Wskaźnik Przyszłej Inflacji, prognozujący z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem kierunek zmian cen towarów i usług konsumpcyjnych, w kwietniu 2024 roku wyniósł 81,4 pkt., podczas gdy poprzednio było to 81,5 pkt. - poinformowało Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych.

Czynniki zewnętrzne niestety mogą pompować ceny

„O ile presja na przyspieszony wzrost cen płynąca z oczekiwań inflacyjnych konsumentów i przedsiębiorców w ostatnim czasie nieco osłabła, o tyle nasiliło się proinflacyjne oddziaływanie czynników pochodzących z samej gospodarki oraz jej otoczenia” – oceniła ekonomistka BIEC, cytowana w publikacji.

Reklama

Wskazała, że do zewnętrznych czynników powiększających inflację należy przede wszystkim wzrost cen surowców na światowych rynkach. Najszybciej zdrożały surowce energetyczne, w tym ropa naftowa i węgiel, co bezpośrednio działa na wzrost cen energii. Dodała, że podrożała także żywność, choć na razie w znacznie mniejszym stopniu niż surowce przemysłowe. Jej zdaniem wiele wskazuje na to, że tendencja do obniżania cen surowców, która dominowała w ubiegłym roku, dobiegła na razie końca.

Ale i w Polsce jest silna presja popytowa

„Czynniki stymulujące wzrost inflacji bezpośrednio związane ze stanem polskiej gospodarki to przede wszystkim silna presja popytowa, wynikająca z wysokiej dynamiki wynagrodzeń, rekordowego wzrostu zaangażowania kredytowego polskich gospodarstw domowych, oraz niesłabnącej polityki stymulacji popytu konsumpcyjnego poprzez kontynuowanie dotychczasowych i wdrażanie nowych programów socjalnych” - stwierdziła ekonomistka BIEC.

BIEC zauważył w raporcie, że widać także coraz szybszy wzrost kosztów prowadzenia działalności gospodarczej w efekcie wyższych kosztów pracy, wyższych cen surowców, oraz wyższych kosztów utrzymywania mocy produkcyjnych.

Dynamika PPI może przejść na CPI

„Ten wzrost kosztów, przy silnym popycie wewnętrznym przyczynić się może do odwrócenia tendencji do dezinflacji cen producentów (PPI), którą obserwujemy od jesieni 2022 roku, a to z kolei przełożyć na dynamikę CPI” – czytamy w analizie BIEC. „Ostatnie badania oczekiwań inflacyjnych producentów i konsumentów przyniosły kontynuację dotychczasowych tendencji. Zarówno jedni, jak i drudzy cieszą się z dotychczasowego, wolniejszego wzrostu cen i przewidują, że procesy te będą kontynuowane” – dodano.

W ocenie ekonomistki BIEC odsetek konsumentów spodziewających się w najbliższych miesiącach wzrostu cen w tempie co najmniej dotychczasowym spadł nieznacznie, jednak istotniejsze są przesunięcia pomiędzy odsetkami poszczególnych grup odpowiedzi, z wyraźną tendencją do zmniejszania się odsetka osób spodziewających się szybszego lub co najmniej takiego jak dotychczas tempa wzrostu cen na rzecz grupy respondentów spodziewających się wolniejszego ich wzrostu.

„Niższe oczekiwania inflacyjne konsumentów mogą dodatkowo stymulować popyt, zwłaszcza w warunkach szybkiego wzrostu dochodów gospodarstw domowych” – oceniła Maria Drozdowicz. „Oczekiwania inflacyjne przedstawicieli przedsiębiorstw produkcyjnych od końca ubiegłego roku utrzymywały się na niezmiennym poziomie, z około 13-proc. przewagą firm planujących podwyżki cen na swe wyroby nad firmami, które w najbliższym czasie zamierzają ceny obniżyć. W marcu 2024 r. przewaga ta zmniejszyła się o kolejne 3 punkty procentowe, jest również blisko dwukrotnie niższa niż przed rokiem” – dodała. (PAP)

autor: Marek Siudaj