W ubiegłym roku z wczasów organizowanych przez biura podróży skorzystało 2,05 mln Polaków. To o 20 proc. więcej niż jeszcze w 2013 r. – wynika z danych firmy TravelData.

W tym roku spodziewany jest kolejny wzrost, o czym świadczą dane z zimy 2015: z biurem podróży na wakacje wybrało się o 35 proc. więcej turystów niż przed rokiem.

Nie jest to na rękę sklepom, zwłaszcza tym specjalizującym się w sprzedaży profesjonalnego sprzętu sportowego ze średniej i wyższej półki. Wiele z nich narzeka, że obyczaje Polaków wpływają negatywnie na ich obroty.

– Obserwujemy spadek zainteresowania zakupami sprzętu turystycznego, w tym namiotów, materacy, karimat i śpiworów. Zorganizowany wypoczynek preferują klienci nie tylko wyjeżdżający na urlop za granicę, ale i w kraju. Wpływa na to standard campingów. Rozwija się co prawda moda na trekking wysokogórski i zagraniczny do krajów egzotycznych, ale dotyczy do elity – komentuje Tomasz Piątkowski z sieci Ski Team.

>>> Czytaj też: Nowe unijne przepisy: turyści będą lepiej chronieni

Reklama

Jeśli już ktoś planuje wyprawę na własną rękę, stara się zaoszczędzić na kosztach. Gdy kompletuje ekwipunek, kupuje w najtańszym sklepie. Dlatego Decathlon, nazywany popularnie sportowym dyskontem, czy Intersport, który również postawił na tanie marki – odbiera klientów drogim sieciom. Dzięki temu jest w stanie rosnąć na kurczącym się rynku.

– Sprzedaż sprzętu sportowego w naszej sieci rośnie w tym roku w tempie dwucyfrowym. Hitami sprzedaży są maty samopompujące w cenie 79 zł. Klienci chętnie wybierają też plecaki, 30–40 litrowe, przeznaczone na jedno-dwudniowe wycieczki oraz namioty biwakowe ze średniej półki cenowej – wymienia Iwona Książek, kierownik działu komunikacji i relacji inwestorskich Intersport Polska.

Polacy, jeśli tylko mogą, wakacyjne weekendy przeznaczają na wypady poza miasto. Dane Ministerstwa Sportu i Turystyki to potwierdzają. W ubiegłym roku wzięli udział w sumie w 38,3 mln krajowych podróżach turystycznych, z których 60,8 proc. to były krótkookresowe wyjazdy.

Zupełnie inaczej niż ma to miejsce w przypadku wyjazdów zagranicznych, gdzie prym wiodą długookresowe pobyty.

Co roku na rynku pojawiają się nowe firmy turystyczne. To wpływa na ceny. Jak przekonują przedstawiciele biur, coraz trudniej zorganizować wyjazd za granicę na własną rękę taniej, zwłaszcza na ostatnią chwilę, czyli krótko przed wylotem. Zwolennicy wczasów na własną rękę twierdzą co innego. Ich zdaniem odkąd pojawiły się tanie loty do popularnych turystycznie miejsc (np. na Wyspy Kanaryjskie) i strony internetowe wyszukujące najtańsze oferty noclegowe (można też oczywiście rezerwować bezpośrednio na stronie hotelu), organizowanie urlopu poprzez biuro traci sens.

Przedstawiciele biznesu turystycznego lansują jednak swój pogląd.

>>> Czytaj też: Banki zarobią na naszych wakacjach. Prowizje za użycie karty zagranicą

– Jest to możliwe (tanie wczasy na własną rękę – red.), ale gdy zostanie zaplanowany kilka miesięcy przed sezonem – tłumaczy Radosław Damasiewicz, dyrektor marketingu i commerce Travelplanet.pl, portalu turystycznego. – Trzeba pamiętać, że przelot tanimi liniami nie zawsze jest najkorzystniejszy. Do podstawowej ceny biletu dochodzą opłaty za bagaż. Czasem lepszym rozwiązaniem jest więc wykupienie przelotu czarterem – przekonuje Radosław Damasiewicz.

Wyszukując samodzielnie zakwaterowania, warto korzystać z porównywarek hoteli. Warto też zajrzeć na lokalne strony miejscowości, do których się udajemy. Na nich można znaleźć ciekawe pakiety pobytowe.

ikona lupy />