Przewodniczący PKW zapytany na wtorkowej konferencji prasowej o potrzebę korekty demograficznej przypomniał, że PKW po raz pierwszy zwracała się w tej sprawie do ówczesnego marszałka Sejmu już w 2015 r. przed wyborami parlamentarnymi.

"Wówczas ta korekta wymagała ok. 10 proc., ale wiadomo, że kolejne zmiany ludnościowe w poszczególnych okręgach wyborczych następowały i w tej chwili jest to szersza kwestia - w granicach 20 proc. okręgów wyborczych" - zauważył Marciniak.

Jak wskazał, nie była to ostatnia próba wprowadzenia korekty. "Ostatni raz zwracaliśmy się o to w ubiegłym roku" - powiedział szef PKW. Zwrócił jednak uwagę na to, że okręgi wyborcze są określone jako załącznik do Kodeksu wyborczego.

"My nie mamy władzy ustawodawczej i legislacyjnej. My możemy się tylko zwracać do Sejmu, zgodnie z przepisami Kodeksu wyborczego, i tylko Sejm jest władny i może ewentualnie zmienić ustawę" - wskazał.

Reklama

"Z uwagi na to, że ten podział mandatów jest załącznikiem do ustawy to decyzja musi być podjęta przez polityków" - dodał członek PKW Ryszard Balicki. Przyznał, że "politycy nie zawsze są zainteresowani takimi zmianami".

Ocenił, że "warto byłoby, żeby to był inny mechanizm uwzględniający demografię, a niewymagający decyzji polityków". Zaznaczył, że takie mechanizmy funkcjonują w różnych krajach i "być może wtedy byłoby prościej". Jego zdaniem obecny mechanizm okazał się nieskuteczny - stąd w 21 okręgach konieczne jest dokonanie zmian w liczbie mandatów.

Wskazał, że do okręgów wyborczych w Warszawie doliczane są wszystkie głosy zagraniczne. "To powoduje, że ten wynik jest nieadekwatny do liczby mandatów, które w Warszawie są dzielone" - powiedział Balicki.

Autorka: Delfina Al Shehabi