"Po decyzji Komisji Europejskiej, mamy obowiązek przygotować takie rozwiązania dla Stoczni Szczecińskiej i Stoczni Gdynia, które z jednej strony powinny pozwolić na sprzedaż majątku tych stoczni, a z drugiej dać poczucie bezpieczeństwa pracownikom w całym tym procesie, a także stworzyć możliwość do tego, żeby linie produkcyjnie stoczni dalej funkcjonowały" - powiedział szef doradców premiera Michał Boni.

"Wszystkie strony otrzymały ostatnią wersję projektu ustawy. Ustaliliśmy, że w poniedziałek do godziny 15 będzie można zgłaszać różnego rodzaju wątpliwości i pytania. Chcemy, aby w duchu i zgodnie z intencjami zawartymi w tym protokole można było wnieść poprawki do tej ustawy" - powiedział Boni.

Przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Gospodarki Morskiej Stoczni Gdynia SA OPZZ Jan Gumiński mówił wcześniej, że obie strony dały sobie czas do poniedziałku do godz. 15, aby sprawdzić czy to, co dziś przedstawił rząd zgadza się z tym, co zostało ustalone podczas negocjacji.

Tuż przed wejściem na salę rozmów szef doradców premiera Michał Boni miał nadzieję, że dojdzie do podpisania porozumienia. "Tak naprawdę odetchnę, jak podpiszemy porozumienie. Chciałbym, żebyśmy je podpisali i żeby ustawa szybko została przyjęta przez rząd i szybko trafiła do parlamentu, aby mogła rozpocząć się jej realizacja" - powiedział Boni.
Spotkanie rozpoczęło się w sobotę o godz. 12 w Centrum Dialog w Warszawie

Reklama

W czwartek szef doradców premiera Michał Boni poinformował o zawarciu porozumienia między rządem i związkami stoczni Gdynia i Szczecin w sprawie restrukturyzacji zakładów. Dokument uzgodnień ma być podpisany w najbliższą sobotę. Boni powiedział, że program ochronny dla pracowników obu stoczni oraz ich spółek zależnych będzie kosztował od 400 mln zł do 500 mln zł. Ta kwota ma być przeznaczona: na odszkodowania dla stoczniowców, którzy skorzystają z programu dobrowolnych odejść, wypłatę wynagrodzeń do końca maja przyszłego roku oraz na spłatę zaległych emerytalnych składek pracowniczych.

Stoczniowe związki zgodziły się na odszkodowania w wysokości: 15 tys. zł dla osób ze stażem pracy do 5 lat, 30 tys. zł (6-10 lat pracy), 45 tys. zł (11- 25 lat pracy), 60 tys. zł (za staż powyżej 25 lat pracy); początkowo stoczniowcy chcieli od 25 tys. zł do 100 tys zł.

W czwartek około 10 godzin trwały rozmowy przedstawicieli rządu ze stoczniowymi związkami w sprawie projektu specustawy stoczniowej. Stronom udało się wynegocjować porozumienie; mało ono być podpisane w sobotę.
Wiceszef NSZZ "Solidarność" Zarządu Regionu Gdańskiego Roman Kuzimski ocenił, że związkom udało się wynegocjować z rządem to, "co było możliwe".

Natomiast w piątek premier Donald Tusk na konferencji w Kościanie w Wielkopolsce podkreślał, że udało się uratować stocznie i budżet państwa od gigantycznych strat, które ponieślibyśmy, gdyby doszło do twardych, negatywnych rozstrzygnięć przez Komisję Europejską. "Szukamy drogi, która najmniej kosztuje Polaków, najmniej boli stoczniowców i jest do zaakceptowania przez Komisję Europejską. I wydaje się, że taka drogę znaleźliśmy" - powiedział premier.

Premier podkreślił, że istota porozumienia polega na tym, "żeby miejsca, gdzie są stocznie, nie stały się pustkami w dyspozycji deweloperów, tylko żeby tam przynajmniej część produkcji stoczniowej, parastoczniowej, mogła się dalej odbywać". "Musimy mieć partnerów po stronie stoczniowej - wśród związków, zarządu, wśród pracowników. Ten projekt jest dopiero w połowie drogi. I dlatego dałem zielone światło ministrowi Boniemu" - zaznaczył Tusk.

Wyjaśnił, że "polegało ono na tym, by mieć partnerów do wspólnego projektu ratującego przynajmniej część przemysłu stoczniowego w Polsce".