"Fundamentalnie złoty powinien być jednak znacznie mocniejszy niż teraz. Te fundamenty spowodują, że złoty będzie znacznie silniejszy niż teraz; będzie miał bardziej normalną, wolnorynkową, właściwą sobie cenę w postaci innych walut, na które go można wymienić" - powiedział szaf banku centralnego.

Dodał, że umocnienie złotego powinno sprzyjać ograniczeniu inflacji, a rynkowa presja na osłabienie naszej waluty nie ma żadnego uzasadnienia w mocnych fundamentach gospodarczych Polski. "Presja na osłabienie złotego nie ma żadnego uzasadnienia, żadnego w mocnych fundamentach gospodarczych Polski i to z czasem unormalni ten kurs. To osłabienie złotego jest też całkowicie (...) niespójne z kierunkiem prowadzonej polityki pieniężnej NBP" - podkreślił Glapiński. Wyjaśnił, że presja na deprecjację złotego w ostatnim okresie to w dużej mierze wynik wzrostu globalnej awersji inwestorów do ryzyka.

Jak mówił prezes NBP, Polsce nic nie grozi, nie ma żadnych powodów do paniki, nie ma żadnych powodów do wypłacania polskich złotych z bankomatów i z banków.

Będą następne podwyżki stóp procentowych

Reklama

W kolejnych miesiącach będą następne podwyżki stóp procentowych NBP. Trudno powiedzieć, jaki będzie pułap, do którego dojdą stopy – powiedział w środę prezes NBP.

„RPP jest nastawiona jastrzębio, nie ma od tego wyjątku, taka jest sytuacja oczywista, tak trzeba działać i tak będzie w najbliższych miesiącach. W kolejnych miesiącach będą następne podwyżki. Trudno powiedzieć, jaki będzie pułap, do którego dojdą stopy – oczywiście jest jakiś pułap, który byłby już niekorzystny dla koniunktury, rynku pracy, kredytobiorców czy banków. Jest więc taki górny pułap, trudno jednak powiedzieć, jaki” – powiedział w środę prezes NBP Adam Glapiński podczas konferencji prasowej.

Dodał, że nie ma potrzeby wykonywania gwałtownych ruchów.

Górna granica stóp procentowych

Podczas konferencji prasowej prezes NBP był pytany, jaki może być górny pułap stóp procentowych.

"Mówiłem wcześniej o 4-4,5 proc., dziś bym to podwyższył, ale proszę mnie spytać za miesiąc. Niewątpliwie gdzieś w tych okolicach, może jeszcze trochę wyżej, może niżej, jest jakiś pułap, którego przekroczenie powodowałoby negatywne silne efekty dla gospodarki” – odpowiedział Glapiński.

Dodał, że z punktu widzenia NBP najważniejsze jest przezwyciężenie inflacji.

Szef banku centralnego podkreślił, że inflacja zmaleje, kiedy spadną ceny surowców energetycznych na świecie.

Zaznaczył, że czarny scenariusz byłby taki, że inflacja jest uporczywa i maleje tempo wzrostu gospodarczego. "Musimy zdusić inflację do takiego poziomu, by nie była bardzo dokuczliwa. Proszę pamiętać, że spadek wartości złotego nas interesuje, dlatego że podwyższa inflację. Dlatego stanowi to w tej chwili pierwszoplanowy przedmiot zainteresowania NBP" - powiedział prezes NBP.

„Będziemy dokonywać oceny sytuacji co miesiąc, może częściej, ale gospodarka jest w pełni bezpieczna, a polskie finanse są ustabilizowane. Nic nam nie grozi, także w sensie państwowym” – powiedział Adam Glapiński.

"Jesteśmy obecni na rynku i nadal jesteśmy gotowi interweniować, (...) mamy ogromne zasoby, które możemy uruchomić, ale chcemy je uruchamiać z sensem. Nie pozwolimy na hasanie jakichś spekulantów" - powiedział szef banku centralnego podczas środowej konferencji prasowej.

Posiedzenia RPP dwa razy w miesiącu?

Istnieje możliwość zwoływania posiedzeń Rady Polityki Pieniężnej dwa razy w miesiącu - powiedział prezes Narodowego Banku Polskiego. Jak dodał, w jego ocenie ta wojna podnosi inflację przynajmniej o 2 pkt proc.

"Zastanawialiśmy się, czy nie zrobić posiedzeń decyzyjnych dwa razy w miesiącu, czy dyskusyjnych, które mogą przekształcić się w decyzyjne. Jeszcze tej decyzji nie podjąłem, ale istnieje taka możliwość, że gdyby sytuacja się dynamicznie zmieniała niekorzystnie, to zrobimy posiedzenia dwa razy w miesiącu i będziemy mogli reagować jeszcze szybciej niż do tej pory. Istnieje taka możliwość" - powiedział Glapiński.

RPP podwyższyła wczoraj stopy procentowe o 75 pb - do 3,50% w przypadku głównej stopy referencyjnej. Była to szósta podwyżka stóp z rzędu.

RPP jest zdeterminowana, by jak najszybciej obniżyć inflację

Cała Rada Polityki Pieniężnej (RPP) jest zdeterminowana, żeby jak najszybciej doprowadzić inflację do normalnego poziomu, zadeklarował prezes Narodowego Banku Polskiego (NBP) i przewodniczący Rady Polityki Pieniężnej (RPP) Adam Glapiński.

"Kontynuujemy konsekwentnie rozpoczęte w październiku ub.r. działania, które mają na celu ograniczenie ryzyka utrwalenia się podwyższonej inflacji. Traktujemy to jako główny, priorytetowy cel. Cała RPP w prawie całkowicie nowym składzie jest zdeterminowana, aby w możliwie krótkim czasie doprowadzić inflację do celu. I będziemy w tym konsekwentni i nieustępliwi" - powiedział Glapiński podczas konferencji prasowej.

"Stoję przed państwem jako jastrząb na czele jastrzębi, którzy tworzą w tej chwili Radę Polityki Pieniężnej. Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że cała RPP jest zdeterminowana, żeby jak najszybciej - zgodnie z kanonami sztuki polityki pieniężnej - doprowadzić inflację do normalnego poziomu" - dodał.

„Inflacja jest za wysoka i musimy ją zbić, w 2024 r. będzie ona już na przyzwoitym poziomie, ale nadal będzie to powyżej pasma wahań” - powiedział prezes NBP.

Cel Rady Polityki Pieniężnej – czyli inflacja, jaką chce RPP utrzymywać – wynosi 2,5 proc. z możliwością odchylenia inflacji o 1 pkt. proc. w górę lub w dół. Górne pasmo wahań wynosi 3,5 proc.

Prezes NBP Glapiński powiedział, że nie wyklucza sytuacji, w której przyjęte obecnie projekcie NBP okażą się bardziej pesymistyczne od rzeczywistości.

„Nasze kolejne projekcie, choć robione z pełna ostrożnością, okazywały się zbyt optymistyczne, podobnie jak nasze wewnętrzne prognozy eksperckie okazywały się zbyt optymistyczne. Tym razem więc nasz zespół dokonywał jeszcze bardziej ostrożnej projekcji i wydarzenia mogą przebiegać lepiej niż wynika z projekcji” – powiedział Adam Glapiński.

Złotych ani dewiz nie zabraknie

"Polska jest absolutnie bezpiecznym krajem. Nasz system finansowy, bankowy pracuje normalnie - jest absolutnie stabilny. Złotych nie zabraknie, dewiz też nie zabraknie" - mówił Glapiński.

Dodał, że bank w kontakcie z międzynarodowymi instytucjami poczynił w tej sprawie pewne kroki. Zapewnił, że jeśli obywatele będą chcieli nadal wymieniać waluty, to zostanie to zapewnione, choć jak ocenił, dziś wymiana złotych na drogie dewizy "nie ma sensu".

Glapiński zapewnił, że polski system bankowy "jest jednym z najbardziej stabilnych na świecie". "Polski zasób gotówki jest absolutnie wystarczający i bezpieczny. Oszczędności, depozyty w bankach są bezpieczne. Gwarantujemy to nie tylko sobą (jako NBP - PAP), ale całym europejskim systemem bankowym" - powiedział.

Wzrost PKB w 2022 roku wyniesie ponad 4 proc.

Koniunktura gospodarcza w Polsce jest nadal bardzo korzystna, a wzrost PKB wyniesie ok. 7% r/r w I kwartale i ponad 4% w całym roku, uważa prezes Narodowego Banku Polskiego.

"W tej chwili sytuację mamy taką. Po pierwsze, koniunktura w Polsce jest bardzo korzystna. Chciałem to bardzo silnie podkreślić. PKB szybko rośnie. W związku z tym są warunki do podwyższania się wynagrodzeń i wszystkich innych świadczeń. W IV kw. ub.r. PKB wzrosło o ponad 7%. W I kwartale tego roku wzrost wyniesie prawdopodobnie również ok. 7%. W całym roku - wyraźnie ponad 4%. To są niezwykle silnie wzrosty. To nas cieszy" - powiedział Glapiński podczas konferencji prasowej.

Marcowa projekcja inflacyjna NBP zakłada, że roczne tempo wzrostu PKB znajdzie się z 50-procentowym prawdopodobieństwem w przedziale 3,4-5,3% w 2022 r. (wobec 3,8-5,9% w projekcji z listopada 2021 r.), 1,9-4,1% w 2023 r. (wobec 3,8–6,1%) oraz 1,4-4% w 2024 r.

Napływ imigrantów korzystny dla gospodarki

Napływ imigrantów jest wielkim wyzwaniem dla naszego państwa, ale jest też korzystny dla polskiej gospodarki, oznacza przyspieszenie tempa wzrostu gospodarczego, zwiększenie potencjału pracy - powiedział Glapiński.

Podczas konferencji prasowej Glapiński podkreślił, że napływ imigrantów jest wielkim wyzwaniem dla naszego państwa. "Nie wiadomo, ilu imigrantów przybędzie, jak wielu z nich zdecyduje się zostać u nas, jak duża część wróci na Ukrainę, jak się zakończy wojna. Ale ci, co zostaną, nawet przejściowo, tworzą dodatkowy popyt, a także dodatkową podaż pracy, która korzystnie wpłynie na rozwój polskiej gospodarki" – zaznaczył prezes NBP.

"Napływ imigrantów jest korzystny dla gospodarki, oznacza przyspieszenie tempa wzrostu gospodarczego, zwiększenie potencjału pracy, zwiększenie skali wytwarzanego PKB" - wskazał Glapiński.

Dodał, że w ubiegłych latach PKB Polski rósł o ok. 1 proc. szybciej dzięki temu, że pracowało u nas ok. miliona Ukraińców, a także obywateli innych krajów.

Glapiński zauważył też, że trudno podsumować wszystkie skutki gospodarcze rosyjskiej agresji na Ukrainę i nałożonych w związku z tym sankcji na Moskwę. "Popieramy te sankcje jako państwo i obywatele, ale one uderzają też w nas poprzez koszty. Wszystko można kupić w innym miejscu, ale jest kwestia ceny. To nas będzie kosztować" - powiedział.

Wskazał, że scenariusz uwzględniający wojnę i sankcję zawarto w nowej projekcji NBP.

"Euro nie podnosi bezpieczeństwa i spowalnia wzrost gospodarczy"

Przyjęcie euro nie daje żadnego bezpieczeństwa, a jednocześnie spowalnia wzrost gospodarczy - uważa prezes Narodowego Banku Polskiego.

Jak mówił w środę na konferencji prasowej Adam Glapiński, "nasza sytuacja w strefie euro byłaby zła, nastąpiłoby spowolnienie tempa wzrostu gospodarczego do poziomu średniego europejskiego, czyli przestalibyśmy się zbliżać do krajów bogatych".

Według szefa NBP przyjęcie euro nie zwiększyłoby też w ogóle bezpieczeństwa militarnego. Jak mówił Glapiński, bezpieczeństwo militarne Litwy nie wzrosło z tego powodu, że przyjęła euro. "Bezpieczeństwo tam jest tylko dzięki NATO" - stwierdził. "Euro nie daje żadnego bezpieczeństwa, powoduje spowolnienie wzrostu gospodarczego" - powiedział.

"Polsce nie grozi żadne takie niebezpieczeństwo, żebyśmy musieli uciekać się do niekorzystnych kroków w sposób paniczny" - oświadczył prezes NBP.

Glapiński dodał, że podpisaliśmy deklarację wejścia do strefy euro w takiej perspektywie, jaką uznamy za korzystną. "Kiedy ona będzie, trudno powiedzieć. Kiedy osiągniemy poziom gospodarczy Niemiec, to myślę, że ten temat powinien stanąć. W tej chwili nic to by nie dało, stracilibyśmy szanse na doścignięcie najbogatszych krajów" - powiedział. Jak stwierdził, "jesteśmy blisko doścignięcia poziomu gospodarczego i dobrobytu Włoch, choć niestety w dużej mierze dlatego, że tam poziom życia spadł o kilkadziesiąt procent"