Jednak gospodarka rynkowa nie jest niezmienna. Odnosi sukces nie dlatego, że pozostaje taka sama, ale dlatego, że się zmienia. Siłą, która ją napędza, jest pragnienie ludzi, by pracować nad poprawą warunków życia dla siebie i swoich rodzin. Ten mechanizm zakłada naturalne poszukiwanie jak najlepszych możliwości.
Dwa wieki temu nie było czegoś takiego jak ograniczona odpowiedzialność, indywidualna upadłość, nie było banków centralnych, regulacji ekologicznych ani ubezpieczenia od bezrobocia. Wszystkie te zmiany zaszły w wyniku presji ekonomicznej lub politycznej. Wszystkie przyniosły nowe rozwiązania i nowe wyzwania. W czasach kolejnych wstrząsów finansowych potrzeba adaptacji wcale się nie skończyła. Wręcz przeciwnie, jest ważniejsza niż kiedykolwiek.
Do jakiego stopnia rozpasany kapitalizm, który narodził się w latach 80. ubiegłego wieku za czasów Ronalda Reagana w USA i Margaret Thatcher w Wielkiej Brytanii, musi teraz zostać zreformowany? Bo musi, ponieważ okazał się niestabilny i pod wieloma względami niesprawiedliwy. W centrum debaty znajdują się obecnie trzy kwestie: finanse, ład korporacyjny i podatki. Te sprawy podnoszą ruchy „okupujących”, które przy wszystkich swoich intelektualnych sprzecznościach zmieniają warunki debaty politycznej.
Reklama
Sektor finansowy rozrósł się nadmiernie, dlatego że nie doceniono ryzyka tego procesu, a także dlatego, że decydenci sprzyjali jego ekspansji. W przyszłości musi on być lepiej kontrolowany. Zarządzanie firmami zbyt często skupia się na interesach menedżerów zamiast akcjonariuszy. A morze możliwości zachęca ludzi sukcesu do unikania podatków. W każdym z tych wymiarów współczesna gospodarka wymaga reformy.
Kapitalizm przetrwa dzięki zmianom. Taką lekcję można wyciągnąć z przeszłości. Jest ona równie istotna dzisiaj.