Czego się pani spodziewa po poniedziałkowych danych nt. produkcji przemysłowej w grudniu? Czy będą one sygnałem ożywienia w przetwórstwie?

Podstawowa liczba podawana przez GUS, czyli roczna zmiana produkcji, nie będzie na to wskazywać. My spodziewamy się spadku o 6,5 proc. w porównaniu z analogicznym miesiącem poprzedniego roku, ale w rzeczywistości aktywność w przemyśle nie była aż tak zła. Tak duży spadek to w znacznej mierze statystyczny efekt mniejszej liczby dni roboczych.

Nasza prognoza wskaźnika oczyszczonego z wahań sezonowych to minus 3,4 proc., czyli podobnie jak miesiąc wcześniej. Mamy więc stabilizację na dość niskim poziomie. Od pewnego czasu aktywności w przetwórstwie przemysłowym– chodzi zwłaszcza o branże eksportowe – szkodzi spowolnienie globalnym handlu, pogorszenie koniunktury na świecie, które widzimy np. we wskaźnikach PMI. Jesteśmy w dołku, biorąc pod uwagę zmiany miesięczne produkcji mamy stabilizację, ale wyraźnych sygnałów poprawy raczej nie ma.

Reklama

Przemysłowi pomoże poprawa koniunktury na świecie

Kiedy zaczniemy ją odczuwać?

Koniunktura w strefie euro ma razie jest słaba, niemniej jest szansa na jej stopniową poprawę w trakcie roku. Choć w szerszym ujęciu gospodarki globalnej, oczekujemy spowolnienia aktywności w USA, a dane z Chin pozostają niejednoznaczne, to przy założeniu ograniczonej skali spowolnienia w największych gospodarkach, można oczekiwać stopniowej poprawy aktywności w Europie i w Polsce. Ta poprawa będzie jednak następować bardzo stopniowo.

Co będzie „ciągnęło” przemysł? Popyt z zagranicy?

Jeśli tylko nie założymy, choć w rzeczywistości trochę się tego boimy – silniejszego spowolnienia w USA, dalszych problemów w geopolityce, to strefa euro powinna się powoli wydobywać z dołka. Za poprawą przemawia oczekiwanie, że minie działający dotąd w skali globalnej, u nas silnie widoczny, efekt ograniczania zapasów. Do tego dochodzą oczekiwania spadku kosztów finansowania w związku z prognozowanymi obniżkami stóp procentowych.

A czynniki krajowe?

Przyspieszająca konsumpcja będzie głównym wsparciem. Oczekujemy także wygaśnięcia efektów ograniczania poziomuzapasów. Za to jeśli chodzi o inwestycje, to wejdziemy w „dziurę” między dwiema unijnymi perspektywami finansowymi, co w przeszłości miało negatywny wpływ na wyniki inwestycji Mocniej uderzy to w budownictwo (przez ograniczenie publicznych inwestycji infrastrukturalnych), ale będzie też miało wpływ na przemysł (przy oczekiwanym także spowolnieniu inwestycji przedsiębiorstw).

Demografia pomaga utrzymywać dynamikę wynagrodzeń na podwyższonym poziomie

Jakiego można się spodziewać tempa wzrostu wynagrodzeń? Czy przed początkiem roku, kiedy dochodzi do podwyżki płacy minimalnej, przedsiębiorcy byli skłonni do podwyżek?

Zapewne nie, ale z podobną sytuacją mieliśmy do czynienia przed rokiem. W grudniu 2022 r. było już okresowe spowolnienie dynamiki wynagrodzeń, więc na wzrosty liczone teraz w skali roku nie powinno to wpływać. Nasza prognoza to 11,3 proc. wzrostu w ujęciu nominalnym.

Ten wzrost będzie hamował, gdy efekt podwyżki płacy minimalnej wygaśnie?

To tylko jeden z czynników. Kluczowa jest zmiana demograficzna, która powoduje spadek podaży pracy. To ona utrzymuje dynamikę wynagrodzeń na podwyższonym poziomie w porównaniu do danych sprzed kilku lat. Zejście do wzrostu płac na poziomie 4-5 proc. wymagałoby silniejszego spowolnienia popytu na pracę. Wydaje się, że bardziej „naturalny” poziom dynamiki płac w najbliższym czasie to 6-7 proc., tak jak wskazują na to prognozy NBP w dłuższym horyzoncie.

Na dynamikę wynagrodzeń w kolejnych miesiącach wpłynie również nieco lepsza koniunktura i wiążąca się z nią poprawa popytu na pracę. Wreszcie inflacja. Nie mamy formalnej indeksacji płac, ale wyższy wzrost wynagrodzeń zawdzięczamy również podwyżkom inflacyjnym. Tempo wzrostu cen co prawda się obniża, ale wciąż jest wysokie w porównaniu z tym, co mieliśmy w przeszłości.

Niższa inflacja sprawia, że realne tempo wzrostu wynagrodzeń jest na poziomie nienotowanym od ładnych paru lat. Czy to wystarczy do „boomu konsumpcyjnego” w I półroczu?

Faktycznie, pod tym względem jesteśmy na poziomie takim, jak w 2018 r., czyli jeszcze przed pandemią. Z punktu widzenia konsumpcji to bardzo wyraźna zmiana w stosunku do tego, co było przed rokiem, gdy zaliczaliśmy dołek realnych wynagrodzeń. To będzie czynnik, który będzie nam poprawiał dynamikę popytu konsumpcyjnego, do ponad 4,0 proc. w ujęciu rocznym w trakcie 2024 r. Czy można mówić, że to boom? Na pewno to jest bardzo solidny wzrost, ale punktem odniesienia jest 2023 rok, w którym dynamika konsumpcji była ujemna. Jeśli pominąć okres pandemii to z rocznym spadkiem konsumpcji prywatnej nie mieliśmy do czynienia od 2004 r.

W takim razie co z grudniową sprzedażą detaliczną? Będzie widać przyśpieszenie?

Sprzedaż wpisuje się w obraz stopniowego odbicia konsumpcji. Nasza prognoza to roczny wzrost w ujęciu realnym na poziomie 2,3 proc. Czyli powrót do dodatnich wyników. Co prawda wzrost miał miejsce już w październiku, ale wtedy dużą rolę odgrywały efekty związane z paliwami. Gdyby to wykluczyć, to widać już bardzo wyraźny trend wzrostowy. Choć warto mieć na uwadze, że sprzedaż detaliczna nie jest idealną miarą dla konsumpcji prywatnej. Z powodu dostosowań postpandemicznych jest różnica w popycie na towary i usługi, których sprzedaż nie obejmuje. Na wyniki konsumpcji prywatnej jak również relacje sprzedaży detalicznej vs spożycie gospodarstw domowych wpływały także znaczące ruchy migracyjne po wybuchu wojny w Ukrainie.

Płace szybko rosną, ale zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw nie. Czy to należy traktować jako sygnał słabości koniunktury?

Mamy spadki zatrudnienia w skali roku. Ale jak patrzymy na dane miesięczne oczyszczone z sezonowości, to widać, że ograniczenie zatrudnienia miało miejsce na początku 2023 r. Teraz dane wskazują na jego stabilizację. Jeszcze kilka lat temu, mając ujemne dynamiki PKB, jak w ub.r., widzielibyśmy dużo mocniejszą reakcję rynku pracy w postaci spadku zatrudnienia. Teraz przedsiębiorstwa decydują się na „chomikowanie” pracowników, gdyż wiedzą, że przy ograniczeniach podaży pracy, mogą mieć problem z zatrudnieniem w okresie poprawy koniunktury.

Super-spokojne posiedzenie EBC

W czwartek posiedzenie Rady Prezesów EBC. Czy można się spodziewać zapowiedzi obniżek stóp?

Moim zdaniem będzie „super-spokojnie”. Jakakolwiek zmiana stóp jest mało prawdopodobna. W ostatnim dniach mieliśmy ze strony EBC szereg uspokajających wypowiedzi – bardzo bym się zdziwiła, gdyby prezes Lagarde podczas konferencji prasowej zmieniła ton i poszła w stronę rozważań nad szybszymi obniżkami. Z kolei podwyżki w ogóle nie wchodzą w grę. Prognozujemy, że EBC zdecyduje się na redukcje stóp dopiero w połowie roku. Dopiero w czerwcowej projekcji EBC będzie można np. uwzględnić wyniki trwających w pierwszych miesiącach br. negocjacji płacowych, żeby się upewnić, że z tej strony nie grozi wzrost presji inflacyjnej. Projekcja marcowa tego jeszcze nie uwzględni. Dlatego zmiany stóp w strefie euro to perspektywa kilku miesięcy.

Rozmawiał Łukasz Wilkowicz