Po tym, jak w zeszłym miesiącu unijni przywódcy przyjęli wytyczne do dalszych prac Komisji Europejskiej i państw członkowskich nad unijną odpowiedzią na kryzys energetyczny, wydawało się, że domknięcie prac nad pakietem jest kwestią czasu. Nieco później czeska prezydencja zapowiedziała, że chce, by wiążące decyzje zapadły na planowanym pod koniec listopada spotkaniu ministrów energii unijnej „27”. Tymczasem rozmowy dotyczące limitów cen gazu i innych elementów interwencji na rynku energii ugrzęzły na poziomie technicznych uzgodnień.
Według naszych nieoficjalnych informacji w piątek KE zadeklarowała w liście do ambasadorów państw UE, że wniosek w sprawie ustalenia tymczasowego, krótkoterminowego limitu cen gazu – określanego też jako „mechanizm korygujący” – miałby trafić do stolic przed 24 listopada, kiedy to mają się zebrać ministrowie energii. Głównym celem propozycji ma być niedopuszczenie do sytuacji takich jak w sierpniu. Notowania kluczowego gazowego indeksu dla Unii, TTF, przekroczyły wtedy pułap 300 euro za MWh – ponad sześciokrotność średniej ceny z sierpnia 2021 r. To sygnał, że komisja będzie dążyć do ustalenia limitu wysoko, tak by hamował wzrosty cen tylko przy ekstremalnych skokach.
Presję na Brukseli wywiera grupa 15 państw, w tym Polska, które domagają się jak najszybszego przedstawienia propozycji. Wtóruje im szef RE Charles Michel. KE jest ostrożna, wspierając poniekąd mniejszościowe w Unii stanowisko Niemiec czy Holandii. Bruksela i Berlin wciąż podnoszą m.in. obawy, że niski pułap cenowy zmniejszy konkurencyjność europejskich importerów wobec chociażby państw azjatyckich. Orędownicy gazowego limitu sygnalizują jednak, że bez niego nie będzie zgody w sprawie całego pakietu.

Łaskawa pogoda dla cen

Reklama
KE chce z jednej strony pogodzić stanowiska obu bloków i doprowadzić do omówienia konkretnej już propozycji limitu cen na Radzie UE ds. Energii. Z drugiej strony podkreśla potrzebę zwiększania roli wspólnych zakupów i dywersyfikowania dostaw jako głównych mechanizmów długoterminowego uspokojenia sytuacji na rynku UE.
Aktualne prognozy, m.in. europejskich operatorów sieci przesyłowych zrzeszonych w ENTSOG, wskazują, że przy zapotrzebowaniu utrzymującym się na poziomie obserwowanym w minionych latach groźby niedoborów oddalają się, a w negatywnym scenariuszu konieczne redukcje zużycia nie powinny przekroczyć 10 proc. Tymczasem według wyliczeń brukselskiego instytutu Bruegla od stycznia do października UE obniżyła już swoje zużycie o 13 proc. w porównaniu do średniej z trzech poprzednich lat. W przypadku Polski zrealizowane oszczędności sięgają 10 proc.
Wysokie jak na tę porę roku temperatury i obniżone w ich rezultacie zapotrzebowanie na gaz powodują, że unijne magazyny pozostają pełne w ponad 95 proc., a ceny błękitnego paliwa na europejskich giełdach notują najniższe poziomy od czerwca mimo stosunkowo niskich wolumenów dostaw. Do Europy napływa obecnie mniej niż 7 mld m sześc. gazu tygodniowo, z czego ok. 400 mln – mniej niż 6 proc. – stanowi gaz rosyjski dostarczany przez dwa funkcjonujące nadal połączenia rurociągowe z Europą (przez Ukrainę i TurkStreamem).