Podobnie jak w poprzednie kryzysy, ten również został złagodzony dzięki połączeniu interwencji Rezerwy Federalnej z dużym pakietem bodźców fiskalnych, które ustabilizował amerykańską gospodarkę. Inne kryzysy, min. zdrowia publicznego, mogły przyćmić wspomnienie marcowego kryzysu finansowego. Jednak jeśli administracja Bidena naprawdę poważnie myśli o lepszej odbudowie, to będzie musiała coś zrobić z naszym rozdętym i podatnym na kryzysy sektorem finansowym. Najlepszym narzędziem do okiełznania rynków finansowych może okazać się podatek od transakcji finansowych (PTF), uważa Josh Bivens, dyrektor ds. badań w Instytucie Polityki Ekonomicznej.

PTF jest niewielką opłatą pobieraną od każdego zakupu lub sprzedaży akcji, obligacji lub innych aktywów inwestycyjnych. W przypadku akcji uczciwa opłata wyniosłaby około 0,4 proc. wartości transakcji, twierdzi Bivens. Dobrze zaprojektowany PTF zmieniałby stawkę w zależności od aktywów będących przedmiotem obrotu. W ten sposób można wyrównać efektywną stawkę podatkową dla różnych terminów zapadalności tych aktywów.

Cel takiego podatku jest prosty: zwiększyć przychody i / lub zmniejszyć wolumen transakcji finansowych. Na podatku od transakcji finansowych zyskają przeciętne gospodarstwa domowe, niezależnie od tego, czy podatek ostatecznie zwiększy przychody finansów publicznych, czy zmniejszy obrót na rynkach finansowych. Dzięki zwiększonym wpływom podatkowym, można będzie sfinansować inwestycje publiczne, czy rozbudować sieć bezpieczeństwa. Na przykład koszt przygotowania i utrzymania wysokiej jakości przedszkola dla trzy- i czterolatków – czyli realizowanie polityki, która generuje absolutnie gigantyczne zyski społeczne - mógłby zostać w całości pokryty przez wpływy z PTF.

Amerykańska branża finansowa bogatsza od gospodarki

Reklama

Wartość transakcji finansowych w gospodarce Stanów Zjednoczonych jest ogromna: wartość tylko samych instrumentów pochodnych będących przedmiotem obrotu w ostatnich latach wynosi około 1 biliarda dolarów (tysiąc bilionów dolarów) rocznie. To około 50 razy więcej niż wynosi szacowana w dolarach wartość wszystkich dóbr i usług wyprodukowanych w USA w ciągu roku. Nawet niewielki podatek od transakcji finansowych pobrany od takiej liczby transakcji może przynieść ogromne dochody. Nawet przy ostrożnych założeniach, że podatek od transakcji finansowych znacząco ograniczy liczbę transakcji, to według Bivensa szacunkowy dochód z PTF wyniesie znacznie ponad 100 miliardów dolarów rocznie, a może nawet wzrośnie do 200 miliardów dolarów.

Jeśli liczba transakcji finansowych spadnie, zmniejszone dochody z inwestycji gospodarstw domowych zostaną dodatkowo pomniejszone przez nieuczciwe prowizje. Opłaty pobierane przez fundusze emerytalne za aktywne zarządzanie oszczędnościami przyszłych emerytów w dużej części odpowiadają za ogromny wzrost dochodów sektora finansowego w ostatnich latach. Ale to aktywne zarządzanie nie przekłada się znacząco na wyższe zyski dla klientów indywidualnych. Tylko część zarządzanych aktywnie funduszy osiąga wyniki lepsze niż indeksy szerokiego rynku. Krótko mówiąc, olbrzymia ilość transakcji finansowych, która uzasadniałaby te opłaty, w rzeczywistości prowadzi do wyników o sumie zerowej: moje zabezpieczenie emerytalne może wzrosnąć, ale równie prawdopodobne jest, że twoje skurczy się, ostrzega Bivens.

Aktywne zarządzanie kontra wzrost dochodów

Gdyby klienci indywidualni mogli po prostu zainwestować w fundusze, które śledzą indeksy rynkowe bez aktywnego zarządzania, wszyscy uzyskaliby średni zwrot. I można by wtedy zrezygnować z wysokich wynagrodzeń dla zarządzających funduszami za obracanie aktywami. Dochody gospodarstw domowych wzrosłyby średnio o kwotę, jaką menedżerowie finansowi pobierają za przywilej dokonywania zakładów o sumie zerowej za pieniądze innych ludzi, uważa Bivens.

Badania pokazują, że przy niższych opłatach większość gospodarstw domowych mogłaby osiągnąć znacznie lepsze zyski ze swoich oszczędności. I to nawet jeśli oznaczałoby to, że te zgromadzone oszczędności nie były tak aktywnie zarządzane. Więc jeśli tak wiele transakcji zawieranych przez sektor finansowy nie generuje średnio większego bogactwa dla gospodarstw domowych, czy robi w takim razie cokolwiek pożytecznego?

Teoretycznie ​​aktywne zarządzanie funduszami prowadzi do zebrania dokładniejszych informacji i „odkrywania cenowych okazji”, co z kolei może pomóc bardziej efektywniej alokować narodowy kapitał finansowy w „rzeczywistych” inwestycjach. Dzięki nim powstają fabryki i inne obiekty. Szybsze inwestycje kapitałowe mogą z kolei prowadzić do szybszego wzrostu produktywności - czyli tego, ile przedsiębiorstwa mogą wyprodukować w ciągu przeciętnej godziny pracy. Realnie byłoby to bardziej korzystne dla aktywnych rynków finansowych.

W co inwestować?

Ale efekt takich działań bardzo trudno jest przedstawić w tabelkach Excela. Dane makroekonomiczne dotyczące inwestycji w przedsiębiorstwach pokazują, że od lat 70 - tych udział inwestycji w budynki i wyposażenie w gospodarce amerykańskiej nie rósł tak gwałtownie jak wolumen transakcji finansowych. Również wzrost wydajności był przez większość tego okresu wyraźnie słabszy. Te dwa trendy pokazują, że ogromny wzrost sektora finansowego w ostatnich dziesięcioleciach nie wpłynął pozytywnie, na to co miało być jego podstawową funkcją - alokację kapitału w najbardziej produktywne inwestycje. Zamiast tego wydaje się, że przekroczyliśmy „punkt krytyczny” sektora finansowego, w którym więcej transakcji szkodzi ogólnym wynikom gospodarczym, niż pomaga, twierdzi Bivens.

Jeśli w przypadku większości transakcji nie udaje się efektywnie alokować kapitału, to może dział finansów wykorzystuje transakcje do lepszego zarządzania ryzykiem? W ostatnich dziesięcioleciach spektakularne kryzysy finansowe stały się zjawiskiem rutynowym. Byliśmy świadkami krachów finansowych wymagających interwencji publicznych pod koniec lat osiemdziesiątych, pod koniec lat dziewięćdziesiątych, w 2008 roku i ponownie w zeszłym roku. Zdaniem Bivensa najwyraźniej zarządzanie ryzykiem zostało przeniesione z prywatnych instytucji finansowych do sektora publicznego.

Ktoś zyskuje, ktoś traci

Tylko jeden element całej machiny finansowej wzrósł wraz z gigantycznym wzrostem wolumenu transakcji: płace kadry kierowniczej i zyski w dużych bankach i instytucjach finansowych.

Ostatecznie ogromny wzrost liczby transakcji finansowych w ostatnich dziesięcioleciach w niewielkim stopniu wpłynął na zagregowane wyniki gospodarcze, nie poprawił zwrotów z inwestycji ani nie poprawił przewidywalności dla oszczędzających w gospodarstwach domowych (ani bezpośrednio, ani za pośrednictwem funduszy zarządzających ich oszczędnościami). Ogromne zyski zarejestrował przede wszystkim sektor finansowy. Dla gospodarki o wiele lepsza byłaby sytuacja, gdyby sektor finansowy zarabiał znacznie mniej i obstawiał znacznie mniej zakładów o sumie zerowej. Nie zawsze sprawdza się teoria, że jeśli chcesz aby na rynku było czegoś mniej, powinieneś to opodatkować. Jednak w tym przypadku ma to sens, uważa Bivens.