Od listopada ceny na rynku spotowym wzrosły o ponad 80 proc. Oznacza to, że wróciły do tegorocznego szczytu z początku października, osiągając ponad 116 euro za 1 MWh.
Przyczyną jest coraz większa obawa przed niedoborami w sezonie zimowym. Zwłaszcza że zapasy gazu w UE bardzo szybko się kurczą. O ile polskie wypełnienie magazynów sięga ok. 92 proc., to część państw - przede wszystkim Austria i Holandia - ma duży kłopot z uzupełnianiem swoich rezerw.
Błękitnego paliwa potrzeba coraz więcej, a tymczasem są problemy z podażą. Gazprom nadal bowiem nie jest zainteresowany znaczącym zwiększeniem przesyłu do Europy. Import z Rosji do UE w okresie październik-listopad był o 25 proc. niższy niż rok wcześniej.
I choć teraz Moskwa nie zakręca kurka, rynek znajduje się w niepewności. - Gazprom zachowuje się inaczej niż w poprzednich latach. Wywiązuje się jedynie z kontraktów długoterminowych, natomiast nie jest zainteresowany sprzedawaniem gazu przez giełdy czy rezerwowaniem dodatkowych przepustowości, szczególnie na dłuższy okres. Widać to dobrze na przykładzie Jamału - w grudniu zdecydowano się na aukcje dzienne w miejsce miesięcznych. I nawet gdy Rosjanie zwiększają przesył do swoich magazynów w Europie, nie zmienia to sytuacji - mówi Agata Łoskot-Strachota, ekspert ds. energetyki w Ośrodku Studiów Wschodnich (OSW).
Reklama