"Każdy przedsiębiorca prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą, może poinformować Zakład Ubezpieczeń Społecznych o zamiarze niepodlegania pod obowiązkowe ubezpieczenia społeczne, a także o nieopłacaniu składek na Fundusz Pracy i Fundusz Solidarnościowy w wymiarze do 3 miesięcy kalendarzowych w ciągu roku kalendarzowego"- tak projekt ustawy o wakacjach składkowych zapowiada sam resort w wykazie prac legislacyjnych rządu.

Resort szlifuje projekt

To realizacja umowy koalicyjnej, w której zapisano, że "dla przedsiębiorców odprowadzających składki za siebie wprowadzimy możliwość czasowego zwolnienia ze składek na ubezpieczenia społeczne". Wcześniej słychać jednak było raczej o miesięcznym zwolnieniu, a jak widać zapowiedź projektu idzie dużo dalej. Jak słyszymy w rządzie, wspomniane (w zapowiedzi ustawy) trzy miesiące wakacji to propozycja wyjściowa resortu. Resort zresztą szlifuje dopiero projekt ustawy.

Reklama

-Mocno pracujemy nad projektem wakacji od ZUS i mam nadzieję, że niedługo będę miał jego założenia, chcemy go dobrze policzyć i skonsultować z resortem finansów i ZUS - mam nadzieję, że projekt niedługo będzie gotowy - zapowiadał wczoraj minister Krzysztof Hetman. Konsultacjami najbardziej może być zainteresowany szef resortu finansów, ponieważ wakacje składkowe oznaczają zysk dla przedsiębiorców, ale równocześnie mniejsze wpływy do ZUS, a więc także konieczność wyższej dotacji z budżetu. Nie wiadomo, czy projekt wszedłby w życie w tym roku czy dopiero w przyszłym.

Ile zyskaliby przedsiębiorcy?

Obecnie podstawowa zryczałtowana składka na ZUS, płacona przez przedsiębiorców, to 1600 zł miesięcznie. Z kolei tzw. mały ZUS to 402,65 zł, a od lipca (w związku z podwyżką pensji minimalnej) 408,16 zł. Jak widać, dla tych płacących podstawową składkę na ZUS maksymalny zysk może wynieść ponad 4800 zł, a dla tych korzystających z małego ZUS to ponad 1220 zł.

Ile więc mogą kosztować składkowe wakacje budżet? Jeszcze w trakcie kampanii wyborczej, gdy z pomysłem urlopu od składek wyszła ówczesna opozycja taki wariant rozważano także w rządzie PiS. Wówczas szacowano, że to 1,6 mld zł za miesiąc, więc w maksymalnym wariancie koszt dla ZUS to 4,8 mld zł. I tyle musiałby zapewnić zakładowi dotacji szef resortu finansów.