W poniedziałek rozpoczął się Europejski Kongres Finansowy Online. W jego trakcie zostały przedstawione prognozy gospodarcze dla Polski, skonstruowane na podstawie przewidywań 11 ekspertów, współpracujących z kongresem.

Zgodnie z aktualnymi prognozami współpracujących z EKF ekspertów, po recesji na poziomie -2,7 proc. w roku ubiegłym, w roku 2021 należy oczekiwać silnego odbicia gospodarczego i dynamiki PKB na poziomie 4,7 proc., a następnie jego przyspieszenia do 5,1 proc. w roku 2022 i lekkiego zmniejszenia tempa wzrostu do 4,4 proc. w roku 2023” – powiedział Ludwik Kotecki, dyrektor Instytutu Odpowiedzialnych Finansów, który prezentował prognozy.

Zwrócił on uwagę, że najniższa spośród prognoz przesłanych przez ekspertów jest wyższa od opublikowanej 8 czerwca br. rządowej prognozy PKB1 , która wynosi 3,8 proc. i wyższa od przeciętnej prognozy PKB na ten rok w poprzedniej edycji prognoz EKF z grudnia 2020 r., która wynosiła 4,0 proc.

„Motorem wzrostu będzie popyt wewnętrzny, czyli konsumpcja, a inwestycje będą odbudowywać się wolniej i dopiero w 2022 r. zobaczymy ich wyraźny wzrost o 8,2 proc.” – powiedział Kotecki.

Jak wynika z konsensusu prognoz ekspertów współpracujących z EKF, w latach 2021-23 popyt krajowy ma wzrosnąć o odpowiednio 4,8 proc., 5,4 proc. i 4,4 proc.), jednak jego struktura dopiero od przyszłego roku będzie miała charakter rozwojowy, bo w tym roku inwestycje mają wzrosnąć o 4 proc., a w latach 2022 i 2023 – o 8,2 proc.

„Należałoby zwrócić uwagę na inflację. Ma ona wynieść 4 proc. w tym roku, w roku 2022 będzie to 3,5 proc., zaś w 2023 r. – 3,2 proc., a więc ciągle będzie się ona utrzymywać powyżej celu inflacyjnego RPP, wynoszącego 2,5 proc.” – powiedział Kotecki.

Z prognoz EKF wynika, że bezrobocie, po niewielkim wzroście w 2020 r. do 3,1 proc., utrzyma się na tym poziomie w roku bieżącym, by obniżyć się do 2,9 proc. w roku 2022 i 2023. Skutkiem takiej sytuacji na rynku pracy będzie widoczna w prognozach presja na wzrost wynagrodzeń. W roku bieżącym wynagrodzenia mają wzrosnąć o 7,5 proc., podobnie w 2022 r. (7,1 proc.) i niewiele mniej w 2023 r. (6,6 proc.).

„Eksperci współpracujący z EKF wskazywali na szereg zagrożeń dla wzrostu gospodarczego, ale trzy czynniki zyskały największą wagę. Chodzi o kwestię pandemii i nawrotu zakażeń i ewentualnych zagrożeń. To jest zagrożenie zewnętrzne. Spośród zagrożeń wewnętrznych na czoło wysunęły się dwie kwestie. Chodzi o wzrost obciążeń podatkowych i parapodatkowych – eksperci są przekonani, że za pomoc z ubiegłego roku trzeba będzie zapłacić wyższymi podatkami, co wpłynie na wzrost gospodarczy, bo będzie mniej środków na rozwój” – powiedział dyrektor Instytutu Odpowiedzialnych Finansów.

Drugim czynnikiem wewnętrznym, który może negatywnie wpłynąć na rozwój, jest wysoka inflacja – wskazał Kotecki.

Z kolei prof. Leszek Pawłowicz, koordynator Europejskiego Kongresu Finansowego, powiedział, że za największe zagrożenie dla stabilności systemu finansowego eksperci współpracujący z kongresem, wskazali politykę NBP, a dokładnie „zbyt długie utrzymywanie niskich stóp procentowych i luzowanie ilościowe”.

„Wydaje się, że NBP nie powinien bagatelizować wzrostu inflacji, a tak się teraz dzieje. Owszem, można tak jak Adam Glapiński, prezes NBP, uważać, że ożywienie jeszcze nie jest trwałe, ale popyt jest za słaby, że płace nie rosną – z czym się nie zgadzamy, bo rosną radykalnie, że na rynku nieruchomości nie mamy narastającego bąbla – z czym też się nie zgadzamy, bo to, co dzieje się na rynku nieruchomości to krańcowe zaprzeczenie argumentacji dotyczącej utrzymywania niskich stóp procentowych” – powiedział Leszek Pawłowicz.

Jego zdaniem, obecnie mamy do czynienia z działaniami „podważającymi wiarygodność złotego”.

„Drugim czynnikiem, który stwarza zagrożenie dla stabilności systemu finansowego, jest nierozwiązana kwestia kredytów frankowych i związane z nimi ryzyko prawne. Dopiero na trzecim miejscu jest zagrożenie, wynikające przewidywanego pogorszenia jakości portfela kredytowego, będące efektem kryzysu po pandemii” – powiedział Pawłowicz.