Szef Polskiej Agencji Kosmicznej (POLSA) wskazał, że polskie firmy i instytuty aktywnie działają w ramach Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA). "Wpłacana do ESA składka rzędu 40 mln euro rocznie wydaje się duża, ale stanowi zaledwie 1 proc. jej budżetu. Jednak za ten ułamkowy wkład mamy dostęp do technologii wypracowywanych przed całą Europę. Ponadto te pieniądze w większości wracają na nasz rynek w postaci zamówień trafiających do polskich firm i instytucji naukowych" - stwierdził Wrochna.

POLSA chce zwiększyć szanse naszych przedsiębiorstw z sektora w zdobywaniu europejskich pieniędzy na przedsięwzięcia kosmiczne. "Duże projekty ESA są koordynowane przez doświadczone koncerny, które zapraszają do współpracy poddostawców z różnych krajów, w tym z Polski" - wyjaśnił.

Prezes POLSA zwrócił uwagę, że przed pandemią polska branża kosmiczna "dynamicznie się rozwijała"; europejskie koncerny "chętnie sięgały również do Polski". Przyznał, że w związku z zaburzeniami w łańcuchach dostaw firmy kosmiczne, często powiązane z sektorem lotniczym, borykają się z poważnymi kłopotami finansowymi.

"Pracujemy nad tym, żeby zwiększyć szanse naszych firm w walce o międzynarodowe kontrakty" - powiedział Wrochna. Przypomniał, że w ramach tych działań udało się m.in. uruchomić specjalny program ESA dla polskich firm o wartości 6 mln euro. "Trzeba zaproponować produkt, który będzie ważny dla ESA i zagwarantować jego wykonanie oraz bezawaryjne działanie; prowadzimy nabór na tego typu projekty" - wskazał. Szef POLSA ma nadzieję, że "ten instrument pomoże polskim firmom w awansowaniu w łańcuchu dostaw". Chodzi o to, by dostarczać nie tylko pojedyncze komponenty, ale całe systemy do misji kosmicznych - zaznaczył.

Reklama

Zwrócił uwagę, że w listopadzie br. zbierze się kolejna Rada Ministerialna ESA. Ministrowie krajów członkowskich Europejskiej Agencji Kosmicznej będą ustalać plan działania na kolejne trzy lata i jego finansowanie. "W Polsce trwa właśnie dyskusja nad tym, do których programów ESA chcielibyśmy skierować naszą składkę, którymi jesteśmy najbardziej zainteresowani" - stwierdził.

Według Wrochny trudno na razie wskazać konkretne polskie specjalności kosmiczne, które byłyby wiodące w skali europejskiej. Zastrzegł, że nasz przemysł kosmiczny dopiero się rozwija.

Szef POLSA przypomniał, że polski sektor kosmiczny "wypączkował" z instytutów badawczych PAN, polskich uczelni. "Stąd nasza obecność w kosmosie rozpoczynała się od budowy rozmaitych instrumentów badawczych, pomiarowych, robotycznych, które poleciały w kosmos w ponad 80 misjach" - zaznaczył. Takie urządzenia wbijały się w kometę, wwiercały w Marsa, rejestrowały promieniowanie bardzo odległych zjawisk. Dziś doświadczenie to wykorzystują firmy rozwijające komercyjnie technologie do celów użytkowych.

"Naszym mocnym punktem jest też gromadzenie danych satelitarnych. Polska firma prowadzi jedno z czterech uznanych centrów danych ESA należących do unijnego systemu Copernicus. Zaczynamy już świadczyć tego typu usługi dla innych krajów" - wskazał Wrochna. Jak dodał, chodzi nie tylko o samo gromadzenie, przechowywanie, udostępnianie danych, ale oparte o nie produkty i usługi: mapy satelitarne, monitorowanie stanu upraw, wód, atmosfery czy stanu morza. "W oparciu o zdjęcia satelitarne można np. obserwować sinice w Bałtyku i przewidywać to, jak będą się rozwijać" - wyjaśnił.

Zdaniem Wrochny tego typu projektów przybywa w portfolio polskich firm. "Oferowanie tego typu usług może się więc stać polską specjalnością" - ocenił.

Według POLSA nasz rynek kosmiczny tworzy ok. 400 firm i instytucji naukowych, które zatrudniają ok. 12 tys. osób.

Polska Agencja Kosmiczna (POLSA) jest agencją wykonawczą Ministerstwa Rozwoju i Technologii. Jej zadaniem jest wspieranie polskiego przemysłu kosmicznego poprzez realizację priorytetów Polskiej Strategii Kosmicznej. POLSA współpracuje z międzynarodowymi agencjami oraz administracją państwową w zakresie badania i użytkowania przestrzeni kosmicznej. (PAP)

autorka: Magdalena Jarco