"Po tłustych latach, w których bank centralny robił duże przelewy na budżetowe rachunki, teraz przyszedł chudy okres. Za rządów PiS przelewy do budżetu wyniosły przeszło 43 mld zł. Tylko za czasów Adama Glapińskiego jako prezesa NBP było to w sumie ponad 35 mld zł. Głównym czynnikiem, który spowodował rekordowe straty NBP, było silne umocnienie naszej waluty w ubiegłym roku. Złoty do euro zyskał ponad 7 proc., a do dolara aż przeszło 10 proc. [...] Jak dużą zmiennością charakteryzuje się wynik finansowy, widać było w ostatnich latach. W 2021 r. bank centralny osiągnął rekordowy zysk i w kolejnym roku zrobił największą wpłatę do budżetu w historii w wysokości 10,4 mld zł. Co ciekawe, minister finansów na etapie pisania projektu wpisał do budżetu z tego tytułu kwotę wielokrotnie niższą, bo zaledwie 844 mln zł" - czytamy w artykule.

"Ubiegły rok był drugim z rzędu, kiedy nasz bank centralny zakończył pod kreską"

Jednak już w 2022 r. NBP miał z kolei gigantyczną stratę, która wyniosła niemal 17 mld zł i do publicznej kasy nic nie trafiło. To był rok, kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę, wystrzeliła inflacja, stopy procentowe w Polsce i innych gospodarkach zaczęły gwałtownie iść w górę i gigantyczne straty notowały największe banki centralne świata. Straty to efekt osłabienia walut czy gwałtownej przeceny obligacji rządowych, w które inwestowane są rezerwy, przypomina Business Insider.

Reklama

"Ubiegły rok był drugim z rzędu, kiedy nasz bank centralny zakończył pod kreską. Jeszcze opierając się na danych z końca października, NBP szacował, że zanotuje stratę w wysokości ok. 20 mld zł. Jednak powyborcze silne umocnienie złotego spowodowało, że ujemny wynik banku pogłębił się do przeszło 27 mld zł. [...] Ten rok też ma się skończyć stratą, co oznaczałoby, że w 2025 r. budżet państwa znów nie dostanie wsparcia ze strony banku centralnego. W scenariuszu bazowym NBP przewiduje, że strata wyniesie prawie 4,4 mld zł. Do tego eksperci banku centralnego przygotowali dwie alternatywne prognozy. W obu wariantach jest strata. Pierwszy zakłada, że wyniesie nieco ponad 25 mln zł, a w drugim przekracza 10 mld zł" - czytamy dalej.

Za czasów Adama Glapińskiego NBP zaczął mocno inwestować złoto

To jednak prognozy obarczone bardzo dużym poziomem ryzyka, bo NBP nie wie, co będzie się działo na rynku walut czy ze stopami procentowymi na świecie. W swoich przewidywaniach musi więc robić różne założenia, często o charakterze technicznym. Dlatego finalny wynik z bardzo dużym prawdopodobieństwem może się istotnie odchylać od obecnych prognoz ekspertów NBP, wyjaśniono w materiale na portalu.

"Nasz bank centralny zaś zdecydowaną większość rezerw trzyma w rządowych obligacjach krajów o największej wiarygodności kredytowej. W strukturze walutowej rezerw największy udział ma zaś dolar amerykański (41 proc. na koniec 2022 r.) i euro (20 proc.). Za czasów Adama Glapińskiego NBP zaczął też mocno inwestować złoto i dzisiaj trzyma w tym kruszcu ponad 10 proc. rezerw, a chce dojść do 20 proc. W 2021 r., kiedy bank centralny miał rekordowy zysk, pierwszy raz w historii zainwestował w equity index futures, czyli kontrakty terminowe na indeksy akcji. Celem było dążenie 'do podwyższenia dochodowości rezerw walutowych w długim okresie oraz zwiększenie dywersyfikacji inwestycji'. NBP kupował kontrakty dotyczące rynku w USA, strefy euro i Wielkiej Brytanii. Większy zysk wiąże się jednak z wyższym ryzykiem" - podsumowano.