Co w nadchodzącym tygodniu ma większy potencjał wpływu na rynek – inflacja za styczeń (dane poznamy w czwartek), czy PKB za IV kw. w Polsce (GUS poda je w środę)?

Potencjalnie dane zarówno o PKB, jak i inflacji potrafią mieć istotny wpływ na rynek. Niemniej w przypadku danych publikowanych w przyszłym tygodniu ten wpływ będzie mniejszy. Jeśli coś będzie silniej przykuwać uwagę, to inflacja.

Dlaczego nie PKB?

Reklama

Dane za IV kw. powinny być bardzo bliskie szacunkom, które można zrobić na podstawie danych za cały rok i za pierwsze trzy kwartały…

Z tym, że rozstrzał tych szacunków jest dość duży. Niektórzy mówią, że wzrost w IV kw. mógł wynieść minimalnie 0,8 proc. Górny pułap to ok. 1,3 proc.

Mnie się wydaje się, to będzie przedział 1,0-1,1 proc. Tak czy inaczej, to będą dane „historyczne” i nawet rozstrzał pomiędzy 0,8 proc. a 1,3 proc. nie zmieni zasadniczo oceny perspektyw polskiej gospodarki. Generalny obraz jest już znany. Wiemy, że w gospodarce było słabiej niż wydawało się przed publikacją pierwszego szacunku za cały 2023 r. Szczególnie słabo wypadła konsumpcja – w całym roku spadła o 1 proc., w samym IV kw. dynamika była blisko zera. Wciąż mocna była natomiast dynamika inwestycji. Mimo wszystko te dane zasadniczo nie wpłyną na ocenę perspektyw gospodarki w 2024 r.

Ciekawe będą natomiast dane pokazujące zmianę w porównaniu z poprzednim kwartałem po odsezonowaniu. One zapewne pokażą, że skurczyła się i konsumpcja, i cała gospodarka.

Styczniowe dane pokażą efekt noworocznych zmian cenników

Zatem porozmawiajmy o inflacji.

Tu znaczenie jest o tyle większe, że nowe dane pokażą punkt startowy inflacji w tym roku. Początek roku to czas zmian cenników w wielu firmach. Dane za styczeń i luty pokażą, na ile ten efekt był w tym roku silny.

Publikacja za styczeń nie będzie pełna.

To będą wstępne dane wyliczone jeszcze na podstawie starego koszyka inflacyjnym. Nie poznamy np. zachowania cen usług, a te są szczególnie istotne do oceny perspektyw inflacji, bo tu wzrosty są szczególnie uporczywe. Tym niemniej nawet i na tym zestawie danych będzie można wyliczyć inflację bazową netto, czyli bez cen żywności i energii. W mojej ocenie ona spadnie, jednak w znacznie mniejszej skali niż ogólny wskaźnik CPI.

Informacja o inflacji w styczniu dla rynku będzie mieć w mojej ocenie mniejsze znaczenie nie tylko dlatego, że to okrojone dane, a także dlatego, że prezes NBP Adam Glapiński na konferencji po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej w tym tygodniu jasno zasygnalizował chęć utrzymania stóp na dotychczasowym poziomie przez dłuższy czas. Te dane zapewneoczekiwań co do kształtu polityki pieniężnej w najbliższych miesiącach zapewne istotnie nie zmienią. Chyba, że będziemy mieli duże zaskoczenie względem konsensusu.

Inflacja na krótko w celu NBP

Jaka była wysokość 12-miesięcznej inflacji w styczniu?

Według moich szacunków 4,5 proc., czyli najniżej od kwietnia 2021 r. Spadek to efekt zamrożenia cen energii i przedłużenia obowiązywania zerowego VAT na żywność. Obniżyła się także inflacja bazowa, choć w znacznie mniejszej skali. A to nie będzie jeszcze koniec spadków inflacji. Na przełomie marca i kwietnia ona może się zbliżyć do środka przedziału celu Narodowego Banku Polskiego, czyli 2,5 proc. Sądzę, że będzie w przedziela 2,5-3 proc.

Co dalej?

Zakładam, że zerowy VAT na żywność w warunkach kampanii wyborczej będzie przedłużony na II kwartał. Jak wiemy, ceny energii są zamrożone w całym I półroczu. Skoro tak, to średnia inflacja w I półroczu może wynieść ok. 3 proc. Ale nie oznacza to pokonania inflacji. W końcu roku wrócimy do poziomu 6,5-7 proc. Zakładam, że VAT na żywność zostanie przywrócony, ale też, że będzie jakaś forma działań neutralizujących odmrożenie cen energii. Dlatego nie zakładam, aby inflacja doszła do 8 proc., jak wskazywał na ostatniej konferencji prezes Glapiński.

Tak wysoka inflacja oznacza chyba, że faktycznie nie ma warunków do obniżek stóp procentowych?

Na to pytanie nie da się odpowiedzieć tylko pryzmat oczekiwań co do wycofania lub nie zerowego VAT na żywność i zamrożenia cen energii. Zniesienie działań osłonowych w zakresie cen żywności i energii będzie widoczne we wskaźniku inflacji tylko przez 12 miesięcy. W drugiej połowie 2025 r. spodziewany negatywny efekt wygasa. A z punktu widzenia perspektyw polityki pieniężnej dużo ważniejsze jest właśnie to, co będziemy mieć pod koniec 2025 r., a nie 2024 r. Pod koniec przyszłego roku inflacja będzie już niższa niż wskazywane obecnie 6, czy nawet 8 proc., o których mowa w kontekście końcówki 2024 r. Z tego też powodu uważam, że pewna przestrzeń do obniżek pod koniec roku jednak się pojawi, choć konferencja prezesa NBP odsuwa kolejną obniżkę oprocentowania.

Dlaczego mówię o końcu roku? Teraz mamy niepewność co do tarczy antyinflacyjnej i perspektyw polityki fiskalnej w 2025 r., ale wtedy to już będzie wyjaśnione. Dodatkowo warto wziąć pod uwagę, że inne banki centralne będą obniżały stopy. W strefie euro, USA stopy zostaną zmniejszone zapewne o ok. 1 pkt proc. W Czechach już w czwartek była duża obniżka, a do końca roku stopy tam powinny być obniżone jeszcze o kolejne 2,5 pkt proc. Na Węgrzech można się spodziewać obniżek o 4,5-5 pkt.

Przy utrzymywaniu u nas stóp bez zmian będzie presja na umocnienie złotego, a to z kolei szkodziłoby konkurencyjności eksportu, który i tak jest w trudnej sytuacji z uwagi na słabą koniunkturę w Europie Zachodniej, zwłaszcza w Niemczech. Słabo rysują się też perspektywy wzrostu gospodarki chińskiej która wciąż boryka się z problemami na rynku nieruchomości. Niepewność widać tam choćby po spadkach indeksów giełdowych. Jeśli Chiny są słabe, to podobnie i Niemcy, a to nie będzie pomagało naszej gospodarce.

Kluczowe dane z USA o inflacji

Co w najbliższych dniach będzie przyciągać uwagę za granicą?

Ja wskazałbym dane o inflacji (zostaną opublikowane we wtorek; – red.) i sprzedaży detalicznej (czwartek) w USA oraz nastroje konsumentów w Ameryce – zwłaszcza w odniesieniu do oczekiwań inflacyjnych (poniedziałek – dane New York Fed za styczeń; piątek – lutowy indeks Uniwersytetu Michigan, który również zawiera komponent oczekiwań inflacyjnych). Konsensus wskazuje, że inflacja w styczniu nieco wyhamowała. W tej sytuacji dla Fedu kluczowe mogą być zawarte w indeksie ufności konsumenckiej wskaźniki oczekiwań inflacyjnych. W ostatnich dwóch miesiącach rysował się obraz, że konsumpcja rośnie, a inflacja jest pod kontrolą, bo oczekiwania się obniżyły. Zobaczymy, czy to się utrzyma.

W poniedziałek będziemy mieć też publikację ZEW - wskaźnika koniunktury w Niemczech.

On może okazać się ważny tylko w przypadku dużych rozbieżności w stosunku do prognoz. W ostatnich miesiącach oczekiwania na przyszłość wśród niemieckich firm się poprawiały i ten trend zapewne będzie podtrzymany - widać to było w indeksach PMI. Ale trzeba powiedzieć, że to ciągle są poziomy recesyjne, a oceny bieżącej sytuacji pozostają negatywne W dodatku prognozy dla Niemiec na 2024 r. były w ostatnich miesiącach obniżane, a nie podnoszone, a ryzyko recesji w Niemczech drugi rok z rzędu pozostaje wysokie.