Wojna w Ukrainie sprawiła, że w pomoc uchodźcom i tym, którzy zostali w kraju objętym wojną, zaangażowało się bardzo wielu Polaków. Do działania ruszyły też fundacje i organizacje, które od lat zajmują się działalnością dobroczynną. Podczas Europejskiego Forum Gospodarczego w Katowicach ich przedstawiciele rozmawiali o wsparciu Ukrainy, ale też o mechanizmach działania i rozmaitych wyzwaniach związanych z tą działalnością.

UNICEF po wybuchu wojny przystąpił do organizowania pomocy systemowej we współpracy z organizacjami i samorządami. W ciągu kilku dni po agresji Rosji na Ukrainę w Polsce powstało biuro ds. reagowania kryzysowego. Ponad 90 osób przyjechało do kraju, by realizować programy pomocowe.

– Efektem jest 12 umów dotyczących pomocy uchodźcom, podpisanych z samorządami – mówiła Renata Bem, prezes UNICEF Polska, podczas debaty „Pomagamy skutecznie”.

O innym rodzaju pomocy opowiedział Mikołaj Rykowski, prezes Fundacji Wolne Miejsce organizującej święta dla samotnych. Od pierwszego dnia wojny był zasypywany telefonami od wolontariuszy gotowych ruszyć na granicę polsko-ukraińską. W dwa dni po rozpoczęciu wojny byli już w Medyce, rozdając uchodźcom jedzenie i picie. W ciągu siedmiu miesięcy wydali 1,5 mln posiłków. Fundacja w okresie Bożego Narodzenia zorganizowała też obiad dla samotnych we Lwowie, a ostatnio śniadania wielkanocne we Lwowie i w Kijowie.

Artur Czepczyński, przedsiębiorca, przeznaczył swój ośrodek wczasowy na potrzeby uchodźców. Nawiązał współpracę z innymi przedsiębiorcami, tworząc cały łańcuch pomocowy. Zaznacza on, że trzeba działać dalej, by Ukraińców integrować.

– Musimy zastanowić się, co zrobić, by czuli się tu coraz lepiej – podkreślał podczas debaty.

Duża część społeczeństwa oswoiła się z wojną i obecnością uchodźców. Pierwsze emocje opadły. Tym bardziej osoby, które dalej są gotowe pomagać, powinny myśleć o kontynuowaniu wsparcia.

– Spadek nastrojów nie przełożył się na naszą empatię, chęć do niesienia pomocy. Wieloletnia działalność nas zahartowała, nauczyliśmy się konsekwencji w dążeniu do celu – powiedział Artur Czepczyński, fundator Czepczyński Family Foundation.

Oferując pomoc, trzeba wybiegać naprzód, rozpoznawać kolejne potencjalne problemy. O tym mówiła Magdalena Pawlak, prezes fundacji Dorastaj z Nami zajmującej się opieką nad dziećmi, które straciły rodzica w trakcie pełnienia służby publicznej. Dotknęło to wiele ukraińskich dzieci. Trzeba myśleć, jak im pomóc, gdy minie szok. Fundacja uczy, jak rozmawiać z dziećmi o śmierci, jak rozpoznać niepokojące sygnały w ich zachowaniu.

Również Grzegorz Gruca, wiceprezes Polskiej Akcji Humanitarnej, podkreślał potrzebę długofalowych działań pomocowych.

– Trzeba rozłożyć siły i środki, by również za rok czy dwa lata odpowiadać na potrzeby, które będą się na bieżąco pojawiać – mówił.

Gotowość do pomocy to jedno, skąd jednak brać fundusze? Mikołaj Rykowski opierał się początkowo na pomocy ze strony znajomych, ludzi biznesu. Z czasem wszedł we współpracę z samorządami. Magdalena Pawlak postawiła na finansowanie z biznesu i osób indywidualnych. Dziś jej fundacja ma 10 tysięcy darczyńców indywidualnych. Artur Czepczyński wyznaję zasadę: jak chcesz liczyć, licz na siebie.

– Przeznaczam 25 proc. zysków na działalność fundacji. W momencie wybuchu wojny zwiększyłem ten poziom, bo taka była potrzeba. Tym, co mogę robić, jest mobilizowanie ludzi do lepszych wyników w firmie. To pozwoli mi finansować działalność fundacji – mówił.

Zabiega też o wsparcie zewnętrzne. Fundacja prowadzi projekt ABC Ekonomii, którego celem jest zwiększenie wiedzy i umiejętności dzieci i młodzieży w zakresie ekonomii, finansów i przedsiębiorczości oraz ABC Empatii, który ma pokazać, że wszystkie dzieci zasługują na takie samo traktowanie, bez względu na ich stan zdrowia, niepełnosprawności itd.

– Podpisujemy z urzędem marszałkowskim umowę, która pozwoli na sfinansowanie naszego programu w 600 szkołach i przedszkolach w Wielkopolsce. Chcemy, by systemowa pomoc, którą rozpoczęliśmy przez edukację w finansach i edukację związaną z empatią, oferowana była szerzej. Dzięki umowie skokowo zwiększymy skalę działania – informował.

Potrzebna jest pomoc ze strony władz centralnych, choćby w zakresie legislacji. – Chciałoby się mieć przywileje podatkowe, chcielibyśmy móc korzystać z budynków na preferencyjnych warunkach – informowała Renata Bem.

Jej fundacja szukała niedawno powierzchni biurowej. Koszt najmu biura dla 50 pracowników na komercyjnych warunkach jest ogromny. Trudno uzasadnić taki wydatek w komunikacji z darczyńcami. Mikołaj Rykowski, który stworzył sieć sklepów socjalnych oferujących tańszy towar, wskazywał na kolejne bariery – jako jedyny kraj w Europie nie umożliwiamy sprzedaży towarów po upływie terminu ważności.

– Od trzech lat prowadzimy sklepy socjalne, błagamy wręcz rządzących o zmiany w prawie. Każdy kiwa głową, ale nikt tych zmian nie dokonuje – informował.

ms
ikona lupy />
Materiały prasowe