W całych Niemczech 2 listopada rozpoczęła się czterotygodniowa częściowa blokada, która ma przerwać drugą falę koronawirusa. We wszystkich krajach związkowych hotele i restauracje, kina, muzea i teatry, a także obiekty rekreacyjne są w dużej mierze zamknięte.

Wielu przedsiębiorców, których to dotyczy, nie uważa zamknięć za sprawiedliwe, ponieważ w ostatnich miesiącach opracowali i wdrożyli koncepcje higieny. Inni twierdzą, że ochrona przed infekcją nie usprawiedliwia całkowitego zamknięcia poszczególnych sektorów, podczas gdy inne - na przykład handel detaliczny - mogą pozostać otwarte.

Do berlińskiego Sądu Administracyjnego wpłynęło 39 pilnych wniosków, głównie od restauratorów. Sprzeciwiają się temu, że muszą zamykać swoje lokale dla gości na co najmniej cztery tygodnie. Wśród wnioskodawców znalazła się również właściciel siłowni i organizator koncertów. Kiedy sąd podejmie decyzję w sprawie wniosków, nie wiadomo - napisano na portalu "Tagesschau" w poniedziałek wieczorem.

Bawarski Sąd Administracyjny w Monachium również zarejestrował już kilkanaście skarg na przepisy na początku częściowej blokady. Według sądu postępowanie dotyczy głównie zamykania hoteli dla turystów oraz zakazu przyjmowania gości w restauracjach.

Reklama

Oprócz Berlina i Bawarii pierwsze skargi napłynęły także w innych krajach związkowych. Jak poinformowała rzeczniczka sądu w Brandenburgii, salon tatuażu i solarium złożyły pilne wnioski do Wyższego Sądu Administracyjnego Berlin-Brandenburg.

Firma, która prowadzi obiekt z 24 apartamentami wakacyjnymi na wyspie Sylt, walczy z nowym rozporządzeniem koronawirusowymi w Szlezwiku-Holsztynie.

W Dolnej Saksonii do Wyższego Sądu Administracyjnego wpłynęły skargi od studia kosmetycznego, basenu, salonu gier i biura bukmacherskiego.

Natomiast w Nadrenii Północnej-Westfalii skarżący sprzeciwiają się również zamykaniu domów publicznych i szkół tańca.