DFEH miał otrzymać "setki skarg" od pracowników fabryki we Fremont w stanie Kalifornia.

Tesla określiła pozew jako "przekłamany", zaznaczając, że "zdecydowanie sprzeciwia się wszelkim formom dyskryminacji i nękania" i poprosi sąd o wstrzymanie sprawy, co pozwoliłoby na "podjęcie innych kroków, by zapewnić, że fakty i dowody zostaną wysłuchane".

Dyrektor DFEH Kevin Kish powiedział, że urząd "znalazł dowody na to, że fabryka Tesli we Fremont jest miejscem pracy, w którym czarnoskórzy pracownicy są obiektem rasistowskich obelg i są dyskryminowani pod względem przydziału pracy, dyscypliny, płac i awansów".

W pozwie złożonym w środę udokumentowano, że jeden z pracowników słyszał rasistowskie obelgi "od 50 do 100 razy dziennie", a pracownicy fabryki mieli nazwać miejsca, w których pracowały osoby czarnoskóre, za pomocą historycznie rasistowskich terminów takich jak "plantacja".

Reklama

Tesla: Nigdy nie stwierdzono żadnego wykroczenia

Tesla na swoim blogu napisała, że w ciągu minionych pięciu lat DFEH był niemal 50 razy wzywany przez pracowników do przeprowadzenia kontroli w firmie i "nigdy nie stwierdzono żadnego wykroczenia". "Dlatego też twierdzenie po trzyletnim dochodzeniu, że systematyczna dyskryminacja rasowa i nękanie w jakiś sposób istniały w Tesli, nadweręża wiarygodność urzędu" - podkreślono.

Nie jest to pierwszy tego typu problem Tesli. W 2021 roku sąd nakazał firmie wypłacić 137 mln dolarów odszkodowania byłemu operatorowi wind, czarnoskóremu Owenowi Diazowi, ponieważ stwierdzono, że Tesla nie przeciwdziałała rasistowskiemu środowisku pracy.

Diaz twierdził, że czarnoskórzy pracownicy są regularnie narażeni na rasistowskie obelgi w hali produkcyjnej oraz rasistowskie graffiti w łazienkach.

Tesla uznała, że wyrok "jest niedoskonały" i złożyła apelację.

Firma, kierowana przez miliardera Elona Muska, napisała na swoim blogu, że jest "ostatnim pozostałym producentem samochodów w Kalifornii" i zapewnia dobrze płatną pracę 30 tys. osób. (PAP)