W 2020 r. mieliśmy 355 tys. urodzeń i 122 tys. więcej zgonów. Pisaliśmy o tej zapaści w DGP. Czy mamy się bać tych danych w gospodarce?
Dla oceny sytuacji w średniej perspektywie, czyli najbliższych kilku lat, decydująca jest podaż pracy, a więc liczba osób w wieku 20–64 lata i ich aktywność zawodowa. A demograficzny efekt pandemii i spadek urodzeń w roku 2020 na rynku pracy zobaczymy za jakieś 20 lat. I wydaje się, że on będzie krótkookresowy. Zapewne zobaczymy wynikające z tego wahnięcie w urodzeniach. Decyzje prokreacyjne podejmowano w zeszłym i w tym roku ostrożnie. Już dane grudniowe pokazują 9-proc. spadek w porównaniu z 2019 r.
Reklama
Możemy się spodziewać pandemicznego tąpnięcia, które i tak mieści się w negatywnym trendzie z ostatnich lat?
Mieliśmy dużo urodzeń w roku 2017, nastąpiło wtedy przyspieszenie decyzji prokreacyjnych, a potem widzieliśmy powrót do wcześniejszych tendencji. 500 plus nie wpłynęło w istotny i trwały sposób na dzietność. Natomiast efekt pandemii może przejawić się czasowym głębszym spadkiem liczby urodzeń. Jednak później nastąpi kumulacja decyzji prokreacyjnych, które zapadałyby tak czy inaczej – z tymi odłożonymi na skutek pandemicznego poczucia niepewności.

Treść całego artykułu można przeczytać w poniedziałkowym wydaniu DGP oraz eDGP.

Rozmawiali Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak