Cień wirusa przesłania nie tylko gospodarkę. O rzeczywistości, w jakiej się znaleźliśmy, świadczył także charakter uroczystości podsumowującej tegoroczną edycję naszego cyklu „Nie ma przyszłości bez przedsiębiorczości”: goście i organizatorzy w maseczkach, stoły porozsuwane zgodnie z zasadami dystansu społecznego, personel pomocniczy w przyłbicach i rękawiczkach.
Świadczyła o tym także tematyka naszej akcji; w tym roku pandemia zdominowała refleksję biznesową u nas, podobnie jak na całym świecie. Trudno zresztą się dziwić, że w dobie tarcz i obostrzeń był to dla przedsiębiorców temat numer jeden. Nie uciekliśmy od niego również podczas samej gali finałowej. Perspektywa wprowadzenia w ciągu kilku miesięcy na rynek szczepionki na koronawirusa pozwoliła nam jednak na próbę ucieczki w przyszłość. A także postawienie pytania: jak będzie wyglądał świat, kiedy kurz już opadnie?
– Dzięki skali publicznego wsparcia dla przedsiębiorstw i takim efektom jak odłożona konsumpcja może nawet czeka nas boom gospodarczy – prognozował Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju, zaznaczając, że warunkiem realizacji takiego scenariusza jest niedopuszczenie do drugiego lockdownu. Zapytany o to, czy pandemia może się okazać szansą dla polskiej gospodarki – o ile przystosujemy się do nowych wymogów lepiej niż inni – menedżer był jednak ostrożny. – Pandemia to destrukcyjna siła; to nie jest normalne ryzyko biznesowe – stwierdził.
Większą optymistką była Beata Daszyńska-Muzyczka, prezes Banku Gospodarstwa Krajowego. Menedżerka wskazywała, że wirus zmieni przede wszystkim model biznesowy oparty na długich, globalnych łańcuchach dostaw. Zacznie się ich skracanie – w czym upatruje okazji dla przedsiębiorców nad Wisłą. – To jest szansa na przeniesienie do nas produkcji, a wraz z tym stworzenie całych hubów. Ale żeby skorzystać z tej okazji, potrzebne jest koło zamachowe. Tym kołem muszą być inwestycje publiczne przede wszystkim w logistykę, czyli drogi, koleje itd. – mówiła prezes.
Reklama
W podobnym tonie wypowiadał się Marek Dietl, prezes Giełdy Papierów Wartościowych. – Spodziewam się mniej systemów „just in time” [z ang. „na czas”; sposób organizacji łańcucha dostaw, w którym niezbędne komponenty nie są magazynowane, lecz przyjeżdżają dokładnie w momencie, kiedy są potrzebne – przyp. red.], bo one się zawaliły – stwierdził menedżer. Dodał, że firmy od tej pory będą starały się zachowywać większe rezerwy na wypadek niespodziewanych zdarzeń, a klienci i inwestorzy będą musieli to zaakceptować, nawet kosztem optymalizacji kosztów. – Można to nazwać strategią szelek i paska. Normalnie do podtrzymania spodni wybiera się jedno. Teraz biznes będzie chciał mieć obydwa – mówił prezes.
Pandemia doświadczyła nie tylko firmy jako organizacje, ale przede wszystkim pracujących w nich ludzi. I to na wszystkich poziomach, o czym mówił Adam Góral, prezes Asseco. Biznesmen przypomniał, jak wielką rolę w takich czasach mają do odegrania zarządzający firmami. – Lider nie ma czasu na słabości. Musi być najsilniejszy i wszystko integrować. Dla wszystkich prowadzących firmy obecna sytuacja to szczególnie smutny i trudny moment – mówił. – Martwię się jednak o kondycję psychiczną moich zespołów – przyznał, wskazując, że wspólna praca zawsze jest źródłem motywacji i wzajemnego wspierania się.
Jak dodał, samo Asseco poradziło sobie z pandemią bez korzystania z pomocy publicznej. Od razu jednak przypomniał, że nie wszystkie branże miały tyle szczęścia. – Współczułem kolegom z handlu czy turystyki – mówił. Z tego względu za nieocenioną uznał pomoc, jaką podczas pandemii zaoferowano biznesowi. – Byłem pod wrażeniem zachowania naszego państwa – przyznał, dodając, że wsparcie ze strony takich instytucji jak Zakład Ubezpieczeń Społecznych, Polski Fundusz Rozwoju czy Bank Gospodarstwa Krajowego okazało się nieocenione. – W imieniu przedsiębiorców dziękuję za to poświęcenie – mówił.
– Jestem przekonany, że znaczące środki w ramach wszystkich tarcz to po prostu inwestycja, która się zwróci, chociażby pod postacią podatków – powiedział Paweł Borys.
O tym, że nie wszystko stanęło w miejscu i że jest światło w tunelu, mówił Marek Dietl, wskazując, że warszawski parkiet stał się niedawno numerem jeden na świecie, jeśli idzie o liczbę spółek gamingowych. – Łączną kapitalizacją jeszcze odstajemy, ale to dobry początek – stwierdził.
O pandemii widzianej z perspektywy małego biznesu wspomniał dr hab. Michał Łuczewski, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego, który przytoczył opowieść z firmy prowadzonej przez swojego ojca. – Tata nie miał innej możliwości, musiał zwolnić ludzi. Reszta załogi przyszła jednak do niego, mówiąc, że teraz będą pracować jeszcze ciężej, żeby ci, co odeszli, mogli za chwilę wrócić – powiedział.
– To, co mi najbardziej imponuje nad Wisłą – a mieszkam tu ponad 10 lat – to wasze powiedzenie „damy radę”. Nie ważne, co by się działo: damy radę – zwierzył się John Scherer, ekspert od przywództwa i rozwoju organizacji, który był gościem specjalnym gali i pojawił się z krótkim wystąpieniem (więcej w ramce obok). – Dzięki tej postawie udało wam się w pokojowy sposób przejść od tyranii do demokracji. I dzięki temu też przejdziecie przez pandemię. 10 lat temu uniknęliście kryzysu, bo wasze banki były zbyt konserwatywne, ale to świadczy tylko o tym, że nie padacie ofiarą przejściowych mód. Nie tylko przetrwacie pandemię, ale będziecie też prowadzić – stwierdził ekspert. ©℗
Cała gala do obejrzenia na portalu Gazetaprawna.pl