W dniu, w którym Rosja rozpoczęła atak na Ukrainę, Swietlana Krakowska pracowała nad ukończeniem raportu w swoim rodzinnym Kijowie. Ukraińska naukowczyni wchodzi w skład Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) – ona i naukowcy z całego świata 24 lutego stawiali kropki nad „i” w szóstej ocenie postępującego globalnego ocieplenia i jego zagrożeń dla ludzkości. Ale wtedy wokół niej zaczęła wybuchać rosyjska artyleria, a Krakowska i członkowie jej zespołu musieli uciekać do najbliższych schronów przeciwbombowych – przypomina Andreas Kluth na łamach serwisu Bloomberg.

Era klęsk żywiołowych się zbliża

Raport IPCC został mimo wszystko opublikowany kilka dni później. W normalnych czasach takie opracowania trafiają na pierwsze strony gazet na całym świecie. Ten bije rekordy popularności, ponieważ jest najbardziej ponurą lekturą z serii raportów, które już wcześniej były bardzo przygnębiające. Według najnowszego raportu ludzkość prawdopodobnie nie osiągnie celu, jakim jest ograniczenie wzrostu temperatury na świecie, i wkroczy w erę klęsk żywiołowych. Ale, rzecz jasna, to nie są normalne czasy, a przesłanie IPCC zostało zagłuszone w nawale informacji zdominowanym przez inwazję.

Można to dodać do listy okrucieństw popełnionych przez prezydenta Rosji Władimira Putina. Nie tylko zajechał wolny kraj, zabił i sterroryzował niewinnych ludzi oraz złamał wszelkie normy cywilizacyjne. Odwrócił też uwagę świata od tego, co powinno być wspólnym dążeniem do ratowania naszego klimatu. Politycy, którzy wcześniej nie mówili o niczym innym poza Zielonym Ładem, teraz skupiają się całkowicie na odpieraniu napaści Putina.

Reklama

Energia stała się bronią militarną i strategiczną

Jest jeszcze jeden związek między wojną Putina a globalnym ociepleniem. Krakowska, matka czwórki dzieci, która zdecydowała się pozostać w Kijowie, podkreśla to w swoich rozmowach. Putin rządzi państwem naftowym, które jest zwolennikiem paliw kopalnych powodujących zmiany klimatyczne. Płacąc za ropę, węgiel i gaz, świat w rzeczywistości finansuje jego machinę wojenną i agresję.

Dlatego właśnie energia stała się również bronią militarną i strategiczną dla obu stron. Putin mógłby odciąć dostawy ropy, węgla i gazu napędzające gospodarki Europy. Zachód ze swej strony próbuje odzwyczaić się od dostaw Putina, aby jak najszybciej doprowadzić go do bankructwa.

Najbardziej widocznym efektem tego starcia jest gwałtowny wzrost cen wszystkich paliw kopalnych. Rosnące rachunki za ogrzewanie i ceny oleju uderzą najmocniej w biednych. W najgorszym wypadku może to doprowadzić do masowych protestów – takich jak zamieszki żółtych kamizelek we Francji w 2018 roku, ale większych i w większej liczbie miejsc. Wiele krajów może obawiać się o ład społeczny.

Nie ma alternatywy dla wstrzymania Zielonego Ładu

Tak naprawdę nie ma alternatywy dla tymczasowego wstrzymania Zielonego Ładu i innych projektów, które mają nas uratować w dłuższej perspektywie. Potrzeba bezpieczeństwa przeważa obecnie nad wszystkim innym. Aby przetrwać teraz i przetrwać następną zimę lub dwie (niezależnie od tego, jak długo Putin pozostanie na wolności) musimy zastąpić jeden rodzaj paliwa kopalnego wszystkimi innymi.

Dla Europy, która czerpie około 40 proc. gazu ziemnego z Rosji, oznacza to gorączkowy zakup większej ilości skroplonego gazu ziemnego (LNG) z takich miejsc jak USA czy Katar, przy jednoczesnej budowie portów i terminali, które będą mogły przyjmować statki. Tam, gdzie to możliwe, będzie to również oznaczało wydłużenie okresu eksploatacji elektrowni jądrowych, które mają zostać wycofane – co rozważa Belgia, ale Niemcy uparcie jeszcze tego nie robią.

„Most gazowy” runął

Ale nawet kiedy radzimy sobie z sytuacją kryzysową, musimy także przygotowywać się do tego, co będzie dalej. Owszem, możemy teraz mówić o tymczasowych rabatach na benzynę czy o oleju opałowym dla ubogich. Ale naszym celem musi być jak najszybszy powrót do stopniowego zwiększania kosztów emisji dwutlenku węgla w miarę upływu czasu, tak aby ludzie przyzwyczaili się do zmniejszania jego zużycia. Musimy też pożegnać się z niektórymi założeniami. Jednym z nich, zwłaszcza w Niemczech, jest przekonanie, że gaz ziemny może być „pomostem” pomiędzy bardziej zanieczyszczoną energią elektryczną z węgla a czystszą, bardziej ekologiczną energią słoneczną i wiatrową. Ze względu na geopolitykę ten „most gazowy” zawalił się.

Nowa rzeczywistość jest taka, że musimy jeszcze szybciej przejść do powszechnej elektryfikacji, korzystając w 100 proc. z energii odnawialnej i wypełniając luki zielonym wodorem. Kraje, które do tej pory próbowały budować elektrownie fotowoltaiczne, farmy wiatrowe, inteligentne sieci energetyczne i inne elementy układanki, muszą podwoić wysiłki, jakby od tego zależało ich życie. Prawdopodobnie tak właśnie jest.