Przełom listopada i grudnia na rynku ropy upłynął pod znakiem pytań o przyszłe ceny tego surowca. Prognozy analityków i ekonomistów są zgodne: rozwój sytuacji zależy – tak jak w innych segmentach gospodarki – od Chin.

Taniejąca ropa cieszy konsumentów, ale wpędza w coraz gorsze nastroje przedstawicieli państw, które czerpią dochody z eksportu tego surowca.

„Rosja musi się obecnie zmierzyć z prawdziwym sztormem spadających cen surowców, słabszego popytu zewnętrznego, zacieśniającej się polityki kredytowej i wolniejszego wzrostu realnych wynagrodzeń.” – analizuje Neil Shearing, ekonomista odpowiedzialny za rynki wschodzące w firmie Capital Economics.

Nerwowy OPEC

Reklama

Z powodu taniejącej ropy coraz bardziej nerwowi robią się przywódcy państw wchodzących w skład OPEC. Komentując informacje o spadkach ceny ropy na światowych rynkach, szef naftowego kartelu Chakib Khelil zagroził zmniejszeniem wydobycia tego surowca, jeżeli ropa nadal będzie kosztować mniej niż 60 dolarów.

Jako, że nic nie wskazuje na to, żeby w ciągu najbliższych kilku dni cena ropy wzrosła powyżej tego poziomu analitycy przewidują, że 17 grudnia podczas spotkania w Oranie naftowy kartel zdecyduje się na drastyczne cięcia.

„Jestem pewien, że OPEC zaproponuje spadek wydobycia o 1 mln baryłek dziennie” – mówi Hannes Loacker, analityk w centrali Raiffeisen w Wiedniu. „Ceny są teraz bardzo niskie, kształtują się znacznie poniżej kosztów wydobycia.”.

Mimo, że przedstawiciele OPEC unikają konkretnych deklaracji, o ile konkretnie miałoby spaść wydobycie ropy, to wiadomo że grupa chciałaby, aby cena surowca wahała się w przedziale 70-80 dolarów za baryłkę. „Jest to poziom, od którego opłaca się inwestować.” – mówi minister ropy Kataru Hamad al-Attiyah.

Ropa po 25 dolarów za baryłkę...

Wiele wskazuje jednak na to, że w najbliższym czasie ropa mimo wszystko będzie tanieć, a nie drożeć. Według raportu amerykańskiego banku Merrill Lynch w przyszłym roku cena surowca może spaść poniżej 25 dolarów. Głównym „winowajcą” tego stanu rzeczy ma być spowolnienie tempa rozwoju gospodarczego w Chinach.

„Czasowy spadek poniżej 25 dolarów za baryłkę jest możliwy, jeśli recesja rozszerzy się na Chiny. W perspektywie krótkoterminowej globalne zapotrzebowanie na ropę może zmniejszyć się jeszcze bardziej, jeśli banki będą dalej ciąć kredyty dla konsumentów i firm.” – mówi surowcowy strateg Merrill Lynch Francisco Blanch.

...a może jednak po 100?

W długim okresie to jednak również Chiny mają sprawić, że cena ropy powróci do wysokich poziomów. Niezależnie od obecnego kryzysu gospodarczego zapotrzebowanie na energię w Państwie Środka w kolejnych dwóch dekadach będzie rosło. W ocenie Fatiha Birola, głównego ekonomisty Międzynarodowej Agencji Energetycznej, źródłem popytu na ropę w Państwie Środka będzie zwłaszcza dynamicznie rozwijająca się motoryzacja.

„Dziś w Chinach tylko 20 na 1000 osób posiada samochód, podczas gdy w Europie – 680 osób, a w USA – 860 osób. Rosnąca w siłę gospodarka Chin i rosnące dochody tamtejszej ludności spowodują, że Państwo Środka będzie szybko nadganiać tę różnicę.” – powiedział kilka dni temu w wypowiedzi dla Polskiej Agencji Prasowej Birol.

Długoterminowe prognozy cen ropy sprzyjają bardziej jej producentom niż konsumentom. „Spodziewam się, że jak tylko światowa gospodarka wyjdzie z kryzysu, popyt na ropę gwałtownie wzrośnie i będziemy świadkami dużego wzrostu cen, średnio do około 100 dolarów za baryłkę w ciągu następnych 7-8 lat.” – podsumowuje Fatih Birol.