Oto 5 grzechów głównych ekonomii. Jak je przezwyciężyć?
Gdy w USA w 2008 roku wybuchł kryzys finansowy, który pociągnął za sobą inne kraje, brytyjska królowa zapytała ekonomistów, jak to się stało, że nie mogli tego przewidzieć. Po 8 latach pytanie to wcale nie straciło na aktualności. Właściwie nie ma dziś innej dyscypliny, która wymagałaby tak dużych zmian ekonomia.
Gdy w USA w 2008 roku wybuchł kryzys finansowy, który pociągnął za sobą inne kraje, brytyjska królowa zapytała ekonomistów, jak to się stało, że nie mogli tego przewidzieć. Po 8 latach pytanie to wcale nie straciło na aktualności. Właściwie nie ma dziś innej dyscypliny, która wymagałaby tak dużych zmian ekonomia.
1
W czasach wielkich ekonomistów, takich jak Adam Smith, David Ricardo, Karol Marks czy Thomas Malthus, naturalnym było rozpatrywanie wzajemnych zależności pomiędzy ekonomią, społeczeństwem a polityką. Dziś trzeba mieć wiele szczęścia, aby znaleźć ekonomistę, który otworzyłby jakiekolwiek z dzieł wyżej wymienionych klasyków.
Ekonomiści odcięli się od innych dyscyplin na fali imperialistycznego przekonania, że ekonomia jest królową nauk społecznych. Podczas gdy koncepcje i idee ekonomiczne czerpią z innych dyscyplin, sami ekonomiści skupiają się głównie na swoich własnych pracach. Marion Fourcade, Etienne Ollion oraz Yann Algan ostatnio pokazali, że w artykułach publikowanych w prestiżowych czasopismach politologicznych do prac z dziedziny ekonomii nawiązuje się 6 razy częściej niż odwrotnie, czyli niż w czasopismach ekonomicznych nawiązuje się do nauk politycznych. Analogiczna relacja czasopism z obszaru socjologii do ekonomii wypada jeszcze gorzej, czyli ekonomiści powołują się znacznie rzadziej na dokonania socjologów niż odwrotnie.
Co więcej, w sondażu przeprowadzonym wśród amerykańskich profesorów, ponad połowa ekonomistów nie zgadzała się ze stwierdzeniem, że „interdyscyplinarna wiedza jest lepsza niż wiedza uzyskana na podstawie jednej dyscypliny”. Z kolei odsetek tych, którzy się nie zgadzali z tym stwierdzeniem wśród historyków, finansistów, psychologów, politologów i socjologów wyniósł poniżej jednej trzeciej.
Kluczowym jest, aby ekonomiści wyjrzeli ze swoich wież z kości słoniowej i spojrzeli na społeczeństwo, politykę i religię. W realnym doświadczeniu świat nie jest od siebie pooddzielany grubymi barierami, więc zaangażowanie w inne dyscypliny mogłoby przenieść ekonomistom większy wgląd w rzeczywistość. Ekonomia musi stać się bardziej interdyscyplinarna.
ShutterStock
2
Ze wszystkich umiejętności, które studenci ekonomii nabywają w czasie swoich studiów, prawdopodobnie najczęściej potem wykorzystywaną jest umiejętność korzystania z narzędzi ilościowych. Tymczasem w rozwijaniu tego typu narzędzi w ekonomii główny nacisk kładzie się na matematyczne dowody, a nie na to, jak zastosować daną technikę do realnych danych.
Potrzeba tu pewnej rewizji. Z pewnością przydałoby się, aby studenci byli zaznajamiani z bogactwem danych, jakie mamy dziś do dyspozycji, ale także z tym, jak te dane oczyścić oraz jak myśleć o związkach przyczynowo-skutkowych w kontekście realnych, a nie tylko matematycznych scenariuszy.
Ekonomista Barry Eichengreen zauważył ostatnio, że dzięki „Big Data” oraz świeżemu podejściu do historii gospodarczej, ekonomia już dziś doświadcza cichej rewolucji w obszarze badań opartych o dowody („evidence-based”). Podejście takie powinno w znacznym stopniu zwiększyć skuteczność projektowanych polityk gospodarczych w przyszłości. Prowadzący zajęcia z ekonomii będą zatem musieli w większym niż dotąd stopniu skupiać się na aspektach praktycznych analizy danych.
ShutterStock
3
W Wielkiej Brytanii i USA ok. 3 razy więcej mężczyzn niż kobiet studiuje ekonomię. To nie tylko problem dla kobiet, które przy odwróceniu tych tendencji miałby większe szanse na uzyskiwanie lukratywnych stanowisk w obszarze gospodarki oraz większa równość płac. To także problem dla samej ekonomii, która pozbawiona kobiecego sposobu widzenia, umożliwia mniejszy wgląd w naturę nierówności, biedy czy niskiego wzrostu. Tymczasem połowa ludności świata to kobiety.
Wśród 28 autorów powszechnie wyczekiwanej publikacji MIT pt.: Progress and Confusion: The state of macroeconomic policy”, tylko 3 to kobiety. Pytanie brzmi, o ile głębszy byłby nasz wgląd w rzeczywistość, gdyby proporcje te były korzystniejsze dla kobiet.
ShutterStock
4
Gospodarka jest rządzona przez ludzi, a nie przez roboty. To prawdziwi ludzie, obarczeni swoimi wadami i niedoskonałościami, mają wpływ na życie gospodarcze. Zatem założenie o absolutnej racjonalności zachowań ludzkich stoi w sprzeczności rzeczywistością. Podczas gdy jedni ekonomiści uparcie trwają przy tym założeniu, inni już uważają, że bez uznania faktu, że człowiek jest człowiekiem (a nie racjonalnym robotem), nie można wyjaśnić fundamentalnych dla ekonomii problemów. Chodzi tu np. o powody baniek spekulacyjnych, czynniki przedsiębiorczości i wzrostu czy to, jak ludzie wpadają w pułapkę biedy. Psychologia staje się nawet ważniejsza niż racjonalnośc, jeśli chodzi o wyjaśnianie rzeczywistości w kontekście problemów związanych z ryzykiem i niepewnością.
Możemy założyć jedną rzecz – że możemy zachowywać się racjonalnie, gdy znamy przyszłość. Zupełnie inaczej jednak będziemy postępować, gdy poruszamy się w kontekście zupełnie nieznanej przyszłości. Oczywiście zmiana podejścia nie sprawi, że nagle skutecznie przewidzimy, co się stanie w przyszłym roku. Jednak zmiana patrzenia na ekonomię da nam lepszy wgląd w otaczającą rzeczywistość. Stanie się to tylko wtedy, gdy uniwersytety zmienią swoje podejście, a ekonomiści dokonają prawdziwej redefinicji swojej dyscypliny.
ShutterStock