Zdaniem członka zarządu Deloitte Rafała Antczaka obecnie trudno mówić o krótko- i długoterminowych konsekwencjach Brexitu; są one niejasne. "Na pewno będziemy, jako Polska, testować wiarygodność kursu złotego. Co oznacza, że zobaczymy, jak inwestorzy tak naprawdę postrzegają Polskę. To będzie niezależna ocena" - powiedział Antczak.

Zaznaczył, że skutki dalszego rozwoju sytuacji będą w dużej mierze zależały od tego, jaka będzie polityka UE, Komisji Europejskiej i co postanowi rząd.

"To są już zupełnie niejasne decyzje polityczne. Będzie można je oceniać po tym jak zapadną. Nie mam dobrych przeczuć. Bo jeżeli ktoś popełnia błędy w zarządzaniu przez ostatnie kilkanaście lat, to trudno się spodziewać, że będzie miał pomysł na uratowanie UE" - uważa Antczak. Według niego potrzeba refleksji nad kształtem Unii; "musi raczej zostać wykonany krok wstecz, a nie w przód" - uznał.

"Rynki oczywiście będą szaleć, będą próbować przewidywać, czy wykorzystywać sytuację. Polski złoty zawsze był obiektem spekulacji w takich sytuacjach, to nie jest nic nowego. Tylko teraz oczywiście pada pytanie, czy w długim terminie będziemy mieli uspokojenie sytuacji" - powiedział.

Reklama

>>> Czytaj też: Jak Brexit wpłynie na kredyty we frankach i euro?

Zdaniem Antczaka trudno też ocenić przygotowane przez zespół działający przy Kancelarii Prezydenta propozycje dla "frankowiczów", bowiem znanych jest za mało szczegółów.

Zespół ekspertów Kancelarii Prezydenta przedstawił na początku czerwca założenia przyszłej ustawy dot. frankowiczów; zarekomendował m.in. takie rozwiązania: zwrot części spreadów, cztery warianty "kursu sprawiedliwego" - do wyboru przez kredytobiorcę, przewalutowanie kredytu po obecnym kursie, a nawet zwrot nieruchomości.

Według Antczaka decyzje polskich władz wobec "frankowiczów", w tym tzw. ustawy frankowej, powinny uwzględniać rozwój sytuacji.

"Radziłbym zachować daleko idącą wstrzemięźliwość w podejmowaniu jakichkolwiek zobowiązań. Zawsze lepiej mieć w obliczu takich sytuacji pełen wachlarz możliwych rozwiązań. Tutaj nie da się już przewidywać sytuacji - trzeba oceniać fakty. Najgorszym rozwiązaniem jest określanie z góry, jakich decyzji się nie będzie podejmować. Bo wtedy daje się w pewien sposób rynkom możliwość, żeby działały przeciwko tym decyzjom" - dodał.

Także główny ekonomista banku Societe Generale Jarosław Janecki uważa, że wysuwanie wniosków dotyczących przyszłości na podstawie obserwowanej w piątek zmienności złotego jest ryzykowne. "Nie wiemy na ile złoty generalnie się osłabi w najbliższych dniach, czyli na jakim poziomie się ustabilizuje. To, co obserwowaliśmy w piątek, to była pierwsza, bardzo negatywna reakcja. Spowodowała, że na rynku walutowym, na rynku stóp procentowych, mieliśmy do czynienia z przereagowaniem na daną informację. Musimy poczekać kilka dni aż sytuacja się uspokoi" - powiedział.

Janecki zwrócił uwagę, że na kurs franka wpływ będą mieć ewentualne działania szwajcarskiego banku centralnego. Nie wiadomo, czy Szwajcarzy uznają, że ich waluta jest zbyt mocna i będą chcieli w jakiś sposób na to reagować. Według Janeckiego kurs franka powinien ustabilizować się raczej poniżej 4,10 zł.

"Wówczas to nie spowoduje sytuacji w której nasze władze, czy to rząd, czy bank centralny, chciałyby w jakiś sposób interweniować na rynku złotego. Po drugie nie sądzę, aby taka sytuacja przyspieszyła prace nad ustawą frankową. Sądzę że te prace będą w dalszym ciągu biegły swoim torem" - uważa Janecki.

Zwrócił uwagę, że w propozycjach dla frankowiczów znalazło się kilka wariantów rozwiązań, które w różny sposób wpływają na sytuację na rynku walutowym. "Jeżeli dojdzie do takiej sytuacji, że będzie przeforsowane rozwiązanie, które ostatecznie wpłynie negatywnie na kurs walutowy, to negatywnie odbije się również na sytuacji budżetowej. To dlatego, że duża część długu, to dług zagraniczny. Budżet państwa jest również wystawiony na ryzyko kursowe. Cały ten proces zamiany długu powinien więc odbyć się w sposób neutralny z punktu widzenia sytuacji na rynku walutowym, a jest to możliwe tylko i wyłącznie wtedy kiedy bank centralny będzie oferował franki szwajcarskie bankom komercyjnym" - powiedział ekonomista.

Wyjaśnił, że w takiej sytuacji odbywa się przetarg na zakup franków szwajcarskich, a bank centralny pełni rolę pośrednika. Dzięki temu omijany jest rynek walutowy. "I to jest rozwiązanie stosowane powszechnie w krajach, w których problem tego typu był; pierwszy z brzegu (przykład) - Węgry" - dodał Janecki.

W piątek w Krakowie na pytanie, czy w związku z podwyżką kursów walut dojdzie do przyspieszenia prac nad ustawą, prezydent Andrzej Duda powiedział: "Pracujemy cały czas nad ustawą frankową, spokojnie i konsekwentnie, bo ten problem wymaga takiej spokojnej pracy i te prace będą kontynuowane".

Zastępca Dyrektora Biura do Spraw Narodowej Rady Rozwoju Przemysław Bryksa poinformował, że niezależnie od wydarzeń międzynarodowych prace nad przygotowaniem projektu ustawy tzw. frankowej postępują sprawnie, ale odpowiedzialnie. "Nie przewidujemy zmian w przyjętym harmonogramie" - zaznaczył Bryksa.

Dyrektor Biura Prasowego Prezydenta Marek Magierowski mówił niedawno, że ostateczny projekt ustawy frankowej zostanie skierowany do Sejmu najprawdopodobniej do końca czerwca.

>>> Czytaj też: Ekspert: Brexit najmocniej uderzy w posiadaczy kredytów walutowych