Wydawałoby się, że długi weekend majowy upłynie spokojnie. Wystarczyło jednak poczekać do 3 maja, aby banana medialnie skonsumowały świnie. I to nie byle jakie, bo z radością taplające się w błocie. To już zasługa Leszka Jażdżewskiego, redaktora naczelnego „Liberté!”. Swoim wystąpieniem miał rozgrzać słuchaczy przed wykładem przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska. Udało mu się to zrobić tak skutecznie, że o słowach byłego premiera cisza, a świnie taplają się w przestrzeni publicznej od kilku dni. Insynuuje się na dodatek, że w rzeczywistości to porównanie dotyczy biskupów. Jeśli tak – wiadomo, jest to atak na Kościół. A jak na Kościół – to na patriotyczną i tradycyjną rodzinę, a jak na rodzinę – to na Polskę. Trzeba bronić jej i napierać na wroga. Grillowanie Jażdżewskiego trwałoby jeszcze dłużej, gdyby z medialnego linczu nie wybawiła go Ewa Podleśna.
Jej orężem stała się tęcza, którą zastąpiła aureolę na obrazie Matki Boskiej Częstochowskiej. Prowokacja to słaba, walor artystyczny czy symboliczny kiepski, ale o gustach się nie dyskutuje. Na pewno nie z policją, która pukaniem przerywa picie porannej kawy i zabiera na przesłuchanie. Nie ma co potępiać funkcjonariuszy, raczej trzeba im współczuć, że muszą takie rozkazy wykonywać. Uczucia religijne zostały rzekomo obrażone, a ich strzeże kodeks karny.
Cały artykuł przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP