Obiecywała sobie, że po całym tygodniu pracy zdalnej, w weekend nie zajrzy do e-maila. Nie udało się. W skrzynce czekała informacja od prawnika, że sąd zacznie wreszcie przesłuchiwać świadków w jej sprawie. Radość trwała jednak krótko – prawnik pisał, że przesłuchania, z uwagi na epidemię, będą korespondencyjne. A to oznacza, że najpierw świadkowie listem poleconym otrzymają pytania z sądu, przygotowane także przez strony postępowania, potem będą musieli na nie pisemnie odpowiedzieć i za pośrednictwem Poczty Polskiej, także listem poleconym, odesłać na adres sądu.
– Zawsze mi się wydawało, że sąd ocenia nie tylko to, co zeznają świadkowie, lecz także to, jak zeznają, czyli patrzy na ich gesty, emocje i reakcje. Dlatego to korespondencyjne zeznawanie jest dla mnie trudne do przyjęcia – mówi Anna Rokicińska, dziennikarka, którą wytoczyła proces o naruszenie dóbr osobistych Komendzie Głównej Policji.
Mogłoby się wydawać, że pisemne zeznania świadków to jedna z wielu zmian przyjmowanych w ramach specustaw koronawirusowych. Ale taką możliwość dopuściła nowelizacja kodeksu postępowania cywilnego, która weszła w życie 7 listopada 2019 r. Wprowadzono wówczas art. 2711 stanowiący, że świadek składa zeznanie na piśmie, jeżeli sąd tak postanowi (dotyczy to postępowań cywilnych, w karnych – nie ma o tym mowy).
W pierwszych miesiącach po noweli sądy rzadko wzywały do składania zeznań na piśmie. To się jednak teraz zmieniło. – Dostajemy wiele sygnałów, że odkąd sądy wznowiły działalność, instytucja zobowiązania świadka do złożenia zeznań na piśmie jest wykorzystywana dużo częściej – przyznaje Bartosz Pilitowski, prezes zarządu fundacji Court Watch Polska, analizującej funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości. – Można odnieść wrażenie, że obawy związane z koronawirusem tchnęły w dodany w listopadzie zeszłego roku przepis nowe życie – dodaje.
Reklama

Cały artykuł przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP