"Na razie trwają kontrole w trzech przedsiębiorstwach z województw: łódzkiego, wielkopolskiego i mazowieckiego, do których trafiło sprowadzone z Irlandii mięso. W tej chwili nie wiemy, czy wieprzowina jest skażona dioksynami; istnieje takie ryzyko, ale nie mamy pewności" - wyjaśnił Jażdżewski.

"Najbardziej prawdopodobną przyczyną skażenia - tak twierdzą władze irlandzkie - było skażenie paszy. To wszystko jest badane" - dodał.

Do Polski z Irlandii trafiło 667 ton skażonej wieprzowiny. Główny Lekarz Weterynarii nie wykluczył, że kontrola może dotyczyć więcej, niż trzech zakładów.

"Dioksyny to szkodliwe substancje powstające w wyniku podgrzewania tłuszczy; jeśli chodzi o środowisko to najczęściej pochodzą ze spalania butelek plastikowych" - powiedział Jażdżewski. Niektóre dioksyny są silnymi truciznami.

Reklama

Zastępujący Wielkopolskiego Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii Wojciech Wasiewicz poinformował PAP, że mięso - co do którego istnieje podejrzenie, że jest skażone - kupiła firma handlowa z Poznania. "Nie wiemy, do jakich zakładów je sprzedała, sprawdzamy to w poniedziałek" - powiedział.

"Sprowadzona do Wielkopolski wieprzowina została wyprodukowana w trzech irlandzkich firmach. Znamy jej numery, oznaczenia. Lekarze ustalają teraz listy dystrybucyjne, które pozwolą na zablokowanie dalszej sprzedaży tego mięsa" - zapewnił Wasiewicz.

25 państw, odbiorców irlandzkiej wieprzowiny i produktów pochodnych, wprowadziło zakaz ich importu w reakcji na informacje o skażeniu mięsa dioksynami. Doniesienia te zostały oficjalnie potwierdzone w weekend przez władze w Dublinie.

Według poniedziałkowych relacji irlandzkiej telewizji publicznej RTE z półek sklepowych w 25 państwach, głównie w Wielkiej Brytanii, innych krajach UE oraz w Japonii wycofano mięso i produkty wyprodukowane po 1 września br. o łącznej wartości 125 mln euro.

Inne źródła mówią o groźbie przymusowego uboju ok. 100 tys. sztuk trzody chlewnej.

Minister rolnictwa, rybołówstwa i żywności Irlandii Brendan Smith spotyka się w poniedziałek z przedstawicielami zakładów przetwórstwa w sprawie odblokowania produkcji i sprzedaży.

Zakłady przetwórstwa grożą, że nie wznowią uboju, jeśli rząd nie zrekompensuje im nieprzewidzianych kosztów poniesionych na skutek wycofywania z rynku skażonego mięsa i niszczenia go.

Z chwilą wznowienia produkcji przez zakłady przetwórstwa nowo przetworzone irlandzkie produkty mięsne będą oznakowane specjalnymi etykietkami zaświadczającymi, iż zostały dopuszczone do sprzedaży po 7 grudnia, a zatem są bezpieczne.

Źródłem skażenia dioksynami była pasza zwierzęca dostarczona przez firmę Millstream Power Recycling Ltd. w hrabstwie Wexford. Firma bada obecnie, czy nie doszło do naruszenia przepisów BHP. Niepotwierdzone doniesienia sugerują, iż źródłem skażenia mogło było być paliwo używane do napędzania maszyn produkujących karmę.

Osobne dochodzenie mające na celu ustalenie, jak doszło do zatrucia trzody chlewnej wszczęła policja. Na kilkudziesięciu farmach trzody chlewnej i bydła w Irlandii i dziewięciu w Irlandii Północnej zaostrzono kontrole.

W związku z tym, iż pasza od tego samego dostawcy była stosowana również przez hodowców bydła, władze przeprowadziły testy w 37 farmach dla ustalenia, czy nie doszło również do skażenia wołowiny. Wyniki spodziewane są w ciągu 24 godzin.