Kurz już nieco opadł po „jądrowej ofensywie” polskiego rządu z przełomu października i listopada. Pozostało jednak kilka istotnych pytań. Choćby o to, jakie były kryteria wyboru na partnera technologicznego amerykańskiej firmy Westinghouse i jak ta najdroższa w historii Polski inwestycja zostanie sfinansowana?

Ponadto jak do tego wszystkiego ma się „prywatny” czy „komercyjny” – jak mówią przedstawiciele rządu – projekt w Pątnowie, który może wybudować koreańskie KHNP? Choć chyba nie taki całkiem prywatny, jeśli KHNP list intencyjny w tej sprawie podpisało nie tylko z właścicielem Pątnowa, którym jest ZE PAK z grupy Zygmunta Solorza, ale również z państwowym PGE.

Jak budować, to z przytupem?

Na decyzje związane z energetyką jądrową wyczekiwano latami, więc ostatnie przyspieszenie mocno kontrastuje z wcześniejszym kluczeniem wokół tematu przez kolejnych decydentów.

Reklama

Na tym jednak nie koniec, bo wicepremier Jacek Sasin zapowiada w ciągu kilku miesięcy wskazanie lokalizacji trzeciej elektrowni, a Jarosław Kaczyński mówi, że Francuzi nie są jeszcze skreśleni (oczywiście jeśli będą mniej krytyczni wobec polskiego rządu na arenie UE).

Jeśli jednak mamy już za te elektrownie jądrowe się zabierać, to nie ma się co ograniczać. Dlatego wicepremier Sasin ostatnio stwierdził nawet, że w jego ocenie „trzy elektrownie to wciąż za mało”. Wychodzi więc na to, że Zjednoczona Prawica ma temat bardzo dobrze przygotowany i w nadchodzących latach Polska stanie się jednym z największych jądrowych placów budowy. I to być może nie tylko w skali europejskiej…

Pozostańmy jednak delikatnie sceptyczni i załóżmy, że największą szansę na wejście w fazę realizacji ma „rządowy” projekt z Amerykanami. Być może za jakiś czas pojawi się też więcej przesłanek wskazujących na to, że „prywatny” Pątnów ma szansę wejść na wyższy poziom niż tylko list intencyjny.

I tu pojawia się kolejne ważne pytanie, czyli jądrowy local content. W Programie Polskie Energetyki Jądrowej (PPEJ) rząd założył, że zaangażowanie krajowego przemysłu w wartości całego projektu wyniesie 40 proc. W przeciwieństwie do programu offshore, udziału krajowego przemysłu nie wpisano jednak do ustawy i nie przewidziano sposobu jego oceny.

Ile deklarowali potencjalni dostawcy? Na ile rzeczywiste są obietnice? Jak ma wyglądać jądrowy offset? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl