„Granice ochrony praw konsumentów w finansach” to tytuł panelu dyskusyjnego, w którym udział wzięli Tadeusz Białek, prezes Związku Banków Polskich, Tomasz Chróstny, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Maciej H. Grabowski, prezes Centrum Myśli Strategicznych, Jacek Jastrzębski, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego, Cezary Kocik, prezes mBanku, oraz Michał Ziemiak, rzecznik finansowy.
– Relacje pomiędzy instytucjami finansowymi, kondycja sektora finansowego versus sytuacja konsumentów zarówno w Polsce, jak i w Unii Europejskiej, to temat, który na Europejskim Kongresie Finansowym wraca od lat, ponieważ jest ważny dla gospodarki, w wymiarze społecznym, jest również ważny politycznie – podkreślił Marek Tejchman, zastępca redaktora naczelnego DGP, który moderował dyskusję.
Jak liderzy sektora powinni rozumieć otoczenie regulacyjne? W jaki sposób dostosować do niego strategie i jaka powinna być w takiej sytuacji rola instytucji nadzoru, a przede wszystkim – czy ochrona konsumenta powinna mieć granice? To niektóre z zagadnień, jakie zostały poruszone w debacie.
Kredyty frankowe były impulsem
Jak zgodnie oceniali eksperci, najbardziej wyrazistym przykładem wpływu orzecznictwa na sektor finansowy jest tzw. saga frankowa, czyli sądowe spory banków i kredytobiorców w sprawie kredytów udzielanych we frankach szwajcarskich. Wyroki są najczęściej korzystne dla kredytobiorców, uznając umowy za nieważne ze względu na obecność klauzul abuzywnych (niedozwolonych). Z najnowszych statystyk Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że dynamika skarg wyhamowuje. Co prawda tylko w I kwartale tego roku odnotowano 12,6 tys. nowych spraw, ale jak podkreśla resort, to o połowę mniej niż rok temu w tym samym okresie.
Zdaniem Jacka Jastrzębskiego to, co dzieje się teraz z innymi kredytami hipotecznymi – podnoszone wątpliwości czy ryzyka – jest konsekwencją właśnie spraw frankowych.
– To, co widzimy teraz w odniesieniu do innych kredytów niż denominowane w walutach obcych, jak sankcja kredytu darmowego, poszukiwania klauzul abuzywnych i ewentualnych zapisów mogących stanowić punkt zaczepienia w sporach sądowych przeciwko bankom – to zostało wyhodowane na frankach – powiedział obrazowo szef KNF.
Jak mówił, z ekonomicznego punktu widzenia optymalnym rozwiązaniem były proponowane przez KNF ugody, jednak orzecznictwo poszło dalej.
– Źle się stało, ale z tym już jest trudno dyskutować. Bezwzględny wniosek dla nas jest taki, żeby wyciągnąć lekcje z sagi frankowej, aby na przyszłość umieć zarządzać tego typu problemami. Tak żebyśmy nie stawali się biorcami rozwiązań, które powstają na konkretnych sprawach, a potem wytwarza się już pewna masa krytyczna i stają się one rozwiązaniem systemowym – przestrzegał.
Granice ochrony konsumentów
Kwestię wniosków na przyszłość, ale też roli ochrony konsumentów akcentował również Tomasz Chróstny.
– Jesteśmy w takich realiach, kiedy musimy nie tylko zarządzać ryzykiem, ale też starać się antycypować przyszłość, zmiany technologiczne, otoczenia, społeczne. Doświadczenia z przeszłości muszą też uzmysłowić nam, że ochrona konsumentów jest pewną wartością, która stanowi fundament rozwoju rynku. Bezpieczne produkty spotykają się z dużą życzliwością po stronie konsumentów, po stronie klientów, a więc sprawiają, że rynek może rosnąć – podkreślił. – Ochrona konsumentów ma przede wszystkim wspierać bezpieczeństwo obrotu i nie ma czegoś takiego jak jej granice. Te granice są wyznaczone każdorazowo tak, żeby wyrównać szanse pomiędzy konsumentami, którzy są słabszą stroną w stosunku do przedsiębiorców czy w stosunku do banków – dodał.
Maciej Grabowski, pytany o granice ochrony konsumentów, przywołał przykłady rozpraw sądowych dotyczących ochrony środowiska, m.in. obywatela Peru przeciwko niemieckiemu koncernowi energetycznemu RWE za to, że przyczynił się do ocieplenia klimatu.
– Sprawy związane z klimatem nabrały większego znaczenia dla współcześnie żyjących i te roszczenia będą z nami, mogą się nawarstwiać. Nie wydaje mi się, żebyśmy także w sektorze bankowym mieli ścianę już osiągniętą – ocenił.
Michał Ziemiak wskazywał natomiast, że granice były rozbudowywane jako naturalna reakcja regulatora albo ustawodawcy unijnego na stwierdzone nieprawidłowości.
– Te granice w dużej mierze są zakreślone przez prawo unijne, które następnie jest przenoszone na grunt prawa krajowego. Mamy granice proceduralne, jak w przypadku w tej chwili cały czas dyskutowanego projektu ustawy frankowej. Mamy też granice, które trudno nam jest ująć – rynkowe, mogące budzić zastrzeżenia związane z chęcią sztucznego kreowania pewnych roszczeń i szukania okazji do zarobienia – wyliczał.
Jako szef biura, które zajmuje się ochroną indywidualnych interesów klientów, ocenił jednak, że „w pewnych aspektach” istnieje przeregulowanie rynku, a konsumenci otrzymują za dużo narzędzi i informacji, które „ostatecznie nie prowadzą do żadnego sensownego rozwiązania”.
– To jest kwestia ewentualnego ucywilizowania przepisów w taki sposób, by poziom ochrony konsumenta nie uległ obniżeniu, ale jednocześnie aby nie były one murem z „Gry o tron”, którego się wszyscy bali, że jak się przez niego przeleje, to będzie koniec świata – zobrazował. – Choć może zabrzmi to trywialnie, mamy szansę uczenia się na własnych błędach. Jest stanowisko UE z kwietnia tego roku, gdzie wyraźnie wskazano, że nadregulacja prowadzi w dwóch złych kierunkach. Z jednej strony ogranicza konkurencyjność na rynku, z drugiej strony klient, co potwierdziły badania, nie zyskuje z niej ochrony, której by oczekiwał – zauważył.
W jego opinii reforma rozwiązań systemowych powinna zacząć się na poziomie europejskim.
– W gruncie rzeczy prawo europejskie to jest to pole, po którym się poruszamy – zaznaczył.
Co wypacza system
Czy banki potrzebują jakiejś granicy ochrony konsumentów, żeby móc spokojnie zarabiać?
– Trudno niestety mówić o tych granicach, biorąc pod uwagę daleko idącą niepewność prawną – powiedział Tadeusz Białek. – Mam na myśli chociażby kwestię trudno przewidywalnego orzecznictwa TSUE, wyznaczającego coraz dalej idące oczekiwania, które w momencie zawierania umów były całkowicie nie do przewidzenia – wskazał.
Zwrócił przy tym uwagę na kwestię „bardzo negatywnego zjawiska komercjalizacji ochrony praw konsumenta”. Chodzi o kancelarie odszkodowawcze.
– Nie mając w istocie żadnych granic, po prostu w sposób jawny nadużywają instrumentarium ochrony konsumenta – ocenił prezes ZBP. – Przykład: sankcje kredytu darmowego. Mamy do czynienia z masowym skupowaniem wierzytelności za 10–15 proc. wartości i wmawianiem klientowi, że w zasadzie otrzymuje pieniądze za darmo, bo nic nie musi robić, tylko podpisać umowę. Natomiast jeżeli później ta kancelaria odszkodowawcza dochodzi takiego roszczenia we własnym imieniu i na własny zysk dochodzi 100 proc. wartości roszczenia, korzystając, o zgrozo, z reżimu ochrony konsumenta, to trudno naprawdę powiedzieć, że mamy do czynienia z taką ochroną – wytykał. – To jest po prostu maksymalizacja zysku kancelarii odszkodowawczych – dodał.
Jak ocenił, innym przykładem nadużywania przepisów z zakresu ochrony konsumenta jest korzystanie z instytucji Rzecznika Finansowego, przed którym te kancelarie masowo mają zatajać fakt dokonania umowy cesji. Nadużyciem i wypaczeniem ochrony konsumenta nazwał też sprawy frankowe.
– Nadużywaniem ochrony praw konsumenta są działania kancelarii polegające na próbie uzyskiwania w istocie już nie kredytu, ale mieszkania za darmo. W sytuacji, w której tak naprawdę otrzymuje się od banku mieszkanie w prezencie, trudno mówić o realnej ochronie konsumenta. To są po prostu wypaczenia systemu, które niestety negatywnie odbijają się na całym postrzeganiu ochrony praw konsumenta – powiedział.
Ryzyko podnosi koszt
– Ochrona konsumentów musi istnieć – podkreślał Cezary Kocik, dodając, że banki nie mają z tym problemu i tego nie kwestionują. – Nie chodzi o to, jak bardzo są klienci chronieni, tylko o przewidywalność ewolucji, interpretacji prawa – powiedział. – Kredytów frankowych przecież nikt nie kwestionował przez wiele lat. My, udzielając ich, nie zakładaliśmy, że łamiemy jakieś prawa konsumenckie. I to jest problem, ta przewidywalność. Bo jeżeli ktoś świadomie łamał prawa konsumenckie, to on powinien być penalizowany i to w sposób bardzo ostry – zaznaczył.
Prezes mBanku zwrócił też uwagę na wymiar ekonomiczny ochrony konsumenta.
– Narzekamy w Polsce, że kredyty są drogie, ale jak one mogą być tanie, jeśli muszą uwzględniać te ryzyka z zakresu ochrony konsumenta? Już nie mówię o tym, że mamy inflację, że stopy procentowe, że podatek bankowy się dokłada, ale każdy zdroworozsądkowo myślący podmiot, który chce pożyczyć komuś pieniądze, musi dodatkowo w marży uwzględnić ryzyko. Nie myślę tylko o kredytowym, a przede wszystkim o ryzyku prawnym – powiedział.
I wskazywał na długofalowe konsekwencje spraw frankowych dla gospodarki.
– W PPK jednym z bardzo solidnych komponentów są akcje banków, więc emerytury będą niższe, dlatego że wydarzyło się z frankami to, co się wydarzyło. Nikt o tym w ogóle nie mówi – alarmował Cezary Kocik.
organizator