Irlandii szalone tempo wzrostu nie ma już tak namacalnych podstaw. Możliwe bowiem, że to efekt tzw. inwersji podatkowej, czyli zjawiska, w którym firmy z zagranicy przenoszą swoją główną siedzibę ze względu na niskie podatki. Pokazuje to, że wzrost PKB nie może być narzędziem oceny określonych polityk gospodarczych rządu.

“Gdy statystyki przestają działać” – skomentował laureat nagrody Nobla z ekonomii Paul Krugman, gdy irlandzki urząd statystyczny ogłosił dane o wzroście PKB. I faktycznie – Irlandia podskoczy w rankingach PKB na mieszkańca – wskaźnikowi, który bada relatywne bogactwo narodów – ale niewiele osób w Irlandii w ogóle odczuje, że w ciągu ostatniego roku stały się bogatsze.

Tak wysoki wzrost PKB, mierzony zgodnie z europejskim standardem, będzie miał jednak realne konsekwencje – zapowiedział irlandzki minister finansów Michael Noonan. Według niego dzięki wzrostowi gospodarczemu spadnie stosunek zadłużenia do PKB. Obecnie irlandzkie zadłużenie stanowi 93,8 proc. PKB. Niebawem może to być już “tylko” 79 proc. PKB. Oznacza to, że Irlandia będzie mogła pożyczać więcej i na lepszych warunkach.

Irlandzki minister finansów nie ma wątpliwości co do tak wysokiego wzrostu gospodarczego. „Myślę, że dane przedstawione przez nasz urząd statystyczny pokazują, że irlandzka gospodarka wciąż rośnie. Ludziom żyje się lepiej, jest więcej miejsc pracy niż kiedykolwiek od czasu wybuchu kryzysu finansowego” – napisał w oświadczeniu.

Reklama

Ale właściwie to nie jest tak. Agencja Bloomberg pisała, że tzw. inwersje, czyli relokacje głównych siedzib amerykańskich firm do Irlandii ze względów podatkowych, mogły spowodować sztuczne nadmuchanie wzrostu PKB, ponieważ zyski zagranicznych firm są zaliczane do irlandzkiego PKB.

Istnieje jednak wyjaśnienie alternatywne, które również może mieć sens. Otóż pod koniec 2014 roku irlandzki rząd postanowił zamknąć lukę podatkową, która przez długi czas była wykorzystywana przez amerykańskie firmy technologiczne i farmaceutyczne. Praktykę wykorzystywania tej luki nazwano „Double Irish”. Polegało to na tym, że dana firma zakładała firmę zależną w Irlandii oraz drugą firmę w rajach podatkowych. Weźmy przykład BVI, firmy, która ma patenty na technologie, a konkretnie na niektóre leki na receptę. Irlandzka firma zależna zbierała zyski międzynarodowej firmy i przesyłała je do jednostki BVI w rajach podatkowych jako opłaty licencyjnej za korzystanie z własności intelektualnej (firmy rozlokowane w rajach podatkowych były właścicielami patentów). Niewielka część zysków była opodatkowana w Irlandii przy bardzo niskiej stawce 12,5 proc. (to najmniej w Unii Europejskiej), a niektóre firmy, takie jak Apple, wynegocjowały z Irlandią jeszcze niższe stawki. Sprawa ta jest dziś przedmiotem śledztwa w UE.

Gdy w 2015 roku praktyka „Double Irish” stała się nielegalna, firmy przeniosły swoje podmioty posiadające prawa do patentów z rajów podatkowych do Irlandii. Niskie opodatkowanie w Irlandii sprawia, że to najlepsza lokalizacja dla danej firmy jeśli chce, aby jej siedziba znajdowała się w jednym z państw rozwiniętych.

Irlandzki ekonomista Seamus Coffey na swoim blogu wyjaśnia, w jaki sposób ruchy międzynarodowych firm wpłynęły na PKB Irlandii:

„Jednym z wyjaśnień jest to, że pewna liczba firm międzynarodowych przeniosła swoje aktywa niematerialne do Irlandii. To z kolei prowadzi do wzrostu wartości dodanej w samej Irlandii – odkąd firma nie musi już płacić opłat patentowych podmiotom zlokalizowanym w rajach podatkowych”.

Coffey wyjaśnia dalej, że np. sektor przemysłowy zanotował w 2015 roku 97,8-proc. wzrost wartości dodanej. Oznaczało to, że w 2015 roku wartość ta była większa o 50 mld euro niż w 2014 roku. Coffey zasugerował, że wzrost ten w większości prawdopodobnie pochodzi od firm farmaceutycznych.

Irlandzki rząd jednak nie zanotował znacznego wzrostu wartości pobranego podatku od wartości dodanej (VAT). Coffey wyjaśnia, że duża część wzrostu – ponad 30 mld euro – została wykorzystana na amortyzację środków trwałych, prawdopodobnie w odniesieniu do tych samych patentów, które zostały przeniesione do Irlandii.

To samo ma miejsce w innym obszarze, który w coraz większym stopniu wykorzystuje Irlandię jako bazę podatkową, a mianowicie w branży leasingu samolotów. Firmy leasingują swoje samoloty w Irlandii ze względów podatkowych, ale zyski z leasingu są wykorzystywane do pokrycia kosztów amortyzacji. Seamus Coffey zauważa:

“Mamy zatem do czynienia z dużymi wzrostami wartości dodanej, ale nie przekłada się to na wzrost wynagrodzeń czy zysków. Wynagrodzenia w sektorach pozarolniczych wzrosły z 67,7 mld euro w 2014 roku do 71,5 mld euro w 2015.”

Innymi słowy, Irlandczycy nie są dużo bogatsi, a irlandzki rząd nie zalewany nowymi wpływami podatkowymi. Oczywiście poprawi się zdolność Irlandii do zaciągania nowych kredytów, co cieszy irlandzkiego ministra finansów. Warto przy tej okazji dodać, że Michael Noonan zajął się podatkowym procederem „Double Irish” w dużej mierze pod naciskiem Unii Europejskiej i USA. To i tak duża ulga dla Dublina, że międzynarodowe firmy nie uciekły z tego kraju.

Irlandia to stosunkowo mała gospodarka, zatem pojedyncza zmiana podatkowa może sprawić, że ten mały kraj staje się liderem wzrostu „w jeden dzień”. To zupełnie bez sensu, aby ostatni wysoki wzrost gospodarczy przedstawiać jako efekt polityki oszczędności czy gospodarki nastawionej na eksport, ponieważ dane makroekonomiczne, łącznie z tymi dot. eksportu, mogą być w łatwy sposób zniekształcone przez wielkie korporacje. Oczywiście, w danych nt. wzrostu gospodarczego zawiera się również ten prawdziwy wzrost – prawdopodobnie wyższy niż wzrost w strefie euro – ale nie będzie łatwo go wyliczyć bez dokładnej znajomości zjawiska przenoszenia patentów.

Sprawa irlandzkiego wzrostu gospodarczego to ostrzeżenie dla tych ekonomistów, którzy chcieliby widzieć we wskaźniku PKB narzędzie oceny “sukcesu” polityki danego rządu. Nawet w przypadku większych krajów metody wykorzystywane do oceny rozmiarów gospodarki są niedoskonałe. Nigdy bowiem PKB nie uwzględnia wzrostów i spadków faktycznego bogactwa narodu czy wartości „prawdziwej” gospodarki. Wiele gospodarek na świecie jest niedowartościowanych z uwagi na fakt, że działa tam duża szara strefa. Inne z kolei – takie jak irlandzka w 2015 roku – mogą być mimowolnie nadmuchane. Liczby kłamią, nawet jeśli zostały wyliczone według najlepszych intencji. Wskaźniki takie jak poczucie szczęścia mogą być lepszymi narzędziami oceny efektów polityk gospodarczych niż tradycyjne wskaźniki PKB.

>>> Czytaj też: Ekonomiści zaniemówili. W ubiegłym roku PKB Irlandii poszybował w górę o 26 proc.