W Ukrainie nie dzieje się nic dramatycznego, nie ma żadnego ataku, konflikt jest sztucznie wykreowany przez media, ale… Rosja właśnie wyzwala Ukrainę. Wprawdzie wyzwala ją spod obcych wpływów, ale atak sprowokowały dywersyjne działania sił ukraińskich i nieudolność rządu w Kijowie. Rządu, dodajmy, faszystowskiego i banderowskiego. Winna jest też „agresywna polityka USA i Wielkiej Brytanii”. Zachód zagraża Rosji, a jednocześnie jego państwa są słabe i nie są zjednoczone wobec rosyjskiej inwazji. A Niemcy? Niemcy w ogóle spiskują z Rosją. Wprawdzie przez ponad miesiąc Rosjanie nie zdobyli Kijowa, ale armia ukraińska jest „niezdolna do prowadzenia walki” i „zdezintegrowana”. Chciałoby się dodać: „czego nie rozumiecie?”.
Taki zestaw niespójnych ze sobą twierdzeń składa się na najważniejsze narracje rozprzestrzeniane przez źródła rosyjskie i prorosyjskie od czasu inwazji Rosji na Ukrainę. Dwanaście głównych narracji - w tym wymienione powyżej - zebrali i opisali eksperci z Instytutu Kościuszki - a ciągle pojawiają się nowe. Prorosyjska dezinformacja w przestrzeni internetowej znacząco nasiliła się już przed 24 lutego i od tego czasu nie słabnie. Na potrzeby tego artykułu przyjrzałem się trzydziestu profilom na Facebooku, powtarzających (świadomie lub nie) rosyjską propagandę. Co głoszą promoskiewscy trolle i kim są?

Włącz weryfikację

Akcje dezinformacyjne znacząco wyprzedziły działania militarne Rosji. Dezinformacja nabrała tempa w 2021 r., podczas hybrydowej operacji Białorusi na polskiej granicy. Wskazują na to krótkie raporty #DisInfoPack publikowane przez organizację Disinfo Digest. Zaczęło się na jesieni 2021 od fałszywych informacji na temat Wojska Polskiego - o rzekomej korupcji i „okradaniu żołnierzy”. Potem, na zimę, zaczęły pojawiać się informacje dotyczące Rosji i Ukrainy: o rzekomym dążeniu Ukrainy do eskalacji napięcia z Rosją i o szykowanej przez Kijów „z zachodnimi partnerami” prowokacji przeciw Rosji. W styczniu dodany został atak na wojska NATO, w odpowiedzi na ćwiczenia „Cold Response”. Atak ten znów był sprzeczny wewnętrznie, bo z jednej strony NATO przedstawione zostało jako siła niebezpieczna, ofensywna, dążąca do ataku na Rosję, a z drugiej - jako organizacja w stanie rozkładu, niezdolna do obrony, z przestarzałym sprzętem. Jak wskazuje komunikat Instytutu Badań Internetu i Mediów Społecznościowych, 21 i 22 lutego 2022 r. aktywność dezinformacyjna bardzo się nasiliła - częściej niż dotąd pojawiało się w mediach społecznościowych określenie „banderowcy”, słowo „Ukraińcy” w kontekście słów „mordować Polaków” i… „ukraińscy uchodźcy” w negatywnym kontekście dotyczącym rynku pracy i bezrobocia (już wtedy - kiedy w Polsce nie było jeszcze ukraińskich uchodźców).Po 24 lutego pojawił się cały zbiór fałszywych informacji o porażce wojsk ukraińskich („Władze Ukrainy opuściły Kijów”, „Prezydent Zełenski uciekł z Ukrainy”, „Ukraińskie wojska poddają się bez podejmowania walki”). Od tego czasu rosyjski przekaz jest nieustannie obecny w polskich mediach społecznościowych i krąży wokół narracji opisanych przez Instytut Kościuszki. W dużej mierze jest on przekazywany przez pojedynczych użytkowników mediów społecznościowych.
Reklama
Państwowy Instytut Badawczy NASK (Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa) realizuje projekt „Włącz Weryfikację”, dementując fałszywe informacje i monitorując profile w mediach społecznościowych. Publikuje też listę zgłoszonych profili, które świadomie lub nieświadomie użyte zostały w akcji dezinformacyjnej, zalecając ostrożność wobec publikowanych tam treści. Dwadzieścia profili facebookowych, powtarzających rosyjską propagandę, wybrałem losowo z listy NASK, a pozostałe dziesięć - metodą kuli śnieżnej na podstawie komentarzy pod profilami ogólnopolskich mediów. UWAGA: Pisownia zawarta w cytatach jest oryginalna.

Gra kliszą UPA

Pierwszą typową cechą analizowanych profili są ciągłe powroty do przeszłości i używanie - w kontekście współczesnych Ukraińców - nazwy „UPA”, nazwiska Stepana Bandery i określenia „banderowcy”.
Pojawia się nagle mnóstwo wspomnień dotyczących rzezi wołyńskiej z 1943 - np. jeden z użytkowników odgrzewa wspomnienia Mirosława Hermaszewskiego, który ocalał z tamtych wydarzeń cudem i o swoich doświadczeniach z lat dziecięcych opowiadał „Newsweekowi” w… 2015 r. „Banderowcami” i „UPA” nazywani są współcześni Ukraińcy, najczęściej niemający (jak pisze w NK Marek Wojnar) nic wspólnego z tą tradycją. Pewien użytkownik „donosi” z Ukrainy: „W Smeli (obwód czerkaski) dzicz banderowska schwytała w czasie nabożeństwa przed parafianami księdza Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego (obrazy jak z Wołynia)”.

Treść całego artykułu przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP.