W sumie VAT-u w ubiegłym roku fiskus zebrał o 2 proc. więcej niż w 2019 r. i to są oficjalne dane Ministerstwa Finansów. Nic, tylko pochwalić.
Z tym że coś tu jednak wyraźnie nie pasuje. Wpływy z VAT-u, które ministerstwo raportuje w grudniowych wynikach budżetu, to pokłosie transakcji zawieranych w gospodarce w listopadzie. Wynika to z cyklu rozliczania podatku: trzeba go zapłacić do 25. dnia kolejnego miesiąca po tym, w którym sprzedało się towar lub usługę. W samym grudniu na konta urzędów skarbowych trafiło 16,4 mld zł z podatku od towarów i usług. A to o 13,5 proc. więcej niż w grudniu 2019 r. Skoro wynik grudniowy to echo tego, co się działo w gospodarce miesiąc wcześniej, to transakcji w listopadzie musiało być bardzo dużo albo miały one znacznie większą wartość. Innymi słowy w listopadzie konsumpcja musiała była mocna, względnie jakieś inwestycje przyspieszyły. Wydaje się to dość logiczne.
Treść całej opinii można przeczytać we wtorkowym wydaniu DGP oraz eDGP.