Seria manewrów "rosyjskiego NATO" na Białorusi
W środę rano białoruskie ministerstwo obrony poinformowało na Telegramie, że pierwsze eszelony z rosyjskimi żołnierzami, którzy mają wziąć udział w manewrach Zapad-2025, przybyły już na Białoruś.
Około 7 godzin później na kanale resortu pojawił się komunikat o kolejnych ćwiczeniach wojskowych, które reżim będzie gościł na swojej ziemi we wrześniu. Będą w nich uczestniczyć armie państw członkowskich Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, czyli sojuszu wojskowego, zbudowanego pod przywództwem Rosji (oprócz niej należą do niego Kazachstan, Białoruś, Kirgistan, Tadżykistan, a także formalnie Armenia, której status członkowski jest "zamrożony"). Na początku miesiąca mają one przeprowadzić jednocześnie następujące manewry:
- Interakcja 2025 – wspólne ćwiczenia sił szybkiego reagowania;
- Piosk 2025 – manewry oddziałów zwiadowczych i rozpoznawczych;
- Eszelon 2025 – ćwiczenia jednostek logistycznych.
Manewry Zapad-2025. Ukraiński generał obawia się ataku
Wielu ukraińskich ekspertów obawia się, że seria manewrów okaże się tylko pretekstem do koncentracji wojsk na Białorusi i ataku na północną granicę ich kraju. Należy do nich gen. Ihor Romanenko, były zastępca szefa Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy. W rozmowie z telewizją Espreso mówił, że niepokoi go fakt, iż białoruski reżim jednocześnie przygotowuje ćwiczenia i zmianę przepisów o wprowadzaniu stanu wojennego.
– Wprowadzenie stanu wojennego może być wstępem do przygotowania białoruskiego społeczeństwa na poważne zagrożenia. Jedna sprawa to wspólne ćwiczenia z Rosją we wrześniu (Zapad-2025 – red.), a druga to wykorzystanie tych manewrów do ataku na północną Ukrainę i otwarcie kolejnego frontu – mówił.
Wspomniał też o spotkaniu Władimira Putina z Alaksandrem Łukaszenką, które miało miejsce w piątek (1 sierpnia) na wyspie Wałaam w Karelii.
– Myślę, że spotkali się (…) nie tylko po to, by – na polecenie rosyjskiego dyktatora Putina – Łukaszenka mógł opowiadać, jacy to są pacyfiści i że trzeba zakończyć wojnę, zwłaszcza ostrzały obiektów z paliwem i smarami, które bardzo irytują Moskwę. Oczywiste jest, że w ten sposób próbują przygotować narracyjny grunt pod możliwe działania zbrojne na północy Ukrainy. I oczywiście trzeba sobie zdawać sprawę, że otwarcie północnego frontu będzie dla Ukrainy wyzwaniem, mimo naszego przygotowania – stwierdził wojskowy.
Niepokojące nagranie z Homla
Ukraińska straż graniczna pod koniec lipca zapewniała, że na Białorusi nie odnotowano koncentracji wojsk przy granicy. Jednak niedługo potem Mińsk poinformował, że sformuje w obwodzie homelskim nową brygadę wojsk specjalnych. Z kolei 3 sierpnia w Homlu, 20 km od granicy z Ukrainą, zauważono dwa transportery opancerzone z nietypowymi czerwonymi oznaczeniami.