Warto najpierw zdać sobie sprawę z uwarunkowań, które powodują, że sytuacja budżetowa będzie teraz trudniejsza niż dotychczas. Po pierwsze, w ciągu ostatnich ośmiu lat wzrost gospodarczy w Polsce był na tyle wysoki, że pozwalał dynamicznie zwiększać dochody budżetowe i finansować z nich nowe transfery. Perspektywy ekonomiczne na kolejne lata są jednak niepewne, co wynika przede wszystkim z czynników zewnętrznych, które mają wpływ na stan naszej gospodarki. Po drugie, w najbliższym okresie czekają nas gigantyczne wydatki na armię. O ile cieszy, że kwestia ta jest przedmiotem ponadpartyjnego konsensusu, o tyle realizacja planowanych zakupów ograniczy swobodę lokowania funduszy budżetowych w inne cele. Nawet jeśli w statystyce UE wydatki na armię nie będą się wliczać do procedury nadmiernego deficytu, to dodatkowe potrzeby będą podnosiły koszt pożyczek. A trudno liczyć na taki przyrost dochodów budżetowych jak w okresie przed pandemią.

W sytuacji, w której nie na wszystko będziemy mogli sobie pozwolić, priorytetem rządu powinno być dofinansowanie usług publicznych kosztem transferów bezpośrednich. Nie dlatego, że te drugie są złe same w sobie. One też przynoszą określone korzyści.

Treść całego artykułu przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP.