W ostatnich dniach ukazały się dane dotyczące cen krajowego węgla dla energetyki i ciepłownictwa. Dały one asumpt do twierdzeń, że głównym beneficjentem wzrostów cen prądu w naszym kraju jest… górnictwo. Polska Grupa Górnicza w odpowiedzi dla DGP jednoznacznie jednak temu zaprzecza i przekonuje, że mamy do czynienia z „medialną nagonką na krajowe górnictwo”.

Fundacja Instrat przekonuje, że „nie energetyka, ale górnictwo stanie się głównym wygranym na wzroście cen prądu”. – Kopalnie węgla kamiennego wynegocjowały sobie wzrost cen sprzedaży nawet powyżej 40 proc., a do tego wysokie korekty cen za dostarczony w poprzednich miesiącach surowiec – wylicza w udostępnionej nam analizie.

Jak podaje, według danych Agencji Rozwoju Przemysłu elektrownie kupują węgiel już po ponad 641 zł za tonę, co jest wzrostem aż o 86 proc. w ciągu jednego miesiąca. Wynika to po części ze wzrostu cen już dostarczonego węgla, ale też z wynegocjowanej korekty faktur za poprzednie miesiące. Zdaniem fundacji wzrost cen węgla jest znacznie powyżej wzrostu kosztów jego wydobycia, więc państwowe kopalnie zamiast strat będą osiągać ogromny zysk, nawet jeśli wydobycie będzie dalej spadać, a zarobki górników rosnąć. Znacznie większy wzrost cen czeka lokalne ciepłownie, którym grozi bankructwo albo przejęcie przez większe spółki.

– Najbardziej logicznym rozwiązaniem byłoby po prostu przymusowe obniżenie ceny sprzedaży zarówno węgla, jak i prądu z węgla do kosztu wytworzenia oraz rozsądnej marży – rekomenduje Instrat.

Reklama

Jak przestrzega, podwyżka cen węgla wpłynie na wzrost inflacji w całej gospodarce, bo podnosi elektrowniom koszty, umożliwiając przy tym przeniesienie ich dalej na klientów o niechronionej cenie. Rekordowe marże przesuną się od wytwórców energii do kopalń.

PGG w odpowiedzi dla DGP przekonuje, że górnictwo nie konkuruje z energetyką, zainteresowane jest efektem win-win, uwzględniając zarówno energetykę zawodową, ciepłownictwo, jak i rynek komunalno-bytowy i cały obszar społeczny. Węgiel z krajowych kopalń jest zaś zdecydowanie tańszy od importowanego.

Jak dodaje, zapewnia obecnie najniższą bazę cen węgla dla energetyki zawodowej, a mianowicie 17 zł/GJ. Średnia cena węgla z kopalń PGG S.A. dla ciepłowni w tym roku wynosi ok. 22 zł/GJ. Zaś problem wzrostu cen paliwa dla ciepłownictwa wynika z faktu, że około połowy polskich ciepłowni opiera produkcję na węglu importowanym, który jest kupowany w szczytach cenowych za 70–80 zł/GJ. – PGG S.A. oferuje najtańsze paliwo dla sektorów ciepłowniczego oraz energetycznego – przekonuje.

Jak dowodzi, polskie górnictwo nie ma dziś istotnego wpływu na wysokie ceny energii i ciepła w Polsce. Mechanizm cenowy obowiązujący dotychczas na Towarowej Giełdzie Energii referował ceny transakcji do najdroższych mediów, z których w Polsce jest produkowana energia, czyli do gazu, którego udział stanowi zaledwie 8 proc. w bilansie produkcji krajowej. Udział węgla kamiennego w kosztach produkcji energii według analiz PGG S.A. nie przekracza 25 proc.

Wyjaśnia, że skok ceny od lipca do sierpnia jest rezultatem korekty techniczno księgowej (za wiele poprzednich miesięcy od wiosny 2022 r.). – Nie podaje się również wartości rzeczywistych wyliczonych przez ARP na 475,05 zł/t (zamiast 641,36 zł/t) dla indeksu PSCMI1 (energetyka) oraz na 656,59 zł/t (zamiast 1338,35 zł/t) dla indeksu PSCM2 (ciepłownictwo) – podkreśla PGG.

Opinie o wykorzystywaniu obecnego kryzysu przez górników PGG uznaje za „demagogiczne i bardzo niesprawiedliwe, wpisujące się w nurt medialnej nagonki na krajowe górnictwo”.

– Cena węgla dla energetyki (indeks PSCMI1) za sierpień wyniosła 30,36 zł/GJ (641,36 zł/t) lub po korekcie ok. 22 zł/GJ (475,05 zł/kg). Brak dynamicznych publikacji danych o cenach sprzedaży i zakupu węgla i niejasności w jego raportowaniu tylko wzmacnia nasz postulat o koniecznej reformie rynku węgla – odpowiada Bernard Swoczyna z Fundacji Instrat.

Jaka jest zatem prawda? Grzegorz Onichimowski, byłyszef Towarowej Giełdy Energii, ekspert Instytutu Obywatelskiego, pytany przez nas, z czego w istocie wynikały podwyżki cen prądu, odpowiada: – Z chciwości, nadmiernych marż spółek energetycznych. Ale nie tylko.

Jak wyjaśnia, jest jeszcze drugi element. Chodzi o import węgla na zlecenie Skarbu Państwa. Według niego spółki kupowały go po bardzo wysokich cenach, typu 400 dol. za tonę. – Teraz ten węgiel został odsiany, by zrobić z niego węgiel sortowany – dla odbiorców indywidualnych i mniejszych kotłowni, które mają piece rusztowe i nie mogą używać miału. Po odsianiu zostaje im więc miał. Optymistycznie zakładając, 20 proc. to węgiel sortowany, a pozostałe 80 proc. – miał – opisuje.

Jak mówi, te 20 proc. sortowanego węgla spółki sprzedadzą mniej więcej po cenie zakupu, może nawet z delikatną marżą. – Ale co zrobią z tymi 80 proc., skoro kupiły węgiel po 400 dol.? Jedna z możliwości to przerzucenie tego kosztu na ceny energii dla odbiorców – wskazuje Grzegorz Onichimowski. I podkreśla: – Tu jest moim zdaniem pies pogrzebany, jeśli chodzi o ceny energii elektrycznej w Polsce.

Przy czym, jak dodaje, mówimy o imporcie na poziomie 15 mln t, z czego udało się odsiać 3–4 mln t. Zostaje więc 11–12 t bardzo drogiego miału.

Według Wojciecha Dąbrowskiego, prezesa PGE, w surowcu importowanym przez tę grupę węgla sortowanego jest 30–35 proc.

Prezes Dąbrowski nie zgadza się z tezami o chciwości spółek energetycznych. Niedawno, podczas rozmowy z dziennikarzami, zapewnił, że nie ma mowy o żadnych nadzwyczajnych zyskach czy nadmiarowych przychodach PGE. Przekonywał też, że to nie energetyka odpowiada za wzrost cen energii. – Za wzrost cen energii, gazu, węgla odpowiada Rosja – podkreślał.

Pytany o renegocjacje kontraktów z PGG na przyszły rok, mówił, że ceny węgla kupowanego przez PGE muszą się jakoś odnosić do ceny zagranicznej, ale nie wyobraża sobie, by grupa płaciła tyle, ile na giełdzie w Amsterdamie. – Pamiętajmy, że jesteśmy stałym klientem, największym odbiorcą, będziemy umowę podpisywali na kilka lat – zaznaczył. Jak dodał, cena węgla będzie spadała, już zresztą spada. – Pewnie utrzyma się na poziomie ok. 200 dol., to i tak będzie dwa razy więcej, niż było – przewiduje prezes Dąbrowski.

Pytany, czy PGE korzysta też z zagranicznego węgla, potwierdził, że uzupełnia produkcję węglem z importu. Jak powiedział, nie jest to dużo, ale nie chciał podać wolumenu.

W tym wszystkim są też dobre wieści. Jak zauważa Grzegorz Onichimowski, w ostatnich tygodniach ceny energii na rynku dnia następnego spadły. W jego ocenie, po pierwsze, z powodu rozporządzenia dotyczącego rynku bilansującego, które uznaje za „rozsądne posunięcie ze strony Ministerstwa Klimatu”. A po drugie, jak mówi, na obniżenie cen energii wpłynęła dobra pogoda – jest ciepło, mamy jeszcze sporo słońca, jest sporo wiatru, więc mamy dużo energii z OZE. Niskie ceny na rynku SPOT są w całej Europie. Inaczej, zauważa Onichimowski, jest z gazem – Polska jest w tej chwili jednym z najdroższych rynków w Europie. Wyjaśnia, że w Europie Zachodniej magazyny gazu są już pełne, nie ma go gdzie upychać. W związku z tym ceny spotowe gazu są nawet w niektórych godzinach ujemne. ©℗

Węgla dużo, ale wciąż za mało
W pierwszej połowie 2022 r. wydobycie węgla energetycznego w Polsce według danych Agencji Rynku Energii wyniosło 21,7 mln t, z czego 1,6 mln t zostało sprzedane za granicę. Zużycie sięgające 26,8 mln t zostało zaspokojone w ok. 75 proc. przez krajowe wydobycie, w 18 proc. przez surowiec z importu, a w pozostałej części z zapasów z poprzedniego okresu. Węgiel energetyczny jest w głównej mierze (67 proc. całkowitego zużycia) wykorzystywany przez elektrownie i elektrociepłownie zawodowe. Importowany do Polski węgiel trafia na opał głównie do „pozostałych odbiorców krajowych”, czyli odbiorców prywatnych, takich jak: gospodarstwa domowe, budynki użyteczności publicznej oraz rolnictwo (57 proc. importowanego surowca w I kw. br.), do energetyki zawodowej (24 proc.) oraz ciepłowni zawodowych (14 proc.). Według GUS w okresie styczeń–sierpień 2022 r. import węgla energetycznego do Polski sięgał 7,14 mln t (+11 proc. r/r), przy czym w samym sierpniu 2022 r. zwiększył się o 55 proc. r/r.
Elektrownie i elektrociepłownie do produkcji wykorzystują głównie węgiel kupowany w polskich kopalniach, niemniej jednak oferowane przez krajowych producentów ilości węgla nie w pełni pokrywają zapotrzebowanie, co stwarza konieczność importu surowca. ©℗