Z Dorotą Gawryluk rozmawia Robert Mazurek
    
    
        Nikt nie chciał porozmawiać o propagandzie.
    
    
        Bo wszyscy mają coś na sumieniu.
    
    
        Ty jedna nie?
    
    
        Ja jedna się zgodziłam.
    
    
        Czemu?
    
    
        Uznajmy, że podoba mi się to słowo, kojarzy mi się z odległą przeszłością.
    
    
        Bo teraz już nie ma propagandy?
    
    
        Jest, była przez całe 30 lat i nie zniknie, będzie z nami na zawsze.
    
    
        Propaganda, czyli co?
    
    
        Są słownikowe definicje, w naszym zawodzie to praca dla jakiejś partii, jakiejś siły politycznej. Działasz celowo, wiesz, że musisz podkreślać zalety tego, kto ci płaci, i ukrywać jego wady.
    
    
        Czyje wady ukrywasz?
    
    
        Nie robię w propagandzie.
    
    
        Polsat nie jest PiS-owski?
    
    
        Nie zauważyłam, ale jak ktoś twierdzi inaczej, to zapraszam, niech o tym opowie. Tylko konkretnie, niech mi powie, który program, który materiał czy rozmowy były stronnicze, były manipulacją lub propagandą. A może jest coś, o czymś nie informowaliśmy, a powinniśmy, to słucham, co takiego? 
    
    
        Jeszcze się doczekasz takich analiz.
    
    
        Proszę bardzo, jestem gotowa rozmawiać o faktach, nie o czyichś wrażeniach i wyobrażeniach. Ponieważ jednak nikt nam nie wskazał żadnego materiału, to nie ma o czym gadać.
    
    
        Ale wiesz, że takie oskarżenia się pojawiają?
    
    
        Wszystko, co słyszę, to wyłącznie hejt, zawiść, zazdrość, w sumie naturalny element naszego życia. Mam obsesję na punkcie słów, które wyszły z mody, jak choćby „uczciwość”.
    
    
        Och, ty jesteś taka szlachetna, bezinteresowna, porządna…
    
    
        Nie, k…a, nie jestem porządna, bo przeklinam!
    
    
Cały wywiad z Dorotą Gawryluk przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP
