Odbudowa Ukrainy będzie impulsem dla rozwoju tego kraju, a także – szansą dla polskich firm. Zwłaszcza tych z sektora budowlanego. W ramach planu odbudowy przewiduje się 15 programów sektorowych, składających się z 850 projektów, których wartość przekracza 750 mld dolarów. Uczestnicy dyskusji podczas XV Europejskiego Kongresu Gospodarczego podkreślali, że przygotowania trzeba zacząć już teraz.

– Powinniśmy powołać ministra do spraw odbudowy Ukrainy. Musimy wiedzieć, kiedy ten proces się zacznie, jakie będą obowiązywały standardy przy wykonywaniu prac, skąd będzie pochodziło finansowanie – zauważył Dariusz Blocher, ówczesny członek rady nadzorczej Budimeksu. Podkreślił, że potrzeby Ukrainy są znane. W jego ocenie, można zaangażować się w prace projektowe, koncesyjne, aby gdy cały proces ruszy, uruchamiać już tylko projekty budowlane.

Podobnego zdania był Paweł Dziekoński, wiceprezes Fakro, zaznaczając przy tym, że jeśli jako kraj nie wyłożymy żadnych pieniędzy, to na rozmowach o odbudowie się skończy. Według niego, taki fundusz mógłby stworzyć Polski Fundusz Rozwoju. A działać, jak podkreślił, trzeba, bo Ukraina przetrwała zimę w słabej kondycji. Odbudowa szpitali czy szkół jest niezbędna. Szczególnie, że pełnią też rolę schronienia dla ludzi.

Za przygotowaniem się do procesu instytucjonalnie, czyli powołaniem ministra ds. odbudowy opowiedział się również Wojciech Trojanowski, członek zarządu Strabag. Mówił także o powołanie funduszu z udziałem kapitału prywatnego i form finansowania publicznego.

– Jeśli nie ruszymy z pracami projektowymi już dziś, to nie będziemy beneficjentami procesu odbudowy Ukrainy – podkreślił.

Tomasz Żuchowski, p.o. Generalnego Dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad poinformował o propozycji, jaką przedstawił pod koniec lutego, stworzenia grupy roboczej, która pomoże w odbudowie infrastruktury drogowej Ukrainy. Działałaby pod patronatem organizacji zrzeszającej europejskich zarządców drogowych – CEDR (Conference of European Directors of Road).

– Stworzyłaby pakiet rozwiązań proceduralnych, metodycznych, przepływów finansowych, zasad transparentności i bezpieczeństwa wejścia na ten rynek firm z Europy, w tym z Polski – wyjaśnił, dodając, że zaproponował, by grupa funkcjonowała pod polskim przewodnictwem, z racji tego, że jesteśmy sąsiadem Ukrainy.

O tym, że dziś najważniejsze jest, aby być przy stole, przy którym ustalane są warunki odbudowy Ukrainy, mówił także Radosław Kwiecień, członek zarządu Bank Gospodarstwa Krajowego. W przypadku BGK tak się dzieje. Bank prowadzi rozmowy z różnymi instytucjami na temat mechanizmów finansowych, które wesprą duże inwestycje, ale i gwarancyjnych, dla sektora prywatnego, banków komercyjnych. Bez nich, jak przyznawał, nie będzie chętnych do wejścia na Ukrainę. Przypomniał, że już przed wojną w Polsce istniały rozwiązania, które dobrze zabezpieczały firmy na Wschodzie. Teraz trzeba poddać je korekcie w ramach współpracy międzynarodowej, by prywatny kapitał miał gwarancje opłacalności inwestycji.

Jeśli idzie o bieżące działania, jak mówiła Olga Kleitman, architektka założycielska inicjatywy charytatywnej, można zacząć od drobnych projektów, które sprawią, że wracający na Ukrainę uchodźcy będą mogli normalnie żyć i funkcjonować. Będą one też zalążkiem do wielkich przedsięwzięć infrastrukturalnych w przyszłości. Zwolennikiem drobnych kroków jest też Dmytro Boyarchuk, dyrektor wykonawczy Case Ukraine. Poinformował, że projekty budowlane w Ukrainie już ruszają, z dala od frontu. Przyznał, że dziś trudno nakreślić scenariusz tego, jak zakończy się konflikt. Liczy oczywiście na wygraną, ale nie wyklucza, że wojna może trwać latami. A wtedy Ukraina będzie musiała iść w ślady Izraela, czyli żyć i rozwijać się w środowisku permanentnego zagrożenia. Dlatego Ukraina nie chce czekać z pozyskiwaniem inwestorów, którzy pomogą jej podnieść ze zgliszczy kraj. Szuka ich już teraz. Choć nie jest to łatwe i nie chodzi tylko o działania wojenne. Dmytro Boyarchuk wskazywał na relacje biznesowe, które w Ukrainie opierają się na nieformalnych umowach. Do tego dochodzi ustawodawstwo, które choć podobne do tego w Polsce czy innych krajach Europy, nie znajduje odzwierciedlania w rzeczywistości. Dlatego, zdaniem panelistów, do odbudowy muszą przygotować się nie tylko firmy, ale też sama Ukraina. W przypadku budownictwa powinna zacząć od zmian w ustawodawstwie, cyfryzacji procesów, uproszczeniu procedur dla partnerstwa publiczno-prywatnego. Ważne jest też wypracowanie zasad egzekwowania przepisów i procedur.

– Muszą powstać procedury, ale jeszcze ważniejsze jest, by w Ukrainie przyspieszyć wydawanie decyzji. Znam firmę, która dziś realizuje kontrakt na Wschodzie. Musi codziennie dzwonić do Kijowa i o wszystko dopytywać. To musi się zmienić – mówił Dariusz Blocher i nawiązywał do porozumienia z Lugano, które ustaliło nie tylko kierunki, ale i warunki odbudowy Ukrainy. Jego zdaniem jest ono niedobre, dla Ukrainy i dla Polski. Dzieli ten kraj na regiony geograficzne, które mają odbudowywać we współpracy poszczególne kraje. Polsce ma przypaść, wspólnie z Włochami odbudowa obwodu donieckiego. Według Dariusza Blochera, taki układ doprowadzi do dysproporcji w odbudowie kraju i niesprawiedliwego podziału środków. Trzeba dążyć do tworzenia konkurencyjnego rynku, otwartego na tych samych zasadach dla wszystkich firm.

Paneliści wskazywali, że odbudowa Ukrainy stwarza też pewne zagrożenia. Większy popyt na usługi budowlane, surowce, komponenty, fachowców sprawi, że ceny mogą wzrosnąć za kilka lat nawet o kilkadziesiąt procent.

PA
ikona lupy />
Materiały prasowe