Wyjaśnił, że Komisja Europejska uznała za niewystarczające informacje przedstawione przez Polskę we wniosku o przedłużenie terminu sprzedaży stoczni.

"Nie mieliśmy poczucia, że możemy na ich podstawie wydać decyzję" - powiedział. Nie chciał ujawnić, jakich konkretnie dodatkowych informacji KE oczekuje od Polski. Dopiero po ich otrzymaniu i przeanalizowaniu komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes podejmie decyzję, czy zgadza się na zorganizowanie nowego przetargu na majątek obu stoczni na podstawie decyzji KE z listopada zeszłego roku, w drodze specjalnej procedury uzgodnionej z polskim rządem, zapisanej w tzw. specustawie stoczniowej. Miała ona pozwolić na kontynuowanie działalności w miejscu stoczni i zachowanie jak największej liczby miejsc pracy.

Todd nie odpowiedział na pytanie, ile czasu ma polski rząd na przesłanie dodatkowych informacji.

Źródła w KE nie przesądzają, jaka będzie decyzja komisarz Kroes. Przyznają jednak, że jeśli nie zgodzi się ona na zorganizowanie nowego przetargu, to nieuchronna jest upadłość stoczni, bez gwarancji zatrudnienia dla stoczniowców. Decyzja KE z 6 listopada, nakazująca zwrot pomocy państwa uznanej przez KE za nielegalną, pozostaje bowiem w mocy, a stocznie nie mają pieniędzy, by zwrócić wielomilionowe wsparcie. Minister skarbuAleksander Grad przyznał, że zgoda Kroes na nowy przetarg ma duże znaczenie dla Polski, ponieważ procedury zbywania majątku w prawie upadłościowym trwają latami.

Reklama

List o przedłużenie terminu sprzedaży stoczni jest już kolejnym, jaki Polska wysłała do KE. Pierwszy termin upłynął 6 czerwca. Na prośbę ministra Grada, Neelie Kroes zgodziła się już dwa razy na przyznanie więcej czasu na sfinalizowanie sprzedaży, najpierw do końca czerwca, a potem do końca sierpnia.

Grad poinformował w poniedziałek, że rządowa agencjaQatar Investment Authority nie wpłaciła pieniędzy za majątek stoczni w Gdyni i Szczecinie. Agencja ta może jednak wystartować w nowym przetargu, o który resort zwrócił się do Komisji Europejskiej. Wcześniej fundusz Stichting Particulier Fonds Greenrights, który wygrał przetarg na główne części majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie, nie wpłacił w wyznaczonym terminie pieniędzy za majątek zakładów.