Profesor historii gospodarczej z Uniwersytetu Harvarda (Claudia Goldin) otrzymała Nobla "za lepsze zrozumienie wyników kobiet na rynku pracy". W trakcie ponad 50-letniej kariery zawodowej, prof. Goldin opublikowała ponad setkę artykułów naukowych i wiele książek. Jednak, do tego by znaleźć miejsce w panteonie najlepszych ekonomistów wystarczyłyby jej trzy prace. W badaniu “Orchestrating Impartiality. The Effect of Blind Auditions on Female Musicians” (Orkiestracja bezstronności. Wpływ ślepych przesłuchań na muzyków płci żeńskiej.”), Goldin pokazała, że gdy jury decydujące o zatrudnieniu muzyka do orkiestry symfonicznej nie zna jego płci, a jedynie słyszy graną przezeń na żywo muzykę, udział kobiet w składach symfonicznych rośnie. Zainspirowała w ten sposób legiony ekonomistów do badania przekonań pracodawców na temat bycia kobietą pod kątem ewentualnej dyskryminacji. W artykule “The Power of the Pill: Oral Contraceptives and Women’s Career and Marriage Decisions” (“Siła pigułki: Doustne środki antykoncepcyjne i decyzje kobiet dotyczące kariery i małżeństwa) Goldin wykazała, że pigułka antykoncepcyjna, która popularność zdobyła w USA pod koniec lat 60 XX w., obniżyła koszty edukacji kobiet i podniosła wiek zamążpójścia. W ten sposób ujawniła pozytywny wpływ technologii na wyrównanie szans na rynku pracy.

Z kolei w wymagającym tytanicznej pracy, jeśli chodzi o pozyskiwanie danych, studium “The U-Shaped Female Labor Force Function in Economic Development and Economic History” (“U-kształtna funkcja kobiecej siły roboczej w rozwoju i historii gospodarki”) wykazała, że udział kobiet w rynku pracy najpierw spadł wraz z nastaniem kapitalizmu w XIX w., czyli wraz z przejściem od społeczeństwa wiejskiego do uprzemysłowionego, by znów zacząć rosnąć u progu XX w. w wyniku - zmian strukturalnych i zmian w normach społecznych dotyczących obowiązków kobiet związanych z domem i rodziną. Praca Goldin nie ograniczała się, jak zwraca uwagę jej kolega po fachu Alex Tabarrok, do korzystania z istniejących zbiorów danych. Ona je odkrywała i rozbudowywała! O swojej pracy pisze, że “zawsze chciała zostać detektywem i w końcu mi się udało.”

Co roku, gdy Komitet Noblowski ogłasza swój wybór w dziedzinie ekonomii, komentatorzy próbują odkryć jego drugie dno. Co oznacza wybór tych, a nie innych osób, z tych, a nie innych nisz ekonomicznych? Po kryzysie finansowym 2008 r. oczekiwano, że rzadziej będzie nagradzać się osoby zajmujące się wyłącznie matematyczną ekonomią finansową. Uznano, że po części właśnie one są odpowiedzialne za to, że świat zapędził się w ślepą uliczkę taniego kredytu, spekulacji i niestabilności. Czy tak się stało? Niekoniecznie. Z jednej strony rzeczywiście Noble wędrowały do przedstawicieli mniej zmatematyzowanych odmian ekonomii. Nagrodę otrzymała Elin Ostrom, znana z badań nad dobrami publicznymi, Richard Thaler za badania nad finansami behawioralnymi, a Esther Duflo za eksperymentalne podejście do walki z ubóstwem. Z drugiej strony Nagrodę Nobla otrzymał Eugene Fama, ekonomista finansów silnie wierzący w nieistnienie baniek spekulacyjnych, albo Paul Milgrom za teorię aukcji. Wybory Komitetu Noblowskiego nie były więc raczej dyktowane ideologiczną zmianą w społecznym podejściu do ekonomii jako nauki (spadkiem zaufania do niej), a były raczej zasłużonym uhonorowaniem długoletnich, żmudnych badań naukowych.

To bardzo dobrze, że Nagroda Nobla w ekonomii pozostaje nagrodą “merytokratyczną”, a nie polityczną. Dzięki temu można obronić jej istnienie, bo przecież nie jest to oczywiste. Alfred Nobel nie ustanowił swojej nagrody w dziedzinie ekonomii. To zrobiono dopiero wiele dekad po jego śmierci. On sam, delikatnie mówiąc, do ekonomii sympatią nie pałał. Z kolei Friedrich August von Hayek przestrzegał ekonomistów nagrodzonych Nagrodą Nobla (sam był jednym z nich) przed syndromem omnibusa, w który łatwo mogą popaść. Bycie ekonomicznym noblistą nie daje przecież specjalnych uprawnień i szczególnego wglądu w sfery, którymi dany ekonomista nie parał się zawodowo. Na szczęście prof. Claudia Goldin jest daleka od poczucia, że wie wszystko. I sądząc po tonie jej artykułów i wywiadach, których udzieliła, doskonale też wie, co mieści się w jej kompetencjach.

Reklama

Dobrze by było, żeby tę samą pokorę, co ekonomiści naukowcy mieli ekonomiści zawodowi, którzy sami w życiu żadnych badań nie przeprowadzili, ale uwielbiają tłumaczyć ludziom przed telewizorami, jak funkcjonuje świat jako całość.