Jednak bardzo szybkie zastąpienie energetyki konwencjonalnej przez OZE nie jest jeszcze niemożliwe. Także ze względu na proces decyzyjny i inwestycyjny dotyczący elektrowni jądrowej. Na wybudowanie energetyki jądrowej, przy zapewnieniu Polsce bezpieczeństwa energetycznego, potrzebujemy co najmniej trzydzieści lat.

Proces zastępowania energetyki konwencjonalnej przez OZE będzie procesem ewolucyjnym. Największy polski koncern energetyczny, PGE SA zapewnia, że do 2050 r. osiągnie neutralność klimatyczną. Okres trzydziestoletni w energetyce - przy planowaniu i realizacji inwestycji - nie jest długi, gdy uwzględnimy, że zrealizowane inwestycje funkcjonują przez kilkadziesiąt lat.

- Priorytetem dla nas jest bezpieczeństwo energetyczne, dlatego muszą powstać elektrownie jądrowe, jeżeli chcemy wyłączyć elektrownie węglowe - mówi Wojciech Dąbrowski, prezes PGE SA, podczas rozmowy z Wojciechem Jakóbikiem z BiznesAlert.pl.

Reklama

Mamy wizję Elona Muska, który mówi, że już jutro przesiadamy się na samochody elektryczne i przestawiamy się na energetykę odnawialną. Jaka wizja jest bliska PGE SA?

- Szybkie przejście na nowoczesne wytwarzanie energii byłoby bardzo kosztowne dla polskiego społeczeństwa, właśnie ze względu na wysokie koszty inwestycyjne, dlatego powinien to być proces ewolucyjny, a nie rewolucyjny – wyjaśnia prezes Wojciech Dąbrowski. - Jako PGE SA do 2030 r. planujemy wydać na inwestycje aż 75 mld zł, a mamy 40 proc. rynku w Polsce. Inwestujemy przede wszystkim w farmy wiatrowe na morzu, to jest główny cel naszej transformacji.

Koncern energetyczny będzie budował także farmy wiatrowe na lądzie. Te jednak wzbudzają więcej kontrowersji, dlatego przeważać będą inwestycje na Morzu Bałtyckim.

Już dziś fotowolatika jest najtańszym źródłem OZE, ze względu na koszt inwestycji i eksploatacji. Jest najbardziej efektywna, gdy porównujemy stopy zwrotu z inwestycji. Dlatego właśnie w tym obszarze PGE SA chce realizować swoją transformację.