U nas z kolei mamy za sobą dzień z politykami, którzy mówili dużo rzeczy na tematy gospodarcze. Premier mówił o cenach prądu i o potrzebie obniżania stóp procentowych, minister finansów też o cenach prądu, a poza tym o nowelizacji budżetu, wiceminister finansów o obniżaniu składki zdrowotnej, a marszałek Sejmu o tym, że nie chce kredytu 0 proc. Wszystkie te rzeczy mogą mieć duży wpływ na naszą rzeczywistość gospodarczą.
Oto poranny brief - wszystko, co musisz wiedzieć o tym, co teraz dzieje się w gospodarce.
Rząd w 2025 roku dalej będzie nam regulować ceny prądu
Wygląda na to, że w rządzie jest wola polityczna, aby działania chroniące gospodarstwa przed wyższymi cenami prądu przedłużyć na kolejny rok. Mówili o tym we wtorek i premier Donald Tusk i minister finansów Andrzej Domański. Nie sprecyzowali jednak, czy chodzi im tylko o wydłużenie działania bonu energetycznego, czy może także o dalsze mrożenie cen dla wszystkich. Premier powiedział, że „szukamy takich rozwiązań, które będą osłaniały tych, którzy mają najciężej i tutaj nasza polityka się nie zmieni”. Z kolei minister Domański w czasie wywiadu w Polsat News powiedział, że konkretne „rozwiązania osłonowe” znajdą się w projekcie budżetu na 2025 rok. Dodał, że rozmawiał o tym właśnie z minister klimatu i środowiska Pauliną Hennig-Kloską, która kilka dni temu proponowała rozważenie utrzymania w przyszłym roku mrożenia cen dla gospodarstw domowych na dzisiejszym poziomie 500 złotych za megawatogodzinę.
Minister finansów przyznaje, że potrzebna będzie nowelizacja budżetu
A przy okazji: w tym samym wywiadzie minister Domański zapowiedział nowelizację tegorocznego budżetu. To znacząca i zaskakująca zmiana, ponieważ do tej pory wielokrotnie o to pytany minister zawsze odpowiadał, że nie ma potrzeby takiej nowelizacji. Teraz natomiast powiedział, że jest ona kwestią najbliższych tygodni.
Domański powiedział, że wprawdzie wpływy z podatku VAT do budżetu są niezłe, ale jednak tempo wzrostu gospodarczego na całym świecie jest w tej chwili niższe od oczekiwanego wcześniej, a to wpływa na wyniki polskich firm. To z kolei oznacza, że od niższych zysków płacą one niższy podatek dochodowy CIT.
Faktycznie, w danych za pierwsze półrocze dochody z CIT są o 10 proc., czyli o ponad 4 mld zł niższe, niż rok temu. Wpływy z pozostałych podatków wyglądają dobrze – VAT rośnie o 20 proc., PIT o 36 proc. a akcyza o 5,9 proc. Generalnie dochody podatkowe są większe o 14,2 proc., dynamika ta blednie jednak w zetknięciu ze wzrostem wydatków budżetu aż o 32 proc. w skali roku. Jeśli więc budżet ma problem, to nie dlatego, że dochody podatkowe nie rosną, ale dlatego, że nie nadążają za rosnącymi w bardzo szybkim tempie wydatkami.
Deficyt budżetowy po sześciu miesiącach roku wynosi blisko 70 mld złotych. Liczony za ostatnie dwanaście miesięcy, czyli w drugim półroczu ubiegłego roku i w pierwszym tego roku sięga 142,9 mld złotych.
Niższa składka zdrowotna dla przedsiębiorców może mieć opóźnienie
W związku z tym, że sytuacja w finansach publicznych nie jest zbyt komfortowa, a w dodatku czekają nas jeszcze niesprecyzowane, ale na pewno jakieś obostrzenia w związku z unijną procedurą nadmiernego deficytu, Ministerstwo Finansów stara się bronić przed kolejnymi pomysłami polegającymi na podnoszeniu wydatków, albo zmniejszaniu dochodów państwa z różnych źródeł. Jednym z takich pomysłów jest forsowany od miesięcy przez PSL i Polskę 2050 pomysł obniżenia składki zdrowotnej dla przedsiębiorców. W związku z tym, że była to obietnica przedwyborcza, nie da się tego pomysłu w sposób jawny skasować, dlatego pojawiają się różne pomysły na jego złagodzenie, rozwodnienie, a teraz na przesunięcie go w czasie.
Wiceminister finansów Jarosław Neneman powiedział w radiu Tok FM, że resort nie wyklucza obniżenia składki dopiero od drugiego, a może nawet od trzeciego kwartału przyszłego roku. W tym kontekście wiceminister mówił o koniecznych dostosowaniach systemu informatycznego w ZUS, na które potrzeba więcej czasu. Wiadomo też jednak, że przesunięcie obniżki składki z początku roku na drugi kwartał, albo połowę roku, automatycznie będzie też oznaczać, że w przyszłym roku mniejsze będą jej koszty dla państwa. Wiceminister Neneman w czasie rozmowy wspominał też o możliwości wprowadzenia jakiegoś wariantu przejściowego po drodze do docelowej obniżki składki. Nie sprecyzował jednak, co w takim wariancie miałoby się znaleźć. Dał jednak wyraźnie do zrozumienia, że ten sposób na złagodzenie wpływu obniżki składki na finanse publiczne w 2025 roku też jest brany pod uwagę.
Minister finansów Andrzej Domański informował pod koniec lipca, że na obniżkę składki zdrowotnej ma w przyszłym roku trafić z budżetu państwa kwota 4 mld zł.
Twarde „nie” dla kredytu 0 proc. ze strony Polski 2050
Być może to zbieg okoliczności, a być może polityczna reakcja na wspomniane plany opóźnienia obniżki składki zdrowotnej, w każdym razie tego samego dnia, kilka godzin później lider Polski 2050, Marszałek Sejmu Szymon Hołownia jasno stwierdził, że nie poprze projektu nowego wsparcia rządowego dla kredytów mieszkaniowych, znanego jako „kredyt 0 proc.”. W tej kwestii także od miesięcy trwa spór w koalicji rządzącej, z tym że w kwestii składki naciska na nią PSL i Polska 2050, a Koalicja Obywatelska jest, delikatnie mówiąc, sceptyczna, a w kwestii „kredytu 0 proc.” jest odwrotnie. To Koalicja chciałaby ten projekt wprowadzić, ale nie pali się do tego Polska 2050 (i Lewica). Do tej pory wydawało się, że kompromis będzie polegać na tym, że obydwa pomysły wejdą w życie w wersjach okrojonych, z niewielkim wpływem na rzeczywistość i finanse publiczne. Możliwe jednak, że ze względu na gorszą kondycję gospodarki i budżetu resort finansów usztywni swoje stanowisko w kwestii obniżki składki, a konsekwencją będzie polityczna blokada kwestii wsparcia dla kredytów mieszkaniowych.
Marszałek Hołownia powiedział, że jego ugrupowanie nie poprze „kredytu 0 proc.” ponieważ jego poprzednik, wprowadzony przez rząd Morawieckiego program „kredyt 2 proc.”, wywołał bardzo duży wzrost cen mieszkań (dane na ten temat publikował w poniedziałek NBP)
Co ciekawe, tego samego dnia pojawiła się opinia Roberta Chojnackiego, założyciela Rednet Property Group i serwisu tabelaofert.pl. Jego zdaniem nowy program rządowy nie wywoła takiego wzrostu cen mieszkań, jak ten ubiegłoroczny, ponieważ dziś na rynku jest znacznie większa podaż nowych mieszkań ze strony deweloperów. Teraz więc wpływ programu na rynek mógłby oznaczać raczej zahamowanie spadków cen, a nie podkręcenie ich wzrostu. Ponadto wpływ nowego programu rządowego na rynek byłby ograniczany przez limity, które są w nim zapisane, a których nie było rok temu, a więc limit dochodowy po stronie zgłaszających się do programu i limit przyjmowanych wniosków na poziomie do 15 tys. na kwartał. W przypadku programu pisowskiego przyjmowano ponad 15 tysięcy wniosków miesięcznie. Według Chojnackiego, biorąc pod uwagę, że deweloperzy w największych miastach w Polsce mają obecnie w ofercie ponad 70 tys. niesprzedanych mieszkań, nowy program zakładający dopłaty do 5 tysięcy kredytów miesięcznie, będzie po prostu zbyt mały, aby wywołać znaczące zmiany cen na rynku.
Premier chce niższych stóp procentowych
Wracajac do premiera, chyba pierwszy raz, odkąd powrócił na to stanowisko, Donald Tusk odniósł się we wtorek do polityki pieniężnej Narodowego Banku Polskiego, mówiąc, że „jastrzębia polityka prezesa Glapińskiego nie ułatwia realizacji ambitnego celu, jakim jest osiągnięcie jednego z najwyższych wzrostów gospodarczych. Jest on możliwy, ale byłoby łatwiej, gdyby spojrzał on życzliwiej”. Tusk dodał też, że „decyzje prezesa Glapińskiego w sprawie stóp chyba są nacechowane negatywnym stosunkiem do dzisiejszej rzeczywistości” i że chciałby, aby prezes Glapiński czuł się współodpowiedzialny za finansową kondycję ojczyzny.
Zdaniem wielu ekonomistów rzeczywiście w sytuacji, w której mamy niższy od oczekiwań wzrost gospodarczy i musimy zmniejszać deficyt budżetowy, przydałyby się w gospodarce obniżki stóp procentowych, które chroniłyby ją przed negatywnymi skutkami zaciskania pasa w budżecie.
Z drugiej strony bank centralny, podejmując decyzję o stopach procentowych, musi przede wszystkim brać pod uwagę to, co dzieje się z inflacją, a ta nadal nie jest na takim poziomie, na którym powinna się znajdować.
W ostatnich tygodniach w przestrzeni publicznej pojawiło się dość sporo wypowiedzi ze strony członków Rady Polityki Pieniężnej, o tym, że pierwsza obniżka stóp procentowych będzie możliwa w przyszłym roku. Niektórzy w tym kontekście wspominali nawet o pierwszej połowie, albo o początku przyszłego roku.
Donald Tusk o prezesie Glapińskim do tej pory wypowiadał się wyłącznie w kontekście stawiania go przed Trybunałem Stanu. Wnioskiem w tej sprawie zajmuje się obecnie sejmowa Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej.