"Szanowny Panie premierze! Wolne media to gwarancja demokracji. Proponowany projekt ustawy nakładający tzw. podatek od reklam to haracz, który uderzy nie tylko w telewizję, radio, prasę oraz portale internetowe, ale przede wszystkim w widzów, słuchaczy i czytelników" - podkreślił w petycji Kosiniak-Kamysz.

Jak zaznaczył, "proponowana zmiana utrwali uprzywilejowaną pozycję propagandowych, rządowych mediów, marginalizując, a wręcz doprowadzając do likwidacji wielu tytułów, będących niezależnymi źródłami informacji". "W efekcie ograniczy ona Polkom i Polakom dostęp do obiektywnych treści w przestrzeni medialnej" - napisał lider PSL.

Jego zdaniem, "nakładanie nowych obciążeń podatkowych w czasie pandemii i kryzysu gospodarczego jest niedopuszczalne". "Nowa danina nakładana na niezależne tytuły przy jednoczesnym dotowaniu rządowych mediów doprowadzi to stworzenia ogromnej dysproporcji finansowej i organizacyjnej na medialnym rynku. To nie tylko +składka+, to zamach na wolne media, które powinny patrzeć na ręce władzy" - podkreślił Kosiniak-Kamysz.

"Zwracamy się do Pana premiera z apelem o natychmiastowe wstrzymanie prac nad wprowadzeniem ustawy nakładającej podatek od reklam. Żądamy, aby podczas trwania epidemii zaprzestać nakładania na obywateli oraz przedsiębiorców jakichkolwiek nowych podatków, które drenują ich kieszenie w wyjątkowo trudnym dla wszystkich czasie" - oświadczył w petycji prezes PSL.

Reklama

Na początku lutego do wykazu prac legislacyjnych rządu wpisano projekt ustawy, której konsekwencją będzie wprowadzenie składki z tytułu reklamy internetowej i reklamy konwencjonalnej. Zgodnie z założeniami połowa wpływów ze składek od reklam ma trafić m.in. do NFZ.

Znaczna część prywatnych mediów w środę protestuje we wspólnej akcji "Media bez wyboru". Od rana telewizje TVN24 i Polsat News zamiast programu nadają specjalny komunikat. Na portalach, m.in. TVN24, Onet i Interia czytelnicy nie przeczytają żadnego artykułu. Do akcji przyłączyły się również niektóre dzienniki.

Rzecznik rządu podkreślał w środę w TVP Info, że obecnie trwa etap prekonsultacji dotyczących projektu wprowadzenia składki z reklam, który potrwa do 16 lutego. Dodał, że "to jest podatek, opłata, która została wprowadzona w wielu innych krajach Unii Europejskiej".

Podał w tym kontekście przykład m.in. Francji i Belgii. "Inne kraje UE wprowadziły tę daninę, ponieważ mamy taką sytuację, że bardzo często cyfrowi giganci, duże firmy unikają opodatkowania i ten podatek, który teraz jest w fazie konsultacji, w fazie projektowej, zakłada, że będzie od 2 do 15 proc. - zależnie od tego, jakie będą przychody danej firmy, jaki to będzie towar reklamowany i wszystkie te środki finansowe mają pomóc m.in. działaniu Narodowemu Funduszu Zdrowia, czyli mają być przeznaczone na zdrowie oraz na Fundusz Zabytków, w związku z tym to jest taka opłata solidarnościowa, która obowiązuje w wielu krajach Unii Europejskiej" - przekonywał Müller.

"Nie dziwię się oczywiście, że każdy chce unikać podatków, ale też zbyt długo trwa w Unii Europejskiej dyskusja na temat podatku cyfrowego i dlatego też inne kraje Unii Europejskiej zdecydowały się na to, żeby jednak wprowadzać już regulacje krajowe" - stwierdził.

W środę do protestu odniósł się wicemarszałek Sejmu, szef klubu PiS Ryszard Terlecki. "Te podatki są zapewne bolesne i kosztowne dla mediów, ale wszyscy płacimy podatki, media też muszą" - powiedział. Jego zdaniem "protest jest specyficzny, bo protestują przede wszystkim te media, które wspierają opozycję".

"Więc patrzymy na to, ja przynajmniej patrzę na to, z takim poczuciem, że postąpiliśmy słusznie z tymi podatkami. Natomiast media muszą się liczyć z tym, że będą ponosić koszty swojej działalności, tak jak wszystkie inne podmioty gospodarcze w kraju" - powiedział Terlecki.