Buda w rozmowie z Programem 3 Polskiego Radia przypomniał, że Polska, jako jeden z pierwszych krajów złożyła KPO do KE. "Już 30 kwietnia, a 3 maja zupełnie oficjalnie" - wyjaśnił wiceminister. Jak powiedział, "oczekiwanie KE było takie, żeby dać im więcej czasu na ocenę".

"Komisja od 1 maja miała - zgodnie z rozporządzeniem - dwa miesiące na ocenę planu. Dzisiaj mamy lipiec, w związku z tym, nawet te 12 planów, które teraz są zatwierdzane, one są z opóźnieniem zatwierdzane. W związku z tym, wszystkie kraje te plany mają w sposób opóźniony oceniane" - powiedział Buda. Wytłumaczył, że KE miała tylko dwa miesiące na ocenę wszystkich planów, co było ogromnym wyzwaniem.

Buda zapewnił, że polski KPO "jest przygotowany". "Ja już na moim poziomie w zasadzie zamknąłem rozmowy i nie ma spraw, które by wymagały jeszcze uzgodnienia" - dodał.

Wiceminister przyznał, że w trakcie tych dwóch miesięcy plan ewoluował. "Jak ma się dokument, który ma kilkaset stron, to on też wymaga pewnych korekt, dyskusji, wyjaśnień, doprecyzowań. My taką pracę wykonaliśmy przez te dwa miesiące. Ale tam nic radykalnie, diametralnie się nie zmieniło" - powiedział.

Reklama

Zapewnił, że nie ma w nim "jakiegoś zaskoczenia, że np. są nowe reformy, inne zniknęły, albo że inny jest np. ciężar naszych priorytetów, które sobie w kraju stawialiśmy".

"Teraz mielą młyny Komisji Europejskiej. Jak były potrzebne od nas informacje, wyjaśnienia, myśmy je przekazali. Mamy feedback (reakcję zwrotną - PAP), że nie ma żadnych wątpliwości, teraz tylko ta procedura formalna, czyli przeprowadzenie tego i decyzja. Wiem, że blisko było zatwierdzenie nawet wczoraj naszego planu. Niemniej też ja wiem, jaka jest wydolność Komisji. Pogrupowała sobie te plany. Nasz będzie pewnie w kolejnym rzucie" - powiedział wiceminister.

Dopytywany, kiedy KE może zatwierdzić KPO, wskazał, że to jest kwestia Komisji Europejskiej i jej przewodniczącej. "Zakładam, że to jest kilka, kilkanaście dni. Naprawdę, niewiele nam zostało" - odpowiedział.

Podkreślił, że nie ma żadnego feedbacku, z którego by wynikało, że strona polska "musi jeszcze coś poprawić, zmienić". "Absolutnie. Piłeczka tutaj jest po stronie KE" - wskazał.

Pytany, kiedy najwcześniej Polska może dostać pierwsze pieniądze wiceminister odparł, że to pytanie należy skierować do rzecznika KE.

"Ja bym sobie życzył, żeby potwierdzenie decyzji Komisji przez Radę było jeszcze w lipcu" - dodał.

Z unijnego Funduszu Odbudowy Polska będzie miała do dyspozycji około 58 mld euro. Na tę kwotę składa się 23,9 mld euro dotacji i 34,2 mld euro pożyczek. Krajowy Plan Odbudowy jest podstawą do wypłaty środków z tego Funduszu. To dokument, strategia wydatkowania środków europejskich mająca też pozwolić wyjść z kryzysu po pandemii COVID-19.

KPO składa się z kilku komponentów, a największe środki mają trafić na programy prośrodowiskowe, mające przede wszystkim zwiększyć udział zielonej energii oraz zmniejszyć energochłonność polskiej gospodarki.