Gazeta zauważa, że "szybujące ceny energii doskwierają zarówno przedsiębiorcom, jak i klientom indywidualnym". "Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ) posłuchało postulatów przedstawicieli firm energochłonnych i proponuje zmianę przepisów, mającą nieco obniżyć koszty energii. Przygotowało projekt rozporządzenia dotyczącego tzw. zielonych certyfikatów (czyli świadectw pochodzenia energii z OZE)" - pisze.
Dodaje, że "kupować je muszą np. producenci prądu ze źródeł konwencjonalnych i jego sprzedawcy, celem umorzenia". "W ten sposób wykazują wymagany udział zielonej energii w miksie. To mechanizm, który ma wspierać rozwój OZE. Od 2020 r. sukcesywnie wyłączane są z niego instalacje starsze niż 15-letnie. Obecnie wskaźnik umorzenia wynosi 18,5 proc., a MKiŚ proponuje ograniczenie go w 2023 r. do 10 proc. Dzięki temu ceny certyfikatów i prądu będą niższe" - wyjaśnia dziennik.
Jak informuje "PB", "Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW) ma kontrpropozycję - obniżenie wskaźnika do 16 proc.". "Zdaniem organizacji wprowadzenie zmian proponowanych przez MKiŚ zdestabilizuje rynek świadectw pochodzenia - nastąpi ograniczenie popytu, co przy niezmienionej podaży przysporzy problemów OZE, a głównie farmom wiatrowym" - czytamy.